logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Dorota Mazur
Przyjaźń - wspólna droga w wolności dla Boga
materiał własny
fot. Jon | Unsplash (cc)


Z ks. prałatem Janem Abrahamowiczem, proboszczem Parafii Miłosierdzia Bożego w Krakowie - Wzgórza Krzesławickie, rozmawia Dorota Mazur OV

 

Księże Janie, jak zdefiniowałby Ksiądz przyjaźń?

 

Wszystko zależy od tego, kogo poprosimy o podanie definicji przyjaźni. Innej odpowiedzi udzieli psycholog, innej pedagog. Jeśli szukamy pogłębionej definicji duchowej, powinniśmy zajrzeć do Pisma Świętego, w którym jest szereg wzmianek opisujących taką relację.

 

Ma Ksiądz jakiś "szablonowy" fragment na myśli?

 

Takim dobrym przykładem jest księga Mądrości Syracha. To źródło i właściwy punkt odniesienia dla przyjaźni, opisanej w sposób piękny, mądry i niezwykle plastyczny.

 

Jak wygląda spojrzenie na przyjaźń w formacji seminaryjnej?

 

Czas seminarium, to przede wszystkim ważny etap w budowaniu i pogłębianiu własnej więzi i przyjaźni z Chrystusem. Temu służą codzienne modlitwy osobiste i wspólnotowe, medytacja, lektura Pisma Świętego, ćwiczenia duchowe i ascetyczne. Przyjaźń z Chrystusem jest najważniejsza. Kapłaństwo, to droga ukochania wszystkich, których Bóg stawia na mojej drodze, miłością Chrystusową. Tak więc, najpierw Chrystus, potem inni - w Chrystusie.

 

Ale czy w seminarium nie rodzą się męskie przyjaźnie w ramach rocznika?

 

Jeśli chodzi o kleryków, jest to raczej więź braterska. Mają oni wspólny ideał życia, ale też plan dnia, zadania do wykonania, wykłady, egzaminy - co sprawia, że na codzień z reguły dobrze się komunikują i wspierają wzajemnie. Przyjaźń potrzebuje czasu, a czas w seminarium upływa bardzo szybko. Niemniej zdarzają się przyjaźnie, które swój początek mają w seminarium.

 

Tu doskonale pasuje obraz Jezusa nawiązującego relację z Marią, Martą i Łazarzem…


Pan Jezus miłował Marię, Martę i Łazarza. Ich dom był otwarty dla Jezusa, a On sam czuł się pośród nich bardzo dobrze. Domownicy otwarci na Mesjasza, przyjaciele Jezusa. To był dom, do którego Jezus zawitał także na chwilę przed Męką. W tym domu dokonał wskrzeszenia Łazarza. Myślę, że istotą tej przyjaźni było pełne zaufania otwarcie się na Chrystusa. Ciekawi mnie jak zachowalibyśmy się wobec Jezusa? Czy byłaby w nas otwartość cechująca dom Łazarza, ufność uczniów? Czy też bylibyśmy ostrożni i nieufni jak faryzeusze?

 

A co może stanowić ową przestrzeń duchowej relacji?

 

Dla Łazarza i jego sióstr, którzy uznali w Jezusie Mesjasza - Świętego, odkrycie to stało się głównym motorem przyjaźni. Św. Augustyn mawiał: "Jeżeli ktoś chce być święty, niech szuka sobie świętych przyjaciół". Maria, Marta i Łazarz otwarli się na Boga, a Jezus otworzył się na nich tak, jak na każdego, kto do Niego przychodził. Cechą widoczną w przyjaźni jest to, że człowiek otwiera się na tego, kogo spotyka, by w stu procentach być dla swojego rozmówcy. Taką cechę miał św. Jan Paweł II, który był zawsze skoncentrowany na rozmówcy, umiał słuchać.

 

Czyli przyjaźń jest pewnego rodzaju drogą do wspólnego celu…


Znane są takie przyjaźnie świętych, jak np. św. Augustyna i św. Alipiusza, którzy postawili sobie za cel poszukiwanie prawdy, potem pobłądzili wybierając manicheizm, by ostatecznie odkryć pełnię prawdy w Chrystusie. To była zdrowa przyjaźń między mężczyznami, oparta o rzetelne poszukiwania.


Inną męską przyjaźnią była ta, która połączyła św. Hieronima z Rufinem z Akwilei. Niestety, ta przyjaźń zamieniła się we wrogość, a więc i taka sytuacja jest możliwa. Kiedy Hieronim, znany jako tłumacz Pisma Świętego, stał się w Kościele sławny, zdarzyło się, że niechlubnie wypowiedział się o Rufinie i świat przyjął jego narrację. Jego tendencyjną wypowiedź przyjęto jako prawdę, tymczasem po latach okazało się, że Rufin został nieprawdziwie pomówiony przez sławnego Hieronima.


Były też przyjaźnie, które charakteryzowały się pokrewieństwem duchowym. Taką jest historia, żyjącego w VIII wieku benedyktyna, Winfrida - św. Bonifacego. Jako biskup został on posłany na misje do Germanii. Przedsięwzięcie było trudne, a Bonifacy ewangelizował w małej grupie. Zwrócił się więc do swojej krewniaczki - mniszki Lioby, benedyktynki, prosząc ją o wsparcie modlitewne dla swojej misji. Lioba i 29 mniszek z jej klasztoru przeniosły się do Germanii i utworzyły tam klasztor.

 

Podobną, w sensie duchowym, przyjaźń tworzył Franciszek z Klarą…


Franciszek zostawił bogactwo na rzecz prostoty i ubóstwa. Klara chciała pójść podobną drogą. Wokół nich powstały równolegle wspólnoty, mężczyzn i kobiet. Franciszek chciał zreformować Kościół, pokazać, że wspólnota oparta na monarchicznym stylu życia nie jest ewangelicznym Kościołem Jezusa Chrystusa. Wskazywał na potrzebę ewangelizacji najuboższych. Wychodził do nich z prostym przesłaniem: Bóg cię kocha! W relacji Franciszka i Klary można wyróżnić etap, w którym Franciszek jest dla Klary nauczycielem, a ona duchową uczennicą. To czas, w którym Klara nazywa Franciszka "ojcem" jej nawrócenia, jej powołania i wspólnoty, która zamieszkała przy kościele San Damiano w Asyżu. I choć w swoich pismach nigdy nie nazwała łączącej ich więzi przyjaźnią, faktem jest, że podzielali oni te same ideały, mieli podobne pragnienia duchowe - patrzyli w tym samym kierunku.


Przy tej okazji można też wspomnieć o relacji Hieronima i arystokratki Pauli, w której Hieronim dostrzegał zdolność do wyższych działań. Widząc, że jego sposób myślenia jest inny niż kobiety oraz dostrzegając w tym duchowe bogactwo, spotykał się z Paulą, prowadził z nią rozmowy, które ich wzajemnie ubogacały.

 

Zatem kobieta i mężczyzna ubogacają się nawzajem…

 

Mężczyzna musi być wojownikiem. W przypadku świętych, którzy w całości poświęcili się Bogu, stali się oni swego rodzaju wojownikami Bożych spraw i ewangelizacji. Kobieta na pewno ma inne predyspozycje. Czytając Biblię widzimy, że dopiero razem stają się obrazem Boga. Adam odczuwa brak, do momentu stworzenia Ewy, a gdy się ona pojawia, czuje się spełniony.

 

Tu nasuwa mi się przyjaźń łącząca św. Jana od Krzyża i św. Teresę od Jezusa…

 

Teresa dzięki Janowi od Krzyża stała się mistyczką. To on wprowadził ją w mistykę. Ale z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że późniejsza reforma Karmelu, zastała zainspirowana przez Teresę - Jan skorzystał z jej doświadczenia życia wspólnotowego. I choć Teresa była starsza od Jana i trochę mu matkowała, dzielnie wspierała go w reformach. W ich relacji, zarówno mistycyzm, jak i praktyka życia, przeplatały się nawzajem.

 

A Franciszek Salezy i Joanna de Chantal?


To było coś niezwykłego. Oboje znaleźli wspólny cel, któremu chcieli się całkowicie poświęcić. Dla Franciszka Salezego i Joanny, Bóg oraz służba bliźniemu były zawsze najważniejsze i wokół tych zadań budowała się ich przyjaźń.

 

Istniała zdrowa przyjaźń między świętymi płci przeciwnych, jak Klara i Franciszek. Musieli oni jednak mieć jakiś "plan" na ewentualne pomówienia, że może to jednak miłość, a nie przyjaźń…


Św. Zygmunt Szczęsny Feliński w "Konferencji duchowej" na temat nieczystości pisał o przyjaźni tak: "Wzajemna przyjaźń Świętych, to owa prawdziwie ewangeliczna miłość, którą sam Zbawiciel zalecał i praktykował na ziemi. Jest to miłość duszy, miłość wyrytego na niej wizerunku Bożego i stąd tym żywiej działająca, im wizerunek ten jest czystszy i doskonalszy. Tym się tłumaczy ową szczególną miłość, jaką Zbawiciel okazywał św. Janowi, którego Ewangelia zowie uczniem umiłowanym, i kilku innym osobom, odznaczającym się bądź to większą niewinnością życia, bądź niezwykłą gorliwością pokuty. Najwyraźniej odróżnia miłość taką od przyrodzonego, chociażby najwznioślejszego uczucia, ta niezmiernie ważna cecha, iż miłość umiłowanej osoby dla siebie [pragnie ją pozyskać], podczas gdy miłość ewangeliczna do tego jedynie dąży i tego jedynie pragnie, by duszę umiłowaną pozyskać Bogu, tj. obudzić w niej jak najżywszą miłość Stwórcy. Drugą jeszcze cechą miłości przyrodzonej jest to, że podstawą jej jest uwielbienie w umiłowanej osobie darów przyrodzonych, tj. przymiotów ciała, umysłu lub serca, podczas gdy miłość ewangeliczna ceni jedynie dary łaski, tj. nadprzyrodzone przymioty duszy. Stąd gdy miłość przyrodzona słabnie i rozwiewa się w miarę, jak jej przedmiot traci umiłowane w nim zalety, miłość ewangeliczna uwagi nawet nie zwraca na wiek, płeć i towarzyskie zalety, obrazu jedynie Bożego szukając w duszy umiłowanej. Z tego określenia łatwo już wyciągnąć wniosek, iż dla kapłana godziwą jest tylko miłość taka, co ukochawszy w duszy bliźniego wizerunek Boży, tego jedynie pragnie, by duszę tę coraz to więcej zbliżać do Pierwowzoru, coraz to żywszą budząc w niej miłość Zbawiciela. Wszelka zaś miłość rozbudzona przymiotami przyrodzonymi i pragnąca wzajemności jest niewątpliwą pułapką, i to tym niebezpieczniejszą, im mniej się wydaje zmysłową" [1].

 

Dobrych rad i to cennych zdawał się też udzielać św. Franciszek Salezy…


Właśnie przed naszą rozmową wpadł mi w ręce fragment doskonale oscylujący wokół przyjaźni. Franciszek Salezy w "Filotei", w rozdziale "O prawdziwych przyjaźniach" pisał tak: "Kochaj wszystkich wielką miłością jako swych bliźnich, ale przyjaźń zawieraj tylko z tymi, którzy będą mogli wzajemnie na ciebie szlachetnie oddziaływać. Im większa będzie wartość dóbr, które sobie wzajemnie udzielać będziecie, tym doskonalsza będzie wasza przyjaźń. Jeśli wasze wzajemne obcowanie będzie zmierzało do pozyskania miłości bliźniego, pobożności i doskonałości chrześcijańskiej, o Boże, jak bardzo cenna będzie wasza przyjaźń! Wzniosła, bo pochodzi od Boga, wzniosła, bo do Boga zmierza, i doskonała, bo wiecznie trwać będzie w Bogu! (...) Powiedzą ci może, że nie powinno się mieć żadnego rodzaju szczególnego uczucia przyjaźni, ponieważ to zajmuje serce, rozprasza umysł i rodzi zazdrość; ale mylą się w swoich radach. Wyczytali może w dziełach świątobliwych i pobożnych pisarzy, że szczególne przyjaźnie i wyłączne przywiązania są bardzo szkodliwe dla osób zakonnych i sądzą, że to samo odnosi się do ludzi żyjących w świecie. Tymczasem wielka tu różnica. W klasztorze dobrze urządzonym wszyscy wspólnie zmierzają do prawdziwej pobożności i dlatego nie potrzeba zawiązywać szczególnych przyjaźni z obawy, aby szukając w pojedynczych grupach tego, co wszystkim powinno być wspólne, nie przyszło do rozbicia jedności (...). Natomiast dla osób żyjących w świecie, pragnących żyć cnotliwie, jest rzeczą potrzebną, aby łączyli się wzajemnie węzłami świętej i uświęcającej przyjaźni. Za jej pomocą zachęcają się wzajemnie, pomagają sobie i pobudzają do dobrego. Ci co idą po równinie, nie potrzebują trzymać się za ręce, tak znów ci, którzy znajdują się na drodze nierównej i śliskiej, podpierają się wzajemnie, aby postępować pewniej. Żyjący w zakonie nie potrzebują przyjaźni oddzielnych, które są koniecznością dla żyjących wśród świata, aby mogli wspierać się wzajemnie i pomagać sobie wśród tylu niebezpiecznych przejść, jakie ich czekają (...). Doskonałość nie polega na tym, żeby nie mieć wcale przyjaźni, lecz by utrzymywać jedynie przyjaźń świętą i uświęcającą" [2].

 

Można więc powiedzieć, podsumowując, że przyjaźń między kobietą i mężczyzną jest możliwa?


Tak, ale pod warunkiem, że zostaną spełnione łącznie trzy warunki. Pierwszy, to tak samo określony dla obojga cel lub pasja. Drugi element to zachowanie zasady równości, bez jakiejkolwiek woli podporządkowania sobie drugiej osoby. Tylko wtedy można osiągnąć razem cel, który stanie się wspólny. I element trzeci, najważniejszy, to bezinteresowność. Prowadzi ona do wyjścia poza siebie, ku innym, aby z doświadczanej przyjaźni czerpać więcej siły do dobrego. Przyjaźń nigdy nie zamyka się na innych i nikogo nie zawłaszcza. Ktoś zapytał mędrca: "Co trzeba zrobić, aby zatrzymać przyjaciela przy sobie?" Mędrzec odpowiedział: "Weź w każdą z dłoni po garści piasku. A teraz zaciśnij jedną dłoń, tak mocno, jakbyś chciał zatrzymać swego przyjaciela przy sobie. Co widzisz?" W niezaciśniętej dłoni pozostało więcej piasku. Podobnie jest z przyjaźnią.

 

Rozmawiała Dorota Mazur OV
– z zamiłowania i zawodu dziennikarka i teolożka, a także historyk Kościoła. Podróżniczka, która rozpoczęła swoją przygodę "podboju" świata wyjazdem na część studiów w ramach programu Erasmus do niemieckiego Freiburga. Autorka wielu artykułów i pozycji książkowych. Członek Stowarzyszenia Absolwentów Fundacji Dzieło Nowo Tysiąclecia "Dzieło". Otrzymała dar konsekracji na Wawelu - 8 grudnia 2019 została włączona do Ordo Virginum.

 

_____________________________
Przypisy:

 

[1] Konferencje duchowne, VII. O Nieczystości [fragm.], św. Zygmunt Szczęsny Feliński, zob. skarbykosciola.pl/xix-wiek/zygmunt-szczesny-felinski-sw/zygmunt-szczesny-felinski-wzajemna-przyjazn-swietych/, data dostępu: 25.11.2020.
[2] Św. Franciszek Salezy, Filotea - fragment rozdziału XIX, O prawdziwych przyjaźniach, zob. sanctus.pl/index.php?grupa=66&podgrupa=571&doc=515, data dostępu: 25.11.2020.

 
 



Pełna wersja katolik.pl