logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
ks. Matteo Zuppi
SPOWIEDŹ. Wybaczenie. Nawrócenie
Wydawnictwo Bratni Zew


Sakrament spowiedzi pomaga zmierzyć się z otchłanią serca i przynosi błogosławieństwo Ducha Świętego. Sprawia, że odradza się w nas to co dobre, grzesznikowi przywraca niewinność, jedna nas z nami samymi – czyniąc na nowo braćmi.

 
Wydawca: Wydawnictwo Bratni Zew
ISBN: 978-83-7485-162-6
Rok wydania: 2011
Format: 130 x 210 mm
Rodzaj okładki: miękka
Strony: 152
 
Kup tą książkę
 

 

"Szczęśliwy ten, komu została odpuszczona nieprawość"


"Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie! -
mówi Pan.
Choćby wasze grzechy były jak szkarłat,
jak śnieg wybieleją;
choćby czerwone jak purpura,
staną się jak wełna" (Iz 1, 18).

Czy trudno rozmawiać o naszym grzechu? Instynktownie myślimy, że tak. Ten temat wzbudza niechęć albo zwykły wstyd (swoją drogą dlaczego miałby być negatywny? Czy nie jest oznaką dyskomfortu duszy, jej wciąż żywej zdolności do reagowania? Nie pokonamy wstydu ucieczką, zobojętnieniem lub przyzwyczajeniem, lecz pojednaniem, przemianą i rzuceniem się w ramiona Ojca, aby jego miłość oczyściła serce!). Bycie zmuszonym do konfrontacji z sobą samym, i to w czyimś towarzystwie, wydaje nam się poniżeniem. Jakże pokazać się nagim, bezbronnym? Jak ujawnić najgorszą część naszej duszy, tę, którą pragniemy ukryć albo pomniejszyć? Jak zmierzyć się wobec naszego ja z zewnętrznym sądem, nieprzychylnym i nieprzewidywalnym? W rzeczywistości "upokorzenie" przywraca nas własnemu ja, prawdziwemu, bez hipokryzji, i właśnie dlatego nas wyzwala. 

Być może sądzimy, że spowiedź jest niepotrzebnym aktem, ranieniem siebie samego, jakbyśmy wypowiadając grzech "tworzyli go", gdy tymczasem pozostawienie go nieokreślonym, w ukryciu, miałoby nie przynieść negatywnych konsekwencji. W gruncie rzeczy, jako dzieci pokolenia pozorów, uważamy, że to, czego nie widać, nie istnieje, lub jest mniej ważne! Czasem martwimy się najwyżej, że nasze postawy zostaną "odkryte", albo że popełniliśmy przez nie jakąś gafę, utraciliśmy zewnętrzne uznanie, któremu ostatecznie przypisujemy nadmierne znaczenie. W rzeczywistości grzech często jawi się jako "nieszkodliwy" – nie wywołuje od razu żadnej negatywnej oceny innych ani zmiany naszej roli. Co więcej, często zło uspokaja nas używając banalnej, powszechnej mentalności, jak choćby wybory i przekonania podzielane przez wielu! Czy z tego powodu nie są grzechem?

Co jest dobre, a co złe? Tak naprawdę wszyscy potrzebujemy jasności. Łatwo nie zauważać konsekwencji i sądzić, że jesteśmy w stanie i możemy je kontrolować. A przecież grzech nie staje się przez to mniej prawdziwy! W rezultacie przywiązujemy wagę do "wykroczeń" albo uczynków, które tak naprawdę wobec sądu Bożego i prawdziwych skutków dla nas samych mają naprawdę małe znaczenie! I vice versa! Grzech nie jest gafą, czego akurat tak się obawiamy i przez co bardzo cierpimy! Jezus jest wolny od typowego osądzania, spogląda głębiej, ponieważ kocha serce! A grzech z pewnością nie jest formalnym problemem, lecz porozumieniem się ze złem.

Niezbyt obawiamy się zła, skoro uważamy, że może pozostać w nas bezczynne i możemy nie stawić mu czoła. Wolimy interpretować nasz grzech, czynić go przedmiotem dyskusji, również publicznej, tak jak wiele aspektów naszego życia, jakby był cechą, manifestacją tego, jacy jesteśmy, czymś do zrozumienia, z pewną dozą narcystycznej przyjemności tak wyraźnie obecnej w tym, co nas dotyczy. Czymś, co trzeba zrozumieć i koniec, ponieważ problemem jestem ja i moje osobiste zadowolenie. Tylko że duszy to nie wystarcza!

Przeraża nas stanięcie przed Bogiem, Jego sądem, a więc i samym sobą. A tymczasem na tym polega słodka propozycja spowiedzi. Ci, którzy ostatecznie uważają się za sprawiedliwych, widzą w niej niepotrzebny lub zbyt wymagający wysiłek. Łatwo czuć się "w porządku" – wystarczy dać posłuch przekonującemu głosowi własnej dumy, instynktownej obronie naszego ja, rozczulać nad trudnościami, czuć się ofiarą. Sprawiedliwy nie prosi o wybaczenie, nie ma problemu grzeszników szukających zbawienia. Ten, kto uważa się za sprawiedliwego, zdaje się na gloryfikację ja, indywidualnego trudu własnych poświęceń, prawa, dla którego liczy się bycie sobą, które wszystko usprawiedliwia. W rzeczywistości cierpi, gdyż zawsze osądza się sam. Grzesznik przeciwnie! Pozostaje mu tylko powierzyć się miłosierdziu, a dzięki temu odnaleźć zaskakującą i zdumiewającą miłość. Jest szczęśliwy, gdyż odpuszczono mu nieprawość!


 



Pełna wersja katolik.pl