logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Elżbieta Wiater
Święty Paweł o relacjach rodzinnych
Czas Serca
fot. Jessica Rockowitz | Unsplash (cc)


O relacjach w rodzinie pisze w Biblii najwięcej św. Paweł, co dowodzi, że także celibatariusz ma coś do powiedzenia na temat wychowania. Przyjrzyjmy się, jakie rady daje apostoł.

 

Dwie tablice

 

Wprost na ten temat pisze w Liście do Efezjan (zob. Ef 5,21–6,9) i Liście do Kolosan (zob. Kol 3,18–4,1). Właśnie ze względu na swoją treść teksty te są nazywane tablicami domowymi. Nie różnią się znacznie od siebie, jeśli chodzi o pouczenia związane z wzajemnym odniesieniem dzieci i rodziców. Pierwsze mają być posłuszne oraz szanować matkę i ojca, ci ostatni zaś mają „nie pobudzać do gniewu” potomków (Ef 5,4) czy też nie rozdrażniać ich (Kol 3,21). Warto spojrzeć w szerszy kontekst, by zrozumieć, co apostoł chce przekazać, pisząc zarówno o posłuszeństwie, jak i unikaniu rozdrażniania.

 

Posłuszeństwo

 

W obu listach autor odnosi posłuszeństwo dzieci wobec rodziców do Pana. Wydobywa to z pamięci słowa Jezusa: „Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swojego ojca i matki, (…) a nadto siebie samego, nie jest Mnie godzien” (Łk 14,26). Czyżby zachodziła tu sprzeczność? Paweł nie przeczy swemu nauczycielowi. Zakłada, że pisząc do chrześcijan, na pierwszym planie stawiają oni w swojej rodzinie wartości wypływające z Ewangelii. To zaś oznacza, że rodzice nie szukają w dzieciach oraz ich wychowaniu potwierdzenia samych siebie, ale najważniejsze jest dla nich szukanie i wypełnianie woli Boga. W takiej sytuacji potomkowie nie powinni mieć ojca i matki w nienawiści, to znaczy działać wbrew ich woli i radom. To pewien ideał, do którego trzeba dążyć, choć trudno go osiągnąć.

 

Niektórym się udało. Przykładem może być rodzina o. Piotra Rostworowskiego, tynieckiego benedyktyna, a potem kameduły, człowieka, który był wielkim autorytetem dla św. Jana Pawła II. Mnich wspomina swój dom w ten sposób: „Rodzina była wierząca i zjednoczona. Dyscyplina życia rodzinnego była oparta na miłości, wzajemnym szacunku i zaufaniu. (…) Nie pamiętam, bym był świadkiem jakiejś kłótni czy nawet ostrzejszego słowa między rodzicami. Zresztą prosili nas, żebyśmy im zwrócili uwagę, jeżelibyśmy kiedykolwiek coś niewłaściwego spostrzegli”. Szczególnie to ostatnie zdanie pokazuje wyraźnie, że rodzice traktowali swoich dwóch synów i córkę jako towarzyszy we wspólnej drodze do świętości. W tym domu najważniejszy był Chrystus.

 

Nie drażnić swoich dzieci

 

Znaczące jest to, że apostoł napomina nie tylko dzieci, ale zwraca się też do ojców. Nie ma tu mowy o matce zapewne z tego powodu, że osobą, która decydowała w domu o wszystkim – od kar po wybór małżonka dla syna lub córki – był mężczyzna. Paweł upomina ojców, by nie doprowadzali dzieci do gniewu, a w Liście do Kolosan dodatkowo poleca, by je napominali i wychowywali w karności, „jak [chce] Pan” (Kol 6,4). Wydaje się to sugerować, że apostoł daje przyzwolenie, a nawet zachęca do kar cielesnych i tzw. zimnego chowu.

 

Słowa te nabierają całkiem innej wymowy, kiedy popatrzymy, jak Paweł opisuje idealne stosunki we wspólnocie Kościoła, a przecież rodzina jest w jego zamyśle właśnie takim małym Kościołem. Zresztą nie bez powodu opisując idealnego kandydata na biskupa (a więc głowę lokalnej wspólnoty), stawia pytanie: „Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży?” (1 Tm 3,5).

 

Spójrzmy zatem na to, jakie mają być idealne relacje we wspólnocie. Słowem, które najczęściej pojawia się w ich opisach, jest „cierpliwość” – w nauczaniu, napominaniu, kontaktach ze słabszymi w wierze. Drugim, które często powraca, jest „miłosierdzie”, rozumiane przede wszystkim jako gotowość przebaczenia. Praktykując tę cnotę, chrześcijanin upodabnia się do Boga, od którego bierze imię wszelkie ojcostwo na ziemi (Ef 3,15). Trzecim słowem, które spotkamy w tych wskazaniach, najczęściej w listach skierowanych do Tymoteusza i Tytusa, jest „trzeźwość sądu”. Autorytet ojca nie wypływa z samego faktu spłodzenia dziecka i jego utrzymywania. Jego korzenie powinny sięgać głębiej, mianowicie do relacji ojca czy – szerzej – rodzica z Bogiem, skąd płynie roztropność i poznanie.

 

Jakość tej relacji widać najwyraźniej właśnie w stosunku do słabszych, czy to z powodu zależności, czy w wierze. Jednym z najpiękniejszych tekstów na ten temat jest ten z Listu do Rzymian: „My, którzy jesteśmy mocni [w wierze], powinniśmy znosić słabości tych, którzy są słabi, a nie szukać tylko tego, co dla nas dogodne. Niech każdy z nas stara się o to, co dla bliźniego dogodne – dla jego dobra, dla zbudowania” (Rz 15,1–2). Jeśli nie potrafimy kierować się w tej relacji miłością do Boga, zawsze może nas postawić „do pionu” inna uwaga apostoła, tym razem skierowana do panów niewolników, mianowicie, żeby być świadomym, „że w niebie jest Pan zarówno ich, jak wasz, a u Niego nie ma względu na osoby” (Ef 6,9).

 

Równi w godności i dani sobie nawzajem

 

Powróćmy jeszcze na chwilę do obrazu biskupa, jako pełniącego w Kościele analogiczną rolę, jak ojciec w rodzinie. Święty Augustyn stwierdził: „Dla was jestem biskupem, z wami chrześcijaninem”. W byciu rodzicem trzeba umieć przyjąć napięcie pomiędzy życiem jako rodziciel dla dzieci, a więc ktoś, kto ma nad nimi władzę i wobec nich konkretne zobowiązania, a byciem wspólnie z nimi jako chrześcijanin. Dzieci są w godności równe rodzicom i choć zobowiązane wobec nich do posłuszeństwa, to Boże wezwania i prawo są ważniejsze od woli, rad, a nawet uczuć ojca i matki. To trudna prawda, ale prowadzi do pełni życia zarówno dzieci, jak i rodziców.

 

Elżbieta Wiater
Czas Serca nr 162

 
 



Pełna wersja katolik.pl