logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Bill Hybels
Potęga Bożego szeptu
Wydawnictwo Esprit


Wydawca: Esprit
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-61989-62-2
Format: 130x200
Stron: 340
Rodzaj okładki: miękka


 

Wstęp

Wiedziona szeptem pięćdziesięcioletnia odyseja

Wyobraźcie sobie moje zdumienie, gdy po jednym z weekendowych nabożeństw w naszym kościele spojrzałem w oczy, których nie widziałem od blisko pięćdziesięciu lat.

- Pamiętasz mnie? - zapytał patykowaty biznesmen mniej więcej w moim wieku, a w kącikach jego oczu zebrały się łzy. Prawdę mówiąc, nie pamiętałem.

Po kilku podpowiedziach wspomnienia spadły na mnie jak lawina. Pamiętałem nie tylko jego imię, ale też imiona sześciu chłopców, z którymi w młodości dzieliliśmy domek na letnim obozie.

Próbowaliśmy streścić pięć dziesięcioleci nieustannych zmian w przerażająco krótkim czasie. A potem mój rozmówca omiótł wzrokiem otaczające go przestronne audytorium, spojrzał mi prosto w twarz i zapytał:

- Ale jak się to wszystko stało?

Zacząłem opowiadać, jak w połowie lat siedemdziesiątych w wynajętym kinie założyliśmy Kościół Willow Creek i jak po wielu latach kupiliśmy działkę i rozkopaliśmy ziemię, aby postawić budynek, z którego korzystamy do tej pory.

- Nie - przerwał mi mój były kompan z obozowego domku. - Nie miałem na myśli budynku. Powiedz mi, jak potoczyło się twoje życie, że jesteś teraz tutaj, w tym miejscu?

Stwierdził potem, że prawdopodobnie nie chciałbym słyszeć, jak poukładały się losy pozostałych chłopców z obozu, i że nie będzie mnie zanudzał szczegółami ze swojego życia.

- Ale szczerze mówiąc - powiedział - nigdy bym nie pomyślał, że historia tak się potoczy. Dostrzegł wtedy kolejkę osób, które chciały się ze mną przywitać, i zaproponował wspólny obiad, by porozmawiać o starych czasach. Nim odszedł, z sympatią uścisnęliśmy sobie dłonie.

Tej nocy, leżąc w łóżku, głowiłem się, jak pomóc przyjacielowi z dziecięcego obozu zrozumieć nieprawdopodobne koleje mojego życia. Jak mogłem powiedzieć temu trzeźwo myślącemu, cynicznemu biznesmenowi, że moją pięćdziesięcioletnią odyseją kierowała seria Bożych szeptów? Niesłyszalnych szeptów w dodatku. Pomyślałem, że samo użycie takich sformułowań znacznie skróci nadchodzące spotkanie. Nie istniało jednak inne wytłumaczenie. Całą moją ziemską podróż można sprowadzić do kilku nieoczekiwanych podszeptów z niebios, które nadały mojemu życiu  niespodziewany bieg.

Czekałem trzydzieści pięć lat, zanim zdecydowałem się napisać książkę o tym, jak Boże szepty wpłynęły na moje życie. Wahałem się po trosze ze względu na kontrowersje, jakie często budzi ten temat. Nawet dziś, kiedy publicznie nawiązuję do tej kwestii, ledwie zejdę ze sceny, a już z pół tuzina ludzi podchodzi do mnie, żeby mi przypomnieć, jak to bezlitośni zabójcy usprawiedliwiają swoje zbrodnie, mówiąc: "Bóg kazał mi to zrobić". Kiedy opisuję swoje doświadczenia, powołując się na podszepty Ducha Świętego, konserwatywni chrześcijanie kwestionują moją ortodoksyjność, a sekularyści albo się podśmiewają, albo ściszonym głosem mówią współmałżonkom, że Hybels chyba zwariował. A bywa, że i jedno, i drugie.

Mimo wszystko wierzę, że możliwość usłyszenia cichego szeptu transcendentnego Boga to jeden z największych zaszczytów, jakich może doświadczyć człowiek w całej swojej ziemskiej wędrówce, i potencjalnie najpotężniejsza siła napędowa zmian w chrześcijaństwie. Ludzie rzadko pozostają tacy sami, gdy usłyszą głos z niebios. Jeśli Najwyższy Pan zdecyduje się przemówić do kogoś - ośmio-, osiemnasto- czy osiemdziesięciolatka - jego świat zostaje wywrócony do góry nogami. Mogę bez cienia przesady stwierdzić, że cichutkie Boże szepty ocaliły mnie przed życiem pełnym nudy oraz autodestrukcją. Skierowały moje życie na nowe tory, uchroniły przed pokusami i dodały siły w chwilach najczarniejszej rozpaczy. Zainspirowały mnie, by - jak mawiają kierowcy - wcisnąć gaz do dechy, by żyć pełnią życia.

Dlaczego zatem podjąłem trud napisania tych kilkunastu rozdziałów? Ponieważ głęboko wierzę, że Bóg szepcze także do Ciebie. Jeśli tylko sprawisz, że otaczający Cię hałas, który narasta wokół Twojego życia, odrobinę ucichnie, i zaczniesz z nadzieją oczekiwać Bożego szeptu, Twoje uszy go usłyszą. A kiedy podążysz za nim, Twój świat wywróci się do góry nogami. Zacznijmy.

Bill Hybels
South Haven, Michigan
sierpień 2009


 



Pełna wersja katolik.pl