logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
ks. Tomasz Jaklewicz
Świadectwo jąkałów
Gość Niedzielny


Na granicy czasu i wieczności
 
„Pan rzeczywiście zmartwychwstał” – pisze św. Łukasz (24,34). Słowo „rzeczywiście” akcentuje odniesienie do obiektywnej rzeczywistości. Mimo że zmartwychwstanie jest czymś tajemniczym i trudnym do pojęcia, to jednak jest wydarzeniem historycznym. Bezpodstawna jest hipoteza, według której zmartwychwstanie byłoby „wytworem” wiary Apostołów (KKK 644). Ewangelie są dalekie od pokazania nam wspólnoty opanowanej jakąś mistyczną egzaltacją; przeciwnie, pokazują uczniów wstrząśniętych tak bardzo jeszcze śmiercią Mistrza, że z wielkim trudem przychodzi im przyjęcie do wiadomości praw-dy o zmartwychwstaniu (KKK 643). Nie uwierzyli kobietom wracającym od grobu, ich słowa „wydały się im czczą gadaniną” (Łk 24,11). Gdy Jezus ukazuje się Jedenastu „wyrzuca im brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego” (Mk 16,14).
 
Jednocześnie zmartwychwstanie jest czymś, co nie ma żadnego odpowiednika w dziejach, nie da się go z niczym porównać. Jest przekroczeniem granic historii i granic naszego świata, naznaczonego działaniem śmierci. Nowy Testament nie przedstawia żadnego opisu samego wydarzenia zmartwychwstania. Nie mówi o tym, by ktokolwiek nawet spośród uprzywilejowanych uczniów był naocznym świadkiem tego wydarzenia. Nikt nie może powiedzieć, jak dokonało się ono z fizycznego punktu widzenia (zob. KKK 647). Nie pomogłyby tutaj żadne kamery ani mikrofony umieszczone w grobie czy wokół niego.
 
Zmartwychwstanie jest swego rodzaju punktem granicznym między ziemską rzeczywistością, a życiem samego Boga, między naszym światem a światem, który dopiero ma nadejść, odnowionym ostatecznie przez Bożą miłość. Nie da się udowodnić zmartwychwstania. Ono pozostaje w sercu tajemnicy wiary. Nic nas nie zmusza do wierzenia, ale wiele do tego zaprasza.
 
Co z tego wynika dla nas?
 
„Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także nasza wiara” (1 Kor 15,14) – pisze szczerze do bólu św. Paweł. Zmartwychwstanie jest pieczęcią, ostatecznym potwierdzeniem misji Chrystusa: wszystkiego, co czynił i czego nauczał. Potwierdza Jego Boskość. Jest wypełnieniem obietnic Starego Testamentu i Jego własnych.
 
Zmartwychwstanie odsłania pełny sens krzyża Chrystusa. Można powiedzieć: Syn Boży, umierając na krzyżu, dał się cały Ojcu. Na tę miłość Syna Ojciec odpowiada swoją miłością: wskrzesza Go do życia.

Z tej Bożej miłości objawionej w krzyżu i zmartwychwstaniu wypływa nasze zbawienie: wyzwolenie od panowania śmierci i grzechu oraz nowa, trwała wspólnota z Bogiem. Ostatnim słowem na temat naszego losu nie jest śmierć, ale Życie. To Życie jest głoszone i przekazywane w Kościele na dwa sposoby: przez słowo Boże i przez sakramenty.
 
Ukazywanie się Jezusa uczniom wiązało się z przekazaniem misji: idźcie i głoście tę nadzieję światu. O prawdzie zmartwychwstania świadczy najmocniej ludzkie życie przeniknięte zmartwychwstaniem. Twarz Chrystusa „lśni w twarzy Jego przyjaciół” – mówi stara modlitwa liturgiczna.
 
„Ponieważ nasz ród został aż tak wywyższony.
Naszym powołaniem powinno być kapłaństwo.
Nawet jeżeli nie nosimy liturgicznych szat.
A więc publiczne świadczenie na boską chwałę.
Słowami, muzyką, tańcem i wszelkim znakiem” 
(Czesław Miłosz, Albo-Albo).
 
Tak, Kościół ma być zaczynem, ma być triumfalnym pochodem Życia przez cmentarze świata. Czy jednak my, chrześcijanie, nie zatraciliśmy umiejętności bycia wysłannikami Życia?
 
ks. Tomasz Jaklewicz
Gość niedzielny nr 42/2006   
 
 



Pełna wersja katolik.pl