Wydawca: Edycja św. Pawła |
Czy mam wybór?
Podczas mojego ostatniego spotkania ze studentami nasze rozważania przybrały zaskakujący kierunek, dzięki czemu doskonale został ukazany kontrast pomiędzy naszym brakiem odpowiedzi a wielką tęsknotą Boga za nami. Jeden ze studentów zapytał: "Dlaczego miłujący Bóg zmusza mnie, żebym Go kochał?".
Zabrzmiało to nieco dziwnie, więc kiedy poprosiłem studenta, żeby wyjaśnił, o co mu chodzi, odparł: "Bóg straszy mnie piekłem i karą, jeśli nie będę Go słuchał".
Najprościej byłoby odpowiedzieć, że Bóg nie zmusza nas do kochania Go, że to nasz wybór. Chodziło jednak o coś znacznie głębszego i nie za bardzo wtedy wiedziałem, jak to wytłumaczyć.
Jednakże teraz, po głębszym rozważeniu tej kwestii, zapytałbym tego studenta, czy Bóg jako największe istniejące dobro rzeczywiście by nas kochał, gdyby nie zachęcał nas do tego, co najlepsze (nawet jeśli tą rzeczywistością jest On sam)? Czy Jego zabieganie o nas, wołanie, przyciąganie, a nawet "grożenie" nie mówi o Jego miłości? Jeśli nie byłoby tego wszystkiego, to czy w końcu nie oskarżylibyśmy Go o brak miłości, gdyby wszystko zostało już przed nami odkryte?
Gdyby zapytano was o to, co jest największym dobrem na tej ziemi, co byście odpowiedzieli? Niezwykła sesja surfingowa? Zabezpieczenie finansowe? Zdrowie? Przyjaźń, na której można polegać? Miłość współmałżonka? Świadomość, że jest się kochanym?
Największym dobrem jest Bóg. Kropka. On chce nam dać siebie.
Dobra Nowina – właściwie to najlepsza nowina na świecie – to fakt, że możesz mieć samego Boga. Czy wierzysz, że poza Bogiem nie ma nic lepszego? Czy wierzysz, że Dobra Nowina to nie tylko przebaczenie grzechów, gwarancja, że nie pójdziesz do piekła lub obietnica życia w niebie?
Najlepsze, co możemy otrzymać, to dary od Tego, który kocha nas miłością wierną. Jednakże musimy zadać sobie jedno pytanie: Czy kochamy Boga? A może zależy nam tylko na tym, co możemy od Niego otrzymać?
Wyobraź sobie, jak bardzo zabolałoby cię, gdybyś usłyszał od rodzonego dziecka: "Tak naprawdę to cię nie kocham i wcale nie chcę twojej miłości, wystarczy, że dasz mi kieszonkowe". A teraz sytuacja odwrotna, jakże cudownie usłyszeć od ukochanej osoby takie oto słowa: "Kocham cię. Nie twoje piękno, pieniądze, rodzinę czy samochód. Lecz ciebie".
Czy właśnie tak odpowiadasz Bogu?
Nasza miłość do Niego zawsze ma swoje źródło w Jego miłości do nas. Czy kochasz Boga, który jest wszystkim, czy może kochasz tylko to, co On ci daje? Czy naprawdę wierzysz, że Bóg kocha cię w sposób wyjątkowy, właśnie ciebie? Czy zwracasz się do Niego jako do Tatusia, jako do Ojca?