logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Giovanni Cucci
Siła słabości. Depresja. Kryzys. Agresja
Wydawnictwo Salwator


Książka jest analizą "słabych" uczuć w kontekście przeżywania duchowości chrześcijanina.
 
Pragnienia, uczucia, poczucie humoru, złość czy smutek – to nieodłączne "atrybuty" człowieczeństwa. Niejdnokrotnie człowiek chce się ich wyzbyć, gdyż trudno je kontrolować, przez co wydają się kłopotliwe.


Wydawca: Salwator
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7580-255-9
Format: 145x205
Stron: 334
Rodzaj okładki: Miękka
Kup tą książkę 
   

 
Kryzys, który przemienia: kilka znaczących postaci
 

Wydaje się, że wiek 40 lat symbolicznie tworzy fundamentalną i bolesną granicę, która nie oszczędza nikogo, również w relacji z Bogiem. Pustelnicy, mistycy, ludzie wielkiej duchowości, założyciele wspólnot - wszyscy muszą się rozliczyć z doświadczeniem pustyni, rozumianej jako całkowita oschłość, zalążek śmierci, która atakuje nasze istnienie. W związku z tym Carlo Carretto zauważa:
 
Modlitwa, stosunki z ludźmi, działalność, apostolstwo: to wszystko jest skażone. Jest to czas dokonywania bilansu własnego życia, a wynik tego bilansu jest bardzo mizerny. […] Zwykle ma to miejsce mniej więcej w wieku czterdziestu lat; jest to wielka liturgiczna data życia, data biblijna, czas demona działającego w południe, czas drugiej młodości, ważna data w życiu człowieka. […] Jest to czas, w którym Bóg postanawia przyprzeć do muru człowieka, który aż do tej pory krył się przed Nim za zasłoną dymną tego trochę "tak" i trochę "nie". […] Człowiek zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, czym jest: nędznym stworzeniem, kruchą i pustą istotą, splotem pychy i podłości, konformistą, próżniakiem, głupcem. […] W głębi naszego jestestwa [kryje się] zło […], które jest tak ukryte i tak skrzętnie zakamuflowane, że z trudem, i do tego często po długim czasie, możemy je dostrzec, ale jest ono tak żywe w naszej świadomości, że potrafimy sobie zdać sprawę, iż ono nas kala i ciąży na nas o wiele bardziej niż inne rzeczy, z których zazwyczaj się spowiadamy. Ja dostrzegam te postawy, które spowijają całe nasze życie jak atmosfera i które przewijają się, można by powiedzieć, w każdym naszym czynie i zaniedbaniu; chodzi o grzechy, od których nie możemy się uwolnić, o nawyki i wady: lenistwo i podłość, obłudę i próżność, od których nawet nasza modlitwa nie może się całkowicie wyzwolić; które tak mocno ciążą na całej naszej egzystencji i które tak ją pustoszą [11].
 
Co na temat kryzysu mówi Biblia? Wiele postaci jest dokładnie opisanych właśnie w momentach największych trudności, cierpienia, kiedy są obciążone przewyższającymi je problemami. Te próby są odczytywane nie jako okazjonalne "wypadki przy pracy", ale jako momenty koniecznego oczyszczenia i wezwanie do rezygnacji z dotychczas stosowanych kryteriów, aby przeżyć bliskie doświadczenie Boga, pozwalając się wychowywać przez Niego i wypełnić w ten sposób także otrzymaną misję.
Czasami niektórzy myślą, że wiara jest łatwa, że czymś spontanicznym jest czynienie postępów na drodze duchowej i w konsekracji, szukając woli Bożej. Oczywiście - przyznają - potrzeba "formacji permanentnej", która jednak w rzeczywistości ogranicza się do odprawienia rekolekcji, uczestnictwa w jakimś kursie, jakiegoś gestu dzielenia się. Pismo Święte przypomina natomiast, że potrzebna jest zawsze długa i kręta droga. Ktoś zauważył, że życie duchowe jest ukształtowane podobnie jak rzeka Jordan, która potrzebuje prawie 300 km, by przebyć odległość 100 km, gdyż jej bieg jest pełen odgałęzień na prawo i lewo, czasami wręcz znika z oczu, potem wyłania się jak spod ziemi i wreszcie dociera do celu. Ten obraz może znaleźć potwierdzenie w życiu duchowym wielu postaci. Przyjrzymy się w związku z tym przykładom Józefa, Mojżesza, św. Pawła i Ignacego Loyoli.
 
Sny Józefa
 
Całe życie Józefa można streścić jako powolne zrozumienie i oczyszczenie jego snów (por. Rdz 37, 5-11). Józef musi przejść od fazy naiwnej iluzji, według której uważa się za centrum świata, gdzie wszystko jest piękne, pociągające i w zasięgu ręki, do tygla próby, w którym zakosztuje prawdy swoich snów, ale również doprowadzi je do dojrzałości i uczyni możliwą ich realizację.
 
Próba zastaje Józefa nieprzygotowanym, jakby zasłona jego spontanicznej i naiwnej ufności nagle spadła z jego oczu i odsłoniła mu nieznany świat, poczynając od jego rodziny, świat zbudowany ze złośliwości, podłości, zazdrości, zawiści, przemocy (por. Rdz 37, 12-36). W wymiarze bardziej ogólnym odkrywa na własnej skórze, że wierność i lojalność wydają się nie mieć żadnego znaczenia, jak w epizodzie z Potifarem (Rdz 39), i że pomoc ofiarowana towarzyszowi nieszczęścia od razu jest zapominana. I w ten sposób Józef zostaje niesprawiedliwie uwięziony i zapomniany przez wszystkich (por. Rdz 40).
 
W tych ciężkich próbach Józef przebywa trudną drogę rozeznania, wyjaśnienia niejednoznacznych elementów swojego życia. Jest to droga długotrwałych i dolegliwych ciemności. Będzie potrzebował prawie 15 lat, by zrozumieć prawdę swoich snów, a więc prawdę o sobie samym, jeśli prawdą jest, że sen wyraża w zakodowany sposób głębię i tajemnicę osoby. I Józef dojdzie niespodziewanie do zrozumienia ich prawdy dokładnie wtedy, gdy odnajdzie swoich braci i pojedna się z nimi (por. Rdz 45).
 
Mojżesz, przewodnik ludu
 
Mojżesz zaczyna swój poważny kryzys właśnie w wieku 40 lat (por. Dz 7, 23). Widzi on wokół siebie niesprawiedliwość i niegodziwość. Łudzi się, że z łatwością naprawi tę sytuację, chciałaby wziąć na siebie kierowanie ludem i wyzwolić go z Egiptu. Licząc na to, że ma opinię człowieka szlachetnie urodzonego, wykształconego i uzdolnionego, miał nadzieję, że od razu zostanie przez swoich rodaków ogłoszony niekwestionowanym przywódcą i wyzwolicielem Izraela. A tymczasem, wbrew swej woli, odnosi same klęski, na wszystkich frontach, i musi porzucić wszystko, uciec i przez kolejne 40 lat żyć w cieniu, zapomniany przez wszystkich. Pierwszy Mojżesz prezentuje cechy idealizmu i entuzjazmu, typowe dla młodzieniaszka (również w wieku 40 lat można być młodzieniaszkiem!). Jego pragnienia są piękne, wzniosłe, jest wielkoduszny i z łatwością mógłby zaangażować się w realizację zamierzonego celu, ale chciałby zrealizować wszystko bez wysiłku, to znaczy nie licząc się z ograniczeniami - swoimi i swego ludu - z trudnościami, z przeciętnością, z niepowodzeniami. Pomimo swego wybitnego wykształcenia nie został przygotowany do czytania w sercach i panowania nad sobą, by być przewodnikiem. Potrzeba będzie kolejnych 40 lat nauki, odbywanej w ciszy, wśród prób, upokorzeń, cierpień, aby doszedł do dojrzałości duchowej. Stosowny moment nadchodzi wówczas, gdy zapomniał już o całym swoim świecie młodzieńczym i pogodził się z życiem ukrytym pośród gór. Zostaje posłany przez Pana, kiedy już o tym nie myślał. Również dla niego sny się spełnią, będzie naprawdę stał na czele ludu i wyzwoli Izraela, ale dokona się to w najbardziej nieprzewidziany sposób, nie pod egidą mądrości i mocy, ale przez słabość, niemoc słowa, cierpliwość i zaparcie się siebie.
 
Zapał św. Pawła
 
Paweł w Dziejach Apostolskich jest przedstawiony jako konwertyta, który entuzjastycznie, z zapałem neofity rzuca się w nową misję, przechodząc od jednej synagogi do drugiej. Zaczyna od głoszenia, że Jezus jest Panem, lecz później również na niego samego przychodzi moment kryzysu, przybierając formę prób, rozczarowań i trudności. Wspólnota bowiem odsyła go uprzejmie do jego rodzinnego domu w Tarsie (por. Dz 9, 31), gdzie pozostanie 10 lat. On, który z entuzjazmem pojechał wspomagać braci, boleśnie odczuwa na własnej skórze, że oni nie chcą jego pomocy, a nawet odrzucają go, zsyłając na wygnanie. W tej zwykłej codzienności Paweł odbędzie swój "nowicjat" - on, który jest wykształcony w znajomości Pisma, wychowany w szkole Gamaliela (por. Dz 22, 3). I być może pozostałby na zawsze w Tarsie, gdyby nie Barnaba, który w pewnym momencie przybył, aby go stamtąd zabrać.
 
Również dla Pawła kryzys był długi i wieloraki, trwał 14 lat, jak sam będzie wspominał (por. Ga 2, 1), aż w końcu będzie mógł w więziennych lochach, podobnie jak Józef, na nowo odczytać swoje tajemnicze spotkanie z Panem. Jego "listy więzienne" odsłaniają bowiem Pawła bardzo różnego od tego z początków posługiwania, kiedy był rozpalony żarliwością i niezłomny. Teraz stał się bardziej kruchy, ale i bardziej cierpliwy, łagodniejszy i gotowy do pojednania z uczniami, z którymi wcześniej zerwał kontakty, jak np. z Markiem (por. Dz 15, 37-40 i 2 Tm 4, 11). Próby i cierpienia osłabiły go, ale i uczyniły łagodniejszym.
 
Ignacy i jego droga oczyszczenia
 
Piętnaście lat (od 1521 do 1536/1537 roku) zajęło Ignacemu zrozumienie, czego Pan chce od niego. W końcu poddaje się "Bożym niespodziankom", uznając z bólem serca, że Jerozolima, choć tak gorąco przez niego upragniona, nie stanowi celu, do którego Bóg go wzywa na służbę. Jego życie, zwłaszcza część opisana w Autobiografii, może być odczytane jako droga próby, na której wszystkie oszustwa, wszystkie rozczarowania i wszystkie trudności stają się przedmiotem rozeznania. Również on, odmieniwszy życie, myślał, że dość łatwe i proste będzie stanie się świętym, toteż od razu ze wszystkich sił zaangażował się w realizację tego zamiaru, nie bojąc się cierpień, postów, umartwień. A jednak szybko będzie musiał sobie uświadomić, że trzeba się zmierzyć z innego rodzaju nieprzyjaciółmi, którzy go zwodzą i niszczą, niemal rozkładając na łopatki.
 
Dopiero po takich próbach będzie wiedział, że służba Bogu jest zupełnie inna, niż to sobie wyobrażał. Ignacy, zastanawiając się nad swoim nowym życiem po nawróceniu, zdaje się zauważać z pewnym zdumieniem, że dopóki żył jak grzesznik, jego życie było spokojne i pełne niezmąconej radości (Opowieść pielgrzyma, nr 20). Odkąd zaś postanowił zreformować swój sposób życia i służenia Bogu, zaczęły się wszelkiego rodzaju nieszczęścia i problemy. Zaraz po swoim nawróceniu doświadcza okresu wielkiego kryzysu i prób, które doprowadzają go na skraj rozpaczy i samobójstwa. Przywołajmy niektóre spośród tych prób, tak jak opisuje je w swojej autobiografii.
 
Odczuwa on nade wszystko silne i niespodziewane poczucie wewnętrznego przygnębienia i niestałości:
 
Raz odczuwał w sobie taką jałowość, że nie znajdował smaku w modlitwach chórowych ani w słuchaniu mszy św., ani w żadnej innej modlitwie, jakiej się oddawał. Kiedy indziej znowu działo się z nim coś wręcz przeciwnego i to tak nagle, iż zdawało mu się, że ktoś zdejmował z niego smutek i oschłość, jak się zdejmuje człowiekowi płaszcz z ramion. Zaczął się więc niepokoić tymi zmiennymi stanami, których nigdy przedtem nie doświadczył. Pytał zatem siebie: A cóż to jest za nowy rodzaj życia, jaki teraz rozpoczynamy? [12]
 
Następnie pojawiają się skrupuły. Początkowo wydaje się, że czynią go one bardziej uważnym na rzeczy duchowe, ale bardzo szybko zaczynają odbierać mu pokój i stają się przeszkodą w nowym wyborze życiowym:
 
Zdawało mu się niekiedy, że nie wyznał pewnych rzeczy i to go bardzo dręczyło. I chociaż znów się z tego spowiadał, nie czuł się zadowolony. Zaczął więc szukać mężów duchownych, którzy by go wyleczyli z tych skrupułów. Ale nic mu nie pomagało. […] Pewnego razu, gdy był szczególnie udręczony, zaczął się modlić i w zapale głośno wołać do Boga, mówiąc: "Pomóż mi, Panie, bo nie znajduję żadnego lekarstwa u ludzi, ani u żadnego innego stworzenia. Gdybym sądził, że będę mógł je znaleźć, żaden trud nie byłby dla mnie za wielki. Ukaż mi, Panie, gdzie mógłbym znaleźć lekarstwo! Choćbym miał biegnąć za szczenięciem, żeby od niego otrzymać pomoc, uczyniłbym to" [13].
 
I wreszcie Ignacy doznaje pokusy samobójstwa: "Gdy był zajęty tymi myślami, nachodziła go często gwałtowna pokusa, żeby się rzucić w dół przez wielki otwór, który był w jego pokoju blisko miejsca, gdzie zwykle się modlił. Ale wiedząc, że byłoby to grzechem zabić samego siebie, zaczynał wołać do Pana: "Panie, nie uczynię tego, co Ciebie obraża!". I powtarzał te słowa i tamte poprzednie wiele razy" [14].
 
W końcu Ignacy uznaje, że to Bóg uwalnia go od prób, wyłącznie swoją łaską, bez jakiejkolwiek zasługi jego samego albo osób, które prosił o pomoc: "I wtedy spodobało się Panu sprawić, że obudził się jakby ze snu. […] I od tego dnia był wolny od swoich skrupułów, mając równocześnie tę pewność, że to Pan nasz zechciał go w swym miłosierdziu od nich uwolnić" [15].
 
Próby przeżyte przez Józefa, Mojżesza, Pawła, Ignacego i innych ludzi zdają się raz jeszcze potwierdzać, że ten okres życia stanowi z punktu widzenia duchowego szkołę poznania Pana, cenny moment oczyszczenia, do którego należy się świadomie przygotować. Droga wyzwolenia, jak przy wejściu do Ziemi Obiecanej, prowadzi przez pustynię. 

_______________________________
Przypisy:


[11] C. CARRETTO, Listy z pustyni, tłum. S.W. Gaudyn, Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa 1991, s. 72-74.
[12] IGNACY LOYOLA, Opowieść Pielgrzyma, nr 21, s. 45.
[13] IGNACY LOYOLA, Opowieść Pielgrzyma, nr 22-23, s. 47-48.
[14] IGNACY LOYOLA, Opowieść Pielgrzyma, nr 24, s. 48.
[15] IGNACY LOYOLA, Opowieść Pielgrzyma, nr 25, s. 49.

 



Pełna wersja katolik.pl