logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Francis Chan, Danae Yankoski
Szalona miłość
Edycja Świętego Pawła


Najwyższy czas wybić sobie z głowy, że Bóg oczekuje od nas, żebyśmy przestali o siebie dbać, zaczęli się umartwiać na każdym kroku i chodzili w smutku.
 
W tej książce znajdziesz odpowiedzi na najczęstsze pytania o Boga, sposoby na zupełnie inne podejście do praktykowania wiary, oraz dostaniesz sporą porcję energii, żeby już następnego dnia dokonać z Bogiem wielkich rzeczy w swoim życiu. 
 

Wydawca: Edycja św. Pawła
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-7424-725-2
Format: 140x200
Stron: 160
Rodzaj okładki: Miękka

 
Kup tą książkę 
 
 

 

Ojciec i OJCIEC


Poczucie bycia chcianym jako dziecko było dla mnie czymś zupełnie obcym. Dorastając, nie czułem się kochany przez ojca. Mama zmarła podczas porodu, być może tata winił mnie za jej śmierć, nie jestem pewien.

Tata nie przeprowadził ze mną żadnej głębszej rozmowy. Jedyne wspomnienie bliskości, jakie mam, wiąże się z pogrzebem mojej macochy. W drodze na cmentarz tata objął mnie ramieniem, trwało to jakieś pół minuty. Poza tym jego dotyk kojarzy mi się jedynie z razami, które otrzymywałem, kiedy go zdenerwowałem lub nie posłuchałem. W mojej relacji z ojcem skupiałem się jedynie na tym, żeby mu nie przeszkadzać. Starałem się go nie denerwować.

Zmarł, gdy miałem dwanaście lat. Płakałem, czując zarazem ulgę.

Przez lata nosiłem na sobie piętno tej relacji. Myślę, że sporo związanych z nią uczuć przelałem na moją relację do Boga. Na przykład za wszelką cenę starałem się nie denerwować Go moimi grzechami czy też nie niepokoić problemami, z którymi się zmagałem. Pragnienie bycia chcianym przez Boga było mi obce. Wystarczało mi, że mnie toleruje i nie krzywdzi.

Nie zrozumcie mnie źle. Nie wszystko, co wiąże z moim ojcem, jest aż takie złe. Szczerze dziękuję za niego Bogu, ponieważ nauczył mnie dyscypliny, szacunku, bojaźni i posłuszeństwa. Myślę, że mnie kochał. Nie mogę jednak wszystkiego upiększać i udawać, że pewne jego negatywnie zachowania nie wpłynęły na mój obraz Boga.

Na szczęście ten obraz uległ ogromnej zmianie, gdy sam zostałem ojcem. Kiedy na świat przyszła nasza najstarsza córka, zrozumiałem, jak bardzo myliłem się w postrzeganiu Boga. Po raz pierwszy zasmakowałem tego, co według mnie On czuje do nas. Często myślałem o mojej córce. Modliłem się za nią, podczas gdy ona słodko spała. Wszystkim dookoła pokazywałem jej zdjęcie. Pragnąłem dać jej cały świat.

Kiedy wracam z pracy, moja córeczka często wybiega przed dom i rzuca mi się w ramiona, zanim jeszcze zdążę wysiąść z samochodu. Pewnie domyślacie się już, że powroty do domu należą do najbardziej lubianych przeze mnie momentów dnia.

Siła mojej miłość i tęsknoty za dziećmi otworzyła mi oczy na to, jak bardzo jesteśmy chciani i kochani przez Boga. Wyrazy miłości, które otrzymuję od córki, oraz jej chęć przebywania ze mną wciąż mnie zaskakują. Niczego nie można porównać do poczucia bycia chcianym przez własne dzieci, które okazują to tak szczerze i wylewnie.

Dzięki temu doświadczeniu zacząłem rozumieć, że moja miłość do dzieci jest zaledwie namiastką potężnej miłości Boga do mnie oraz do każdego człowieka, którego stworzył. Jestem tylko słabym, grzesznym ojcem, a kocham moje dzieci tak bardzo, że czasami to aż boli. Jakże więc mam nie ufać niebiańskiemu, doskonałemu Ojcu, kochającemu mnie nieskończenie bardziej, niż kiedykolwiek sam będę w stanie kochać własne dzieci?
 

Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to tym bardziej wasz Ojciec, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą.
(Ewangelia wg św. Mateusza 7,11)
 

Nikt nie zasługuje na takie zaufanie jak Bóg, a jednak tak długo wątpiłem w Jego miłość oraz troskę o mnie.


 



Pełna wersja katolik.pl