logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Jacques Marin
Ogień i radość. Ewangelizacja w Duchu Świętym
Wyd Marianow


Ta książka nie jest kolejnym pobożnym apelem do księży i zakonników, jakoby ewangelizacja była tylko „ich sprawą”. To wezwanie do wszystkich ochrzczonych, żeby jeszcze raz przyjrzeli się swojemu chrześcijańskiemu dowodowi tożsamości i tym wszystkim racjom, które pozwalają im nazywać się ludźmi wierzącymi.

 
Wydawca: PROMIC Wydawnictwo Księży Marianów
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7502-335-0
Format: 116x190 Stron: 416
Rodzaj okładki: Miękka
 
 
Kup tą książkę
 

 

Rozdział 2

Strasburg – 1982


WSZYSCY UCZESTNICY SPOTKANIA
Odnowy Charyzmatycznej na stadionie La Meinau będą je długo pamiętać. Było ono wielkim błogosławieństwem dla grup modlitewnych i wspólnot, które mogły złożyć świadectwo w Strasburgu, sercu Europy.

Po spotkaniu miałem wracać do domu autokarem jadącym do Nevers. W ostatniej chwili poproszono mnie, bym wsiadł do autokaru udającego się do Saint-Dié w Wogezach, aby poświęcić Notre-Dame d'Autrey, dopiero co powierzone Wspólnocie Błogosławieństw. Młodzież w tylnej części autokaru śpiewała kantyki. Kiedy ujrzałem jedną dziewczynę z unieruchomioną nogą, poruszającą się o kuli, przyszło mi na myśl, żeby się za nią pomodlić. Od wielu miesięcy czekała na uzdrowienie. Modliliśmy się więc za nią, by została uzdrowiona. Zgodnie z poleceniem Jezusa, nałożyłem na nią ręce. Wkrótce pożegnaliśmy się – nie bez obietnicy uzdrowienia, otrzymanej w słowie Bożym.

Po kilku miesiącach spotkałem tę dziewczynę, zaręczoną z pewnym dobrze mi znanym młodym człowiekiem. Zapytałem: "A jak noga?". Odpowiedziała: "Ach! Powinnam była księdza powiadomić, że kiedy wysiadałam z autobusu, byłam już uzdrowiona!". Jakiś czas później zostałem zaproszony na ślub. Przed przyrzeczeniami ślubnymi modliliśmy się za przyszłych małżonków. W chwili gdy na dziewczynę nakładaliśmy ręce, osunęła się z pozycji klęczącej, siadając na piętach. Po skończonej ceremonii wyznała: "Byłam uzdrowiona, ale miałam jeszcze problem ze ścięgnem i nie mogłam usiąść na piętach. Wy modliliście się, a ja poczułam swobodę w nodze i mogłam wreszcie usiąść".

Jaką lekcję można z tego wyciągnąć? Nie było w programie, że wsiądę do tego autobusu. Dziewczyny miałem ponownie nie spotkać. Nie ja celebrowałem Mszę ślubną... Akurat tamtędy przejeżdżałem, a ona do końca wyzdrowiała. Duch Święty wie, co jest dla nas dobre. Wystarczy dać się poprowadzić i za Nim pójść.


 



Pełna wersja katolik.pl