logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Andrzej Kamiński OP
Starcy potrzebni od zaraz
List


Pewien chrześcijanin wyjechał z Rosji na misję do Afga­nistanu. Tam został muzułmaninem. Kiedy wracał do swojej wioski, wszyscy chcieli hucznie świętować jego powrót. Kiedy jednak on, ze względu na swoje wyznanie, nie chciał pić, ich entuzjazm szybko opadł. Ludzie po­czuli się dotknięci, przestali darzyć mężczyznę sympatią. Tak naprawdę obnażył powierzchowność ich wiary. To on, muzułmanin, bardziej niż oni żył jak chrześcijanin i to ich oburzało.
 
To scena z fil­mu, dobrze jednak pokazuje istotę kryzysu re­ligijnego, o którym tyle się teraz mówi. Bohate­rowie filmu już wcześniej nie żyli jak chrześci­janie, tylko się za nich uważali. Podobnie jest z nami: już wcześniej musieliśmy mieć jakieś trudności w wierze, a dopiero kryzys je ujawnił. Krytyka Kościoła, odchodzenie od życia sakra­mentalnego, wreszcie od samego Kościoła są znakiem jakiegoś kryzysu. Czegoś ludziom w Kościele brakuje. Niektórzy mówią, że to wina braku ewangelizacji, że brakuje tych, którzy by mówili, jak Bóg działa w ich życiu i swoim świadectwem przyciągali innych do Kościoła. Wydaje mi się, że problem może leżeć też gdzie indziej.

Oczyszczenie
 
Życie duchowe można porównać do miłości między kobietą a mężczyzną. Zawsze za­czynamy od zakochania, zafascynowania się sobą nawzajem, „odlotu”. Później trzeba jednak przejść do budowania relacji, bo stan zakochania w pewnym momencie się kończy. Relację buduje się dzięki wierności. To wte­dy postawę „co ja będę z tego miał (miała)” zamieniamy na postawę „jesteś dla mnie naj­ważniejsza (najważniejszy)”. Nie liczą się już wtedy korzyści, jakie przynosi mi związek z drugim człowiekiem, przyjemności, dobre sa­mopoczucie, ale jego dobro.
 
Podobnie jest z wiarą w Boga. Jedna z naj­popularniejszych teorii duchowości zakłada, że są trzy etapy życia duchowego: oświece­nie, oczyszczenie i zjednoczenie. Oświecenie jest potrzebne, by dać impuls do tworzenia relacji z Bogiem. Ono jest właśnie tym „za­kochaniem”. Później każdy musi przejść etap oczyszczenia. To wtedy uczę się przekraczać siebie, przekraczać granice, które w sobie mam, i wychodzić do Boga.

Tak jak długo trwa budowanie relacji prawdziwej miłości, tak dłu­go trwa etap oczyszczania w życiu duchowym. Jest on często bardzo trudny; przynosi kryzy­sy, zwątpienie. Gdy spotykają nas trudności, czujemy się bardziej zagubieni. W wierze nie chodzi jednak o to, byśmy byli zawsze spokoj­ni – w sensie emocjonalnym, psychicznym. Chodzi o to, żebyśmy zaufali Bogu, budowali z Nim relację miłości. Ta relacja zakłada pokój i bezpieczeństwo, którego pragniemy, bo to są rzeczy dobre, ale prowadzi do nich droga przez trudności. Grzech pierworodny powodu­je, że jesteśmy na sobie skupieni. Żeby nas wyrwać z tego stanu i skierować naszą uwagę na innych, potrzeba właśnie czasu oczyszcze­nia, czyli trudności. Dobrze jest jednak, żeby nam wtedy ktoś towarzyszył i tłumaczył nam sens tego, przez co przechodzimy.
 
W Kościele słyszymy często skargi na brak takiego towarzyszenia. Ludzie potrzebują wskazówek, jak przejść okres oczyszczenia wiary, czas trudności, osamotnienia, zagu­bienia. Samotni, pozbawieni przewodników duchowych są świeccy, ale też księża. Choć może się wydawać, że to zupełnie nowe zjawi­sko, podobne przemiany przeżywał parę wie­ków temu Kościół prawosławny w Rosji.

Gdy brak przewodnika
 
Kryzys w tym Kościele był wynikiem reform, jakie w XVIII w. zaczął wprowadzać w Rosji car Piotr I. Były to reformy administracyjne dotyczące oświaty i kultury, ale też reformy Kościoła. Car chciał wprowadzić w Rosji eu­ropejski styl życia, dlatego zależało mu też na oderwaniu się od tradycji prawosławnej. W wy­niku reformy Piotra I ludzie zostali pozbawieni korzeni, tego, co budowało ich tożsamość i dawało poczucie bezpieczeństwa. Utracili także duchowych przewodników, ponieważ car represjonował mnichów. W tym czasie totalne­go kryzysu, kiedy ludziom tak bardzo potrze­ba było duchowego towarzyszenia, w Rosji zaczęło się tworzyć tzw. starczestwo.

„Starcy” byli to mnisi, którzy dążyli do radykalnego ży­cia chrześcijańskiego. Chcieli, na wzór Ojców Pustyni, żyć w ascezie i samotności, nieustan­nie się modlić i w sposób doskonały kochać bliźniego. Najbardziej znaną pustelnią starców była Optyna. To stamtąd pochodzili najbardziej znani: Leonid, Makary i Ambroży. Do „starców” zaczęli przybywać ludzie pragnący żyć podob­nie, szukający duchowego mistrza. Pustelnię odwiedzali też ci, którzy potrzebowali rady w zmaganiach ze swoimi codziennymi trudno­ściami. „Starcy” stali się dla wielu przewodni­kami na drodze wiary.
 
1 2  następna
 



Pełna wersja katolik.pl