logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Marie-Dominique Philippe OP
Pragnę - rozważania o mądrości krzyża
Wydawnictwo W Drodze


Ostateczne światło skierowane na tajemnicę odkupieńczego Wcielenia konkretyzuje się w pewien sposób i zostaje nam dane w krzyku "Pragnę" i w ranie serca, słowem i gestem. Krzyk pragnienia wyraża to, że Jezus idzie "aż do końca" miłości (por. J 13,1), a rana serca ukazuje w sposób widzialny, namacalny owo pragnienie miłości, pragnienie miłowania Ojca i miłowania Maryi – a więc miłowania nas..

Wydawca: W drodze
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7033-796-4
Stron: 404
Rodzaj okładki: Miękka
 
 


 
Milczenie Miłości



Powróćmy do Najświętszej Maryi Panny i zapytajmy Ją, jak pod działaniem Ducha Świętego, chcąc prawdziwie odpowiedzieć na Jego wezwanie, Maryja kształtowała serce Jana. To Maryja uczy nas odkrywać serce św. Jana. Trzeba być bardzo blisko Niej, aby je odkryć, gdyż pozostaje ono wielką tajemnicą - wiemy o nim bardzo mało, to wielkie milczenie[2]. I to prawda: pierwszą rzeczą, której nas uczy Maryja, jest milczenie, zaś milczenie Maryi jest najgłębszym owocem daru mądrości. To właśnie Jezus przeżywa na Krzyżu[3]; Maryja nosi to w swym sercu, w wierze, nadziei i miłości, i przekaże to przede wszystkim Janowi. A zatem całą tajemnicę mądrości Krzyża Jan otrzyma przez dar mądrości. Pierwsza nauka Maryi polega na przygotowaniu serca Jana, jego woli, aby miłość rozwinęła się w całkowicie boski sposób przez dar mądrości. A co sprawia ten dar? Łączy nas ze zranionym sercem Baranka, pozwala nam żyć Jego krzykiem pragnienia, Jego wołaniem do Ojca, Jego wołaniem do Maryi. Nie można żyć pragnieniem serca Jezusa bez ciosu włócznią. Zaś dar mądrości nie może w nas działać, nie łącząc nas głęboko z pragnieniem Jezusa i z tajemnicą ukrycia, jaką Maryja pozwala przeżyć Janowi – ukrycia w sercu Maryi, a to jest coś bardzo wielkiego.

Cierpienie serca Jezusa, które wyraża rana, wywiera bezpośredni wpływ na serce Maryi i na serce Jana. Ich serce zostaje zranione tym samym mieczem, ich serce cierpi tym samym cierpieniem, cierpieniem całkowicie przeobrażonym przez miłość. Cierpienie zaś sprawia, że milczymy. Kiedy cierpienie jest niesione przez Bożą miłość, sprawia, że milczymy, ale bez żadnego zamknięcia się w sobie, bez żadnego zawłaszczenia; pozwalamy Duchowi Świętemu przemieniać to cierpienie przez miłość, w wielkim milczeniu duszy. Jedynie dusza zraniona i kochająca, w której miłość odnosi zwycięstwo nad raną, jest prawdziwie milcząca. Milczenie Bożego Narodzenia nie ma głębi milczenia Krzyża; jedynie milczenie Krzyża ma tę głębię miłości. Tym właśnie milczeniem powinniśmy żyć; przeżywania tego milczenia uczy nas Maryja, tak jak nauczyła tego Jana.

Być może właśnie dlatego nie wiemy nic o życiu apostolskim Jana. Z pewnością zapragnął tego Bóg. W porównaniu ze św. Pawłem, jakże mało obecny jest Jan w swoich pismach! To Maryja wprowadziła Jana w to milczenie, które jest skrajnym ubóstwem. Milczenie to ubóstwo, które całe jest miłością; to serce, które jest zastrzeżone, całkowicie zastrzeżone dla Jezusa, aby Go kochać. Kiedy kochamy, nie mamy nic do powiedzenia. Kiedy miłość nie jest dostatecznie silna, opowiadamy różne historie, aby nie było milczenia... Tak bardzo się boimy milczenia! Opowiadamy więc sobie historie. Kiedy jednak miłość jest bardzo mocna, nie ma już nic do opowiadania, jest już tylko milczenie. Tego właśnie Maryja uczy Jana przede wszystkim, i tego uczy nas. Jest to owoc daru mądrości, przez który serce Chrystusa staje się naszą tajemnicą. Przyjmujemy serce Jezusa, zranione serce Jezusa, i nasze serce zostaje przemienione w Jego serce, i wszystko się staje tajemnicą, wszystko się staje wielkie, gdyż wszystko zostaje przemienione przez Bożą miłość.

Między Maryją i sercem Jana zawiązuje się w tej tajemnicy miłości głębokie przymierze. Cios włócznią, krzyk "Pragnę" są jakby najgłębszymi tajemnicami, jakie Maryja przekazuje Janowi, aby jego serce je niosło i aby żył tym milczeniem miłości, tym całkowitym darem złożonym Jezusowi. Kiedy miłość zraniła nasze serce raną substancjalną, wszystko staje się milczeniem, wszystko wiąże się z wolą Ojca i wszystko musi wrócić do Ojca w tym milczeniu miłości. Niemożliwe, by Maryja nie nauczyła tego Jana, skoro sama jest całkowicie pod działaniem Ducha Świętego[4] i Jej jedynym pragnieniem, zważywszy na ubóstwo Jej serca, jest być obecną, stale się umniejszając; być obecną od wewnątrz, być obecną, w sposób boski, ale umniejszając się, w całkowitym ubóstwie. Czyż nie jest to nauczanie najbardziej macierzyńskie, jakie może istnieć, i najbardziej cudowne?

____________
[2] Od pierwszej chwili swego powołania Jan jest ukryty. Widzimy to wyraźnie w jego przekazie o powołaniu pierwszych pięciu uczniów: zob. J l,35n. Spośród dwóch uczniów, którym Jan Chrzciciel objawia "Baranka Bożego" (J 1,36), jeden tylko wymieniony z imienia, Andrzej, troszczy się o swego brata, Szymona (Piotra) i idzie po niego: "Znaleźliśmy Mesjasza" (J 1,41). O drugim nie ma w ogóle mowy, prócz: "Poszli więc i zobaczyli, gdzie [Jezus] mieszka, i tego dnia pozostali u Niego" (1,39). Do wszystkich swych apostołów Jezus powie później, w przededniu swej Męki: "Wytrwajcie w miłości mojej!" (J 15,9) Już w punkcie wyjścia Jan pojął, że jeśli prawdziwie spotykamy Jezusa, to jesteśmy jakby w Nim zagubieni. Miłość jest "ekstatyczna"(por. VI, s. 184), pozwala wyjść poza samego siebie temu, kto kocha; jesteśmy jakby "zagubieni" w tym, kogo kochamy... Powołanie Jana pokazuje nam więc absolut powołania do miłości. Kiedy spotykamy Jezusa, jesteśmy pochwyceni przez Niego, kochamy Go, i mamy jako powołanie k o c h a ć  J e z u s a. Nie odczuwamy potrzeby piastowania jakiejś funkcji, pełnienia jakiejś szczególnej misji, nie ubiegamy się przede wszystkim o życie apostolskie: absolutem jest Jezus. Kiedy spotkaliśmy Jezusa, liczy się już tylko On i On uczyni z nami to, co sam zechce. To także pokazuje nam św. Jan, gdyż pierwsze powołanie, które otrzymuje on w chwili powołania apostołów, zaprowadzi go aż pod Krzyż, gdzie będzie obecny, gdzie będzie trwał jako jedyny spośród apostołów. A Krzyż także jest powołaniem. Dopóki nie przeżyliśmy Krzyża przy Jezusie, powołanie nie jest całkowicie zakorzenione w naszym sercu.
[3] Zob. Le mystere du Christ crucifié et glorifié, s. 76n.
[4] Jak mówi św. Jan od Krzyża o Maryi, "do Jej duszy nie przeniknęła żadna forma jakiegoś stworzenia i nigdy nią nie powodowała. Jej poruszenia pochodziły zawsze z działania Ducha Świętego" (Droga na Górę Karmel, III, 2, wyd. cyt., s. 303). Zob. również Żywy płomień miłości, Strofa pierwsza: "Dlatego dusza w tym stanie [uniesienia miłości] nie może wykonywać owych aktów, jeśli Duch Święty nie działa i nie pobudza jej do nich. Wskutek tego wszystkie jej czynności są boskie, jako że jest pobudzona i działa pod wpływem Boga" (Dzieła św. Jana od Krzyża, wyd. cyt., tom II, s. 264). Zob. także Strofa trzecia, s. 314-316.


1 2 3  następna
 



Pełna wersja katolik.pl