logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Andrea Gianelli, Andrea Tornielli
Papieże a wojna
Wydawnictwo M


Autor: Gianelli Andrea , Tornielli Andrea
Wydawca: Wydawnictwo M
ISBN 83-7221-670-3
Okładka: Oprawa miękka
Wymiary: 140 x 202 mm
Stron: 324
Rok wydania: Kraków 2006

 
Rozdział VI
 
Jan Paweł II i „nowy porządek świata”
 
13. KONIEC JUGOSŁAWII
 
„Żadna grupa etniczna nie otrzymywała automatycznie prawa do samookreślenia się, a państwo narodowe nie było wcale bardziej pożądane od państwa wielonarodowościowego”(41). Takie było stanowisko Benedykta XV pod koniec pierwszej wojny światowej w 1919 roku, kiedy na konferencji pokojowej w Wersalu zwycięzcy postanowili rozczłonkować cesarstwo Austro-Węgier i stworzyć Jugosławię. Fakty wykazały, iż Benedykt XV miał rację. W państwie tym bowiem, które cechowała jedynie zbitka różnych grup etnicznych (Serbów, Chorwatów, Słoweńców, Węgrów, Albańczyków, Macedończyków, Czarnogórców) oraz religii (katolicy, prawosławni, muzułmanie), tak różniących między sobą i rozsianych po całym obszarze, kiedy tylko zabrakło spoiwa, jakim była ponadnarodowa władza, pozostająca ponad poszczególnymi stronami i przez wszystkich uznana, natychmiast rozpoczęła się rywalizacja międzynarodowa. Pozorny wolny związek między „Słowianami południowymi” był w rzeczywistości dominacją Serbii nad innymi narodami: stolica, Belgrad, była serbska, monarchia była serbska, wojsko i administracja również w przeważającej części były serbskie. Pozostałe narody, zwłaszcza Chorwaci, nie były skłonne zaakceptować takiej zwierzchności. Moment odwetu nadszedł w 1941 roku: inwazja faszystów podzieliła Jugosławię między Bułgarów (Macedonia), Albańczyków (Kosowo), Włochów (Słowenia i Czarnogóra). Serbia została opanowana przez okupanta, natomiast Chorwacja stała się niezależnym państwem, rządzonym przez dyktaturę Ante Pavelicia: zemsta Chorwatów przeciwko Serbom doprowadziła do czystek etnicznych, które dotknęły zwłaszcza mieszkańców Krajiny.
 
W latach 1943–1944 do politycznej wojny wyzwoleńczej skierowanej przeciwko nazistom, prowadzonej przez komunistów pod dowództwem Tito, przyłączyły się dwie krwawe wojny domowe: pierwsza między partyzantkami komunistycznymi (Chorwaci) a czetnikami, zwolennikami monarchii ( Serbowie), druga zaś między Chorwatami Pavelicia a Serbami z Krajiny, Slawonii i Bośni-Hercegowiny. Krew lała się dosłownie strumieniami: dwie wojny domowe przyniosły więcej ofiar niż walka z faszystami. Pod koniec zwyciężyli partyzanci Tity, który wprowadził dyktaturę komunistyczną wraz z obaleniem własności prywatnej, nacjonalizacją i wyeliminowaniem nieprzyjaciół komunistycznej ideologii42. Ale uwaga: przeważający element polityczny był ściśle powiązany z elementem etnicznym. Tito, aby zaprowadzić wewnętrzną stabilność w reżimie, zagwarantował ludom słowiańskim niezależność: Macedonia, Czarnogóra i Bośnia-Hercegowina stały się republikami federacyjnymi. Muzułmanie otrzymali prawo do uznawania się za naród. Ale za to chorwacki marszałek zaszkodził Serbom na rzecz pozostałych grup etnicznych: Chorwacja przyjęła 500 tysięcy Serbów z Krajiny i Slawonii, podczas gdy Albańczykom z Kosowa i Węgrom z Wojwodiny (byłe terytoria serbskie) przyznano znaczną autonomię. Tym razem to Serbowie zaczęli przygotowywać zemstę.
 
W 1980 roku Tito zmarł, a na jego miejsce powstało kolektywne prezydium, składające się z prezydenta i przedstawicieli sześciu republik oraz regionów Wojwodiny i Kosowa. System, który utrzymywał się tylko dzięki prestiżowi i charyzmatowi Tity, zaczął się chwiać między innymi z powodu poważnego kryzysu gospodarczego, który wybuchł w latach osiemdziesiątych. Nadeszła chwila, na jaką Serbowie czekali od lat. Ich przywódca, Slobodan Milošević, przedstawiciel Ligi Republiki Serbskiej, miał tylko jeden cel: zniszczyć to, co Tito zbudował. Marszałek bowiem „odebrał Serbom, aby dać innym”; Milošević postanowił zatem odebrać wszystkim, by dać Serbom. Swoją akcję rozpoczął w latach 1989–1990, domagając się w swojej republice autonomii dla Kosowa i Wojwodiny. Była to chwila, kiedy etniczno-nacjonalistyczny element przeważył nad elementem politycznym: wszyscy politycy byli komunistami, w tym również Milošević, ale żądania Serbów kazały zapomnieć o wspólnej ideologii i każdy stanął w obronie własnej narodowości. Dnia 29 maja oraz 25 czerwca 1991 Chorwacja wraz z prezydentem Franjo Tudjmanem i Słowenia pod rządami prezydenta Milana Kučana ogłosiły niepodległość(43). Oznaczało to rozpad Jugosławii.
 

14. OD KRYZYSU DO WOJNY
 
Stolica Apostolska, w staraniach o zachowanie pokoju i wyjście naprzeciw słusznym aspiracjom ludów jugosłowiańskich przez pierwszych sześć miesięcy 1991 roku wywierała nacisk, aby ocalono państwo jugosłowiańskie, przekształcając je w konfederację, którą zaakceptowałyby wszystkie grupy narodowościowe. Była to jedna z możliwości, wraz z prawem do secesji przyznanym sześciu republikom, przewidzianych przez konstytucję z 1974 roku. W samej Jugosławii kolektywne prezydium planowało przeprowadzenie reformy instytucjonalnej w kierunku federacyjnym z przyznaniem większej autonomii republikom. Ale ogłoszenie niepodległości Słowenii i Chorwacji wymierzyło poważny cios w stronę nadziei Watykanu oraz cios śmiertelny w kolektywne prezydium Jugosławii. Jego władza bowiem opierała się jedynie na wojsku. Dowódcy oraz większość żołnierzy byli jednak pochodzenia serbskiego. Natychmiast jasne stały się trudności w utrzymaniu na wodzy woli żołnierzy serbskich, by ugasić krwią „rebelię” Słoweńców i Chorwatów. Działania wojenne faktycznie rozpoczęły się tuż po ogłoszeniu niepodległości. Jednocześnie Jan Paweł II rozpoczął swoją „pokojową ofensywę”. Przez kolejnych sześć miesięcy 1991 roku jej „absolutnym priorytetem” (audiencja generalna z dnia 3 lipca) było zaniechanie wrogości w celu oszczędzenia cierpienia zaangażowanej ludności i dojście do pokojowego rozwiązania sporu.
 
Dlatego właśnie 28 czerwca papież napisał trzy listy do: Ante Markovicia (przewodniczącego Ligi Federacyjnej), Franjo Tudjmana (prezydenta Republiki Chorwacji) i Milana Kučana (prezydenta Republiki Słowenii). A oto słowa, jakie wypowiedział następnego dnia podczas modlitwy na Anioł Pański: „Nie można i nie wolno tłumić siłą praw i uzasadnionych aspiracji narodów”. Nic to jednak nie dało. Pomimo iż nowy przewodniczący Ligi Federacyjnej Jugosławii, Chorwat Stipe Mesić, wydał wojsku federalnemu rozkaz powrotu do koszar, żołnierze serbscy, którzy podążyli za ich prawdziwym liderem Slobodanem Miloševiciem, nie byli skłonni słuchać chorwackiego przewodniczącego.
 
3 lipca dowódca sztabu głównego wojska federalnego, generał serbski Blagoje Adzić, wystąpił w telewizji i ogłosił, iż będzie nadal prowadził wojnę wbrew wyraźnym rozkazom przewodniczącego Mesicia. Był to prawdziwy wojskowy zamach stanu, zręcznie kierowany przez Miloševicia: prezydium kolektywne utraciło nie tylko kontrolę nad wojskiem, ale także jakikolwiek autorytet. Wola Serbów, by wszcząć wojnę, przeważyła.
 

15. EKUMENIZM A EUROPEJSKA „KARTA”
 
„Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzeba, by ludzie [...] okazali roztropność i mądrość [...]. Konflikt zbrojny [...] byłby bowiem dla Jugosławii bezsensowną katastrofą [...]. Takiej katastrofy należy za wszelką cenę uniknąć!”. Jest to wypowiedź Jana Pawła II podczas modlitwy na Anioł Pański 21 lipca 1991 roku(44). Pomimo toczącej się wojny papież i Stolica Apostolska nie stracili nadziei na negocjacje w poszanowaniu praw narodów. I faktycznie, wojna w Słowenii skończyła się już po kilku dniach. Układy z Brioni utwierdziły jej niezależność. Ale w Chorwacji sytuacja przedstawiała się całkowicie inaczej. Bo jak Słowenia była względnie jednonarodowościowa i niemalże całkowicie katolicka, tak Chorwację zamieszkiwały znaczne wspólnoty serbskie (prawie sześćset tysięcy osób), zwłaszcza w regionach Slawonii i Krajiny. Jak tylko Chorwacja oddzieliła się od Belgradu, Serbowie z Krajiny i Slawonii oddzielili się od Chorwacji. Prezydent Republiki Chorwacji Tudjman, komunista przekształcony w nacjonalistę zupełnie jak Milošević, wysłał chorwackie oddziały na podbój dwóch oderwanych prowincji; Milošević w odpowiedzi wysłał oddziały serbskie. Brak jednorodności na terytorium chorwackim i obecność dwóch wrogo nastawionych nacjonalizmów natychmiast sprawiły, iż wojna przybrała bardzo ostry i okrutny charakter. Jan Paweł II podjął wówczas próbę dialogu ekumenicznego i zwrócił się do Europy. Podstawowym krokiem, zdaniem papieża, było wyjaśnienie, iż konflikt w Jugosławii nie był wojną religijną, lecz polityczną.
 
W orędziu do patriarchy Kościoła prawosławnego w Serbii Pavle z dnia 11 października 1991 roku Wojtyła wyraził się w sposób niezwykle jasny: „Dobrze jednak wiemy, że przyczyna tej wojny nie jest natury religijnej, lecz politycznej”(45). I taka była prawda, gdyż powodem wojny w Jugosławii był nacjonalizm. Dlatego w latach konfliktu bałkańskiego Jan Paweł II wielokrotnie potępiał go, stosując te same słowa, jakie wypowiedział podczas wojny o Falklandy: tak jak patriotyzm to „słuszne i prawe umiłowanie własnej tożsamości jako członka określonej wspólnoty narodowej”, który prowadzi ludzi do uznania różnic zachodzących między różnymi narodami jako „okazji do wzajemnego ubogacenia się”, „zaprzeczeniem patriotyzmu jest nacjonalizm [kursywa w tekście – przyp. aut.]: patriotyzm, kochając to, co własne, szanuje to, co należy do innych, nacjonalizm natomiast gardzi wszystkim, co jego nie jest”. Celem nacjonalizmu jest zniszczenie drugiego poprzez „ubóstwienie własnego narodu” (przemówienie przed Korpusem Dyplomatycznym z roku 1994).
 
Pomimo wysiłków Jana Pawła II dialog ekumeniczny od samego początku ujawnił swoje ograniczenia. Patriarcha nie był autorytetem religijnym w takim stopniu wolnym jak papież: historycznie Kościół prawosławny zawsze domagał się swego rodzaju monopolu na religię w stosunku do wszystkich narodów słowiańskich i z podejrzliwością spoglądał na ingerencje Kościoła katolickiego. Dlatego patriarcha wolał zachować dystans, dostarczając ostrożnej przykrywki dla nacjonalistycznej polityki Miloševicia(46). Papież i stolica Apostolska natomiast, pomimo iż na sercu leżały im losy katolików chorwackich, zawsze publiczne opowiadali się na rzecz wszystkich ludów byłej Jugosławii. Jan Paweł II wielokrotnie starał się odnowić kontakty z Pavle, zachęcając go do „odwagi wyzwolenia się od uwarunkowań przeszłości i do pracy, by udzielić odpowiedzi na problemy teraźniejszości zgodnie z prawem i sprawiedliwością, w miłości”, ale bez większego skutku. Pomimo to ekumenizm pozostał stałą akcją Wojtyły na rzecz pokoju w byłej Jugosławii. Pragniemy w tym miejscu przypomnieć w szczególności dwa wydarzenia.
 
Dnia 9 stycznia 1993 roku w Asyżu odbyło się z woli Jana Pawła II spotkanie przedstawicieli wszystkich Kościołów i wspólnot chrześcijańskich, żydowskich i muzułmańskich. W klasztorze świętego Franciszka papież powiedział do zgromadzonych: „Nie przestają istnieć dzielące nas różnice. I to właśnie stanowi istotny cel i sens tego spotkania [...]: ukazać wszystkim, że tylko we wzajemnej akceptacji bliźniego, rodzącej wzajemny szacunek i umocnionej miłością, kryje się tajemnica” pokoju. „Wojnom i konfliktom pragniemy przeciwstawić [...] świadectwo naszego porozumienia i szacunku dla tożsamości każdego z nas”(47). Dnia 9 września 1994 roku w orędziach do wspólnot religijnych byłej Jugosławii (chodziło w rzeczywistości o kazania, które miały zostać wygłoszone w Sarajewie, podczas anulowanej ze względu na bezpieczeństwo pielgrzymki) powtórzył koncepcje wyrażone wcześniej w Asyżu. Zachęcił katolików muzułmanów i prawosławnych do „niewystępowania jedni przeciwko drugim”, lecz współpracy w braterstwie i solidarności „przy wspólnej obronie wartości życia i szacunku dla każdego człowieka”.
 
Poza akcją ekumeniczną Jan Paweł II znalazł oparcie w ONZ, ale przede wszystkim w Europie. Państwa EWG spieszyły ogłosić definitywnie stworzenie wspólnego rynku i negocjowały w sprawie traktatu z Maastricht dotyczącego stworzenia gospodarczej i monetarnej Unii Europejskiej. Kryzys na Bałkanach był okazją, aby wykazać, „iż Europa istnieje i może działać jak wielkie mocarstwo”(48), zrehabilitować się po szachu z wojny nad Zatoką Perską i podjąć pracę nad polityką zagraniczną i polityką wspólnej obrony. Aktywizm europejski podczas kryzysu jugosłowiańskiego zrobił wielkie wrażenie na Janie Pawle II. Dlatego upoważnił on sekretarza stanu kardynała Angelo Sodano do wysłania dnia 26 sierpnia 1991 roku listu do Hansa Van Den Broeka, przewodniczącego Rady Ministrów Spraw Zagranicznych EWG, aby pobudzić wysiłki Wspólnoty Europejskiej i zakomunikować „żywe uznanie” dla „wytrwałej działalności” w usiłowaniu zapobieżenia przerodzeniu się kryzysu w otwartą wojnę. W następnych latach papież i Stolica Apostolska wspierali wszystkie misje dyplomatyczne EWG (mediacje Harry’ego Wijnaendtsa, Petera Carringtona oraz Davida Owena).
 
Ale postawa Europy po raz kolejny przyniosła papieżowi rozczarowanie. Niezgoda między głównymi państwami członkowskimi była wielka. Przeważył „nacjonalistyczny egoizm”: Francuzi dążyli do politycznej hegemonii nad Bałkanami i popierali Serbów; Niemcy, rywale Francuzów, dążyli zaś do hegemonii gospodarczej i byli zdecydowanie prochorwaccy; Włosi z kolei bronili tego, czego obronić się już nie dało, czyli utrzymania dawnej Jugosławii ze względu na dobre stosunki polityczne i gospodarcze, jakie wypracowali w minionych latach. Ponieważ zabrakło wyraźnej wspólnej polityki zewnętrznej, jasne stało się, iż EWG nie posiadała ani władzy, ani środków, aby przemówić na arenie międzynarodowej. Ponadto w marcu 1992 roku ONZ wysłał siły pokojowe do Chorwacji, składające się głównie z europejskich kontyngentów, a domagał się tego Milošević w celu obrony dopiero co zdobytych serbskich regionów w Chorwacji (Krajina i Slawonia). Żołnierze europejscy bronili status quo, czyli zwycięstw odniesionych przez Serbów nad Chorwatami, a to podważało wiarygodność europejskich mediatorów w oczach Chorwatów.
 
Telewizja pokazała całej europejskiej opinii publicznej obrazy przedstawiające bałkański horror: wrogość ludności skierowała się przeciwko państwom EWG, niezdolnym do powstrzymania wojny. Także Jan Paweł II nie omieszkał wyrazić swojego rozgoryczenia: „Zwracam się zwłaszcza do krajów europejskich, które nie mogą się uchylić od poważnej odpowiedzialności, jaka spoczywa na nich w tej dramatycznej sytuacji”. Zaś na Anioł Pański 15 września 1991 roku i 1 stycznia 1992 roku papież powiedział: „Cała Europa powinna czuć się zraniona i upokorzona tak wielkim okrucieństwem!”49. Europa uczyniła z Jugosławii „królika doświadczalnego dla własnej polityki zagranicznej”. I po raz kolejny poniosła porażkę(50).
 

Przypisy
 
41 J. Pollard, Il Papa sconosciuto..., op. cit., s. 166.
 
42 Pozbyto się chorwackich nacjonalistów (Pavelić został zmuszony do opuszczenia państwa), mniejszości włoskiej na Istrii, a „niewygodni” dla dominującej ideologii prałaci, jak arcybiskup Zagrzebia, Aloizij Stepinac, również Chorwat, zostali zmuszeni do milczenia.
 
43 S. Romano, La pace perduta, op. cit., s. 39–44.
 
44 [w:] „L’Osservatore Romano”, wyd. pol., 7/1991, s. 50 (przyp. tłum.).
 
45 List do Patriarchy Kościoła prawosławnego w Serbii, [w:] „L’Osservatore Romano”, 11/1991, s. 41 (przyp. tłum.).
 
46 Postawa ta została wyraźnie podkreślona 25 listopada 1992 przez przywódcę muzułmańskiej delegacji Jakuba Selimoskiego przy okazji apelu o pokój w byłej Jugosławii, wynik spotkania przywódców bałkańskich wspólnot religijnych: „Z wielką przykrością stwierdzamy, iż nie mogliśmy usłyszeć od strony prawosławnej wyraźnego i skutecznego potępienia” wojny. To także uwidacznia ówczesne trudności dialogu ekumenicznego.
 
47 Narzędziom zniszczenia i śmierci przeciwstawiamy nasze wołanie do Boga, [w:] „L’Osservatore Romano”, wyd. pol., 3/1993, s. 8 (przyp. tłum.).
 
48 S. Romano, La pace perduta, op. cit., s. 49.
 
49 Matka Bolesna, [w:] „L’Osservatore Romano”, 9–10/1991, s. 55; Dar pokoju dla wszystkich, [w:] „L’Osservatore Romano”, wyd. pol., 2/1992, s. 45 (przyp. tłum.).
 
50 B. Olivi, L’Europa difficile, op. cit., s. 374; S. Romano, La pace perduta, op. cit., s. 53.

 



Pełna wersja katolik.pl