logo
Czwartek, 18 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
ks. Waldemar Turek
Rafael i Przemienienie Pańskie
Idziemy
fot. Rafael Santi, The Transfiguration, 1516-1520 | Wikimedia Commons


Biblijny opis przemienienia Pańskiego inspirował wielu malarzy, wśród nich jednego z najwybitniejszych przedstawicieli renesansu włoskiego, Rafaela Santiego.

 

Słynny obraz poświęcony wydarzeniu na górze Tabor, znajdujący się w pinakotece watykańskiej, należy z pewnością do najważniejszych dzieł papieskiej kolekcji. Wierną jego kopię mozaikową oglądają pielgrzymi i turyści zwiedzający bazylikę św. Piotra: znajduje się ona blisko wejścia do zakrystii i ozdabia jeden z ołtarzy, w którym przechowywane są relikwie bł. papieża Innocentego XI, właśnie tego, który „ustąpił” miejsca św. Janowi Pawłowi II w kaplicy św. Sebastiana.

 

Na marginesie warto dodać, że w tej najbardziej znanej katolickiej świątyni na świecie nie ma zasadniczo obrazów malowanych pędzlem (poza kilkoma niewielkimi i mało znaczącymi pracami), dominują w niej mozaiki, stanowiące najczęściej repliki słynnych dzieł znajdujących się w Muzeach Watykańskich.

 

Rafael pracował nad „Przemienieniem Pańskim” w ostatnich latach swojego krótkiego życia, zakończonego niespodziewanie 6 kwietnia 1520 r. W tym kontekście dzieło może być traktowane jako duchowy testament genialnego artysty. Potężne płótno zostało umieszczone obok łoża śmierci malarza, a Giorgio Vasari, wielki włoski historyk sztuki i autor „Żywotów najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów”, podaje, że kto koło niego przechodził, patrzył to na ciało zmarłego, to na jego obraz i nie mógł powstrzymać się od łez; artysta miał wtedy zaledwie 37 lat.

 

Okoliczności śmierci Rafaela też były szczególne: zmarł w Wielki Piątek i tego dnia w pomieszczeniach watykańskich, ozdobionych jego słynnymi freskami, nastąpiły jakieś dziwne pęknięcia, a w całym Rzymie odczuwane było lekkie trzęsienie ziemi. Wielki artysta najprawdopodobniej także urodził się w Wielki Piątek, 28 marca 1483 r., w Urbino, ale co do tego nie mamy pewności. Kto wie, może właśnie te różne wydarzenia wpłynęły, przynajmniej w jakiejś mierze, na powstanie tekstu ozdabiającego do dzisiaj grób Rafaela w rzymskim Panteonie, który warto przytoczyć po łacinie przed podaniem tłumaczenia polskiego: Ille his est Raphael timuit quo sospite vinci, rerum magna parens et moriente mori, czyli: „Tu spoczywa ów Rafael, którego bała się wielka matka natura, gdy żył, że będzie przez niego zwyciężona; a gdy umierał, że umrze także ona” (tłum. W.T.).

 

Na jednym dziele

 

Wróćmy do okoliczności powstania słynnego płótna. W 1516 r. kard. Giuliano de Medici (przyszły papież Klemens VII) zamówił dwa obrazy przeznaczone dla katedry w Narbonne, jego stolicy biskupiej od 1515 r.: „Przemienienie Pańskie” u Rafaela Santiego i „Wskrzeszenie Łazarza” u Sebastiana del Piombo (obraz znajduje się dzisiaj w londyńskiej National Gallery). Sebastiana wspierał artystycznie, zwłaszcza w pierwszej fazie tworzenia obrazów, sam Michał Anioł, rywalizujący o palmę pierwszeństwa z Rafaelem.

 

Według ewangelicznego opisu Mateusza Chrystus, biorąc ze sobą Piotra, Jakuba i Jana, „zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto ukazali się im Mojżesz i Eliasz, rozmawiający z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, jego słuchajcie!»” (17, 1-5). Podobne narracje znajdujemy u dwóch innych synoptyków: Marka (9, 2-8) i Łukasza (9, 28-36).

 

Wszyscy trzej ewangeliści informują też o tym, że po zejściu z góry Tabor Jezus zbliżył się do tłumu i od pewnego człowieka dowiedział się, że jego uczniowie nie są w stanie uwolnić jego syna od epilepsji (zob. np. Mt 17, 14-18). Zbawiciel wyrzucał im małą wiarę, a chłopca uwolnił od złego ducha.

 

Rafael przedstawił obydwa wydarzenia na tym samym obrazie: w jego górnej części zostało ukazane przemienienie Pańskie, w dolnej zaś cudowne uzdrowienie. Uważny obserwator zaraz przy pierwszym spojrzeniu na obraz dostrzeże, że scena górna jest odległa, hieratyczna, pełna światła, dolna zaś – bliska, dynamiczna i realistyczna. Dzieło przedstawia Chrystusa w chwale, obok Niego Mojżesza i Eliasza, a nieco niżej Piotra, Jakuba i Jana, oślepionych niebiańskim światłem pochodzącym od Jezusa. W niższej części płótna dostrzegamy apostołów, którzy próbują uwolnić opętanego chłopca, ale są bezradni, bo nie mogą tego uczynić. Kiedy wszystko wydaje się stracone, przychodzi Jezus, wypędza z opętanego złego ducha i chłopiec – do tej chwili u kresu sił – zaczyna nowe życie.

 

Artysta dodaje pewne szczegóły. W dolnej lewej części obrazu umieszcza ewangelistę Mateusza, który obserwuje to w napięciu, jakby zalękniony, kobietę przedstawioną w środkowej części obrazu, podtrzymującą jeszcze opętanego chłopca. Kim jest owa niewiasta, ukazana w tak wyrazisty, harmonijny sposób, odróżniający się zarówno dostojeństwem, jak i kolorystyką od innych postaci? Niektórzy dostrzegali w niej mamę nieszczęśliwego chłopca, inni – jakąś jego krewną. Jeszcze inni uważali, że Rafaelowi zależało na przedstawieniu kogoś, kto będzie łączył rodzinę dziecka z grupą apostołów, próbujących mu pomóc. Ale pozostajemy ciągle na etapie hipotez…

 

Do dzisiaj też nie wiadomo, czyim pomysłem było przedstawienie dwóch następujących po sobie wydarzeń biblijnych w jednym dziele. Może zasugerował to mistrzowi zamawiający obraz kard. Giuliano de Medici? Może była to idea samego Rafaela, aby nadać całemu dziełu żywszy charakter, tym bardziej że del Piombo malował scenę „Wskrzeszenia Łazarza”, samą w sobie pełną ruchu? A może jeszcze ktoś inny, ktoś nam nieznany, „podpowiedział” genialnemu malarzowi tego typu połączenie? Także na to pytanie nie mamy odpowiedzi.

 

Niektórzy znawcy malarstwa dostrzegali pewne różnice techniczne w przedstawieniu dwóch scen i sugerowali, że tylko ta hieratyczna była dziełem Rafaela, a drugą namalował niejaki Julian Romano, który miał dokończyć malowanie obrazu po niespodziewanej śmierci mistrza z Urbino. Jednak kiedy nie tak dawno dzieło poddano odnowie i szczegółowym badaniom w laboratoriach watykańskich, jak też fachowej ocenie ekspertów, stwierdzono, że całość jest dziełem mistrza renesansu i nie ma podstaw do tego, aby wątpić w jego autorstwo w odniesieniu do jakiejś jego części.

 

Dodano także, że Rafael łączy dwa epizody ewangeliczne dzięki pewnej niemal teatralnej kompozycji: umieszcza postacie niejako na dwóch scenach, połączonych ze sobą za sprawą bardzo wyrazistych gestów bohaterów, dynamicznej kompozycji i wielopoziomowej gry świateł. Nic więc dziwnego, że wspomniany już wcześniej Vasari uważał, że obraz jest najbardziej znanym, najpiękniejszym, niemal boskim dziełem Rafaela, i zachwycał się wieloma jego elementami, a w sposób szczególny obliczem Chrystusa, niespotykanym u żadnego innego malarza.

 

Ozdoba Luwru

 

Arcydzieło mistrza nigdy nie dotarło do katedry w Narbonne, ale w 1523 r. zostało umieszczone w ołtarzu kościoła św. Piotra w Montorio w Rzymie. W roku 1797 na mocy traktatu w Tolentino między Napoleonem i Państwem Kościelnym „Przemienienie Pańskie”, jak wiele innych dzieł sztuki włoskiej, znalazło się we Francji i przez ponad dwadzieścia lat ozdabiało galerie Luwru. Trzeba było podejmować wiele wysiłków i skorzystać z pośrednictwa wpływowego artysty Antoniego Canovy, aby obraz został zwrócony i umieszczony w pinakotece watykańskiej, do której codziennie przyciąga tłumy.

 

Znajduje się on w słynnej Sali VIII, nazywanej niekiedy szkatułką przechowującą – niczym drogocenne kamienie – dzieła Rafaela. Bo poza omawianym „Przemienieniem Pańskim” można tu obejrzeć także „Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny” oraz słynną „Madonnę z Foligno”. Pierwszy obraz jest młodzieńczym dziełem artysty, ukazującym jeszcze mocny wpływ Perugino; ale nawet na nim można już dostrzec zalążki nowego stylu, zwłaszcza gdy chodzi o przedstawianie postaci w sposób bardzo dynamiczny i ekspresję twarzy. „Madonna z Foligno” powstała kilka lat później i została namalowana na desce dla rzymskiego kościoła S. Maria in Aracoeli, na zamówienie Zygmunta Contiego, sekretarza papieża Juliusza II, jako podziękowanie dla Matki Bożej za uratowanie jego domu w Foligno, w który uderzył piorun. Mistrz nawiązał do tego wydarzenia, ukazując w tle Madonny gęste chmury, padający deszcz i błysk pioruna.

 

„Przemienienie Pańskie”, postrzegane od początku jako arcydzieło, stało się źródłem inspiracji dla innych artystów, którzy, zauroczeni jego pięknem, zapragnęli przedstawić dwie biblijne sceny w niemal identyczny sposób jak to uczynił Santi. W samym Watykanie, w Auli Błogosławieństw, w której Ojciec Święty Jan Paweł II spotykał się często z pielgrzymami na sobotniej wieczornej modlitwie różańcowej, znajduje się niemal „identyczny” obraz o tych samych rozmiarach, a w bazylice św. Piotra jest wspomniana już replika mozaikowa. Może trochę mniej znane są imitacje, które do dzisiaj możemy podziwiać w kościele Przemienienia Pańskiego na rzymskim Ianiculum oraz – już poza Rzymem – w uroczym umbryjskim Spoleto.

 

Pozostaje mi jedynie zachęcić wszystkich rodaków przyjeżdżających do Rzymu do zwiedzenia Muzeów Watykańskich, idąc „śladami” Rafaela – tego, którego bała się wielka matka natura…

 

ks. Waldemar Turek
Idziemy nr 32/2021

 
 



Pełna wersja katolik.pl