logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
J. McManus CSsR
Odkryj swoją wartość
Wydawnictwo Homo Dei


Wydawca: Homo Dei
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-60998-91-5
Format: 148×210
Stron: 150
Rodzaj okładki: miękka 

Kup tą książkę

 

Własne "ja": nieustające dzieło

Z ustaleń psychologów wynika jasno, że poczucie własnego "ja" rozwija się i ewoluuje przez całe życie. Jest nieustającym dziełem[8].
Odgrywane przez nas role zmieniają się systematycznie z upływem lat. W chwili narodzin dziecko jest, na przykład, synem i wnukiem. Później staje się także bratem, uczniem, najlepszym graczem w piłkę na podwórku, członkiem wspólnoty religijnej, a potem może czyjąś sympatią, roznosicielem gazet, kandydatem na studia. Niektóre z tych ról (choćby rola dziecka i ucznia) znikają w dorosłym życiu, inne są kontynuowane, dochodzą też nowe, na przykład rola męża, księgowego, ojca, golfisty itd.

Wraz ze zmianą ról zyskujemy nowe tożsamości i poznajemy nowych ludzi - ludzi, z których opinią się liczymy. Znaczenie poszczególnych ról nie jest stałe (na przykład, rola syna lub córki jest pierwszoplanowa dla dziecka, drugoplanowa dla osoby pięćdziesięcioletniej; odgrywanie roli lekarza to dla pięciolatka zabawa, dla czterdziestolatka - najważniejsza tożsamość); upływ lat lub nieszczęście może prowadzić do utraty jakiejś roli (na przykład w wypadku wdowieństwa, rozwodu, emerytury, zwolnienia z pracy). Zmienia się też nasza - i cudza - ocena naszej skuteczności w odgrywanych rolach, zależnie od przekształceń w społeczeństwie, zdobywania przez nas nowych kompetencji, umiejętności uporania się z nawałem obowiązków itp. Nasze pojmowanie samych siebie rozwija się - za pośrednictwem ewoluujących ról i ich znaczenia - przez całe życie, od narodzin do śmierci. Im jesteśmy młodsi, tym mniej mamy ról do odegrania i tym mniej znamy ludzi, z których zdaniem się liczymy. A ponieważ w dzieciństwie nasze doświadczenie jest jeszcze ograniczone, mocno oddziałują na nas nasze sukcesy i porażki oraz cudze pochwały lub krytyka. W miarę dojrzewania poszerzamy swoje horyzonty, przyjmujemy nowe role i zdobywamy większą swobodę decydowania o tym, co jest, a co nie jest dla nas istotne, i co określa naszą samoocenę. Dzięki temu spokojniej odnosimy się do opinii otoczenia. Z upływem czasu zakres odgrywanych przez nas ról i liczba ważnych dla nas ludzi mogą maleć. Nieuchronnie wpływa to na nasz obraz własnej osoby, nie budzi jednak tak silnych reakcji jak w dzieciństwie, bo korzystamy już ze swojego długoletniego doświadczenia i bogatszego zasobu przemyśleń.

W ciągu życia zmienia się także nasza zdolność do refleksji, a zatem do opanowywania własnej tożsamości, odzwierciedlając wzrost naszej wiedzy i umiejętności rozumowania.

Niemowlę nie zastanawia się nad własnym "ja". Tuż po narodzinach - jak wspomnieliśmy - nawet go nie dostrzega. Uświadomienie sobie istnienia "ja" nie dokonuje się błyskawicznie. Zdolność do autorefleksji rozwija się stopniowo w dzieciństwie, a później w całym dorosłym życiu.

Ludzkie rozumowanie jest z początku fragmentaryczne. Małe dziecko nie ma dostatecznej wiedzy, by zauważać podobieństwa między poszczególnymi sytuacjami lub formułować ogólne zasady. Dziecięce spostrzeżenia są zazwyczaj bardzo konkretne, o ograniczonym zakresie.

Małe dziecko zbyt słabo się orientuje w ludzkim zachowaniu i motywach, by rozumieć, na przykład, pojęcia "podłość" i "dobroć". Uważa Jane za miłą, bo dała mu zabawkę, a Mary za wstrętną, bo zabrała mu ciasteczko, ale jego opinie wynikają z konkretnych zdarzeń: podarowania zabawki, zabrania ciasteczka, i nie są charakterystyką tych dziewczynek jako podłej i dobrej. Nie rozpoznając tak ogólnych cech, dziecko nie potrafi - w przeciwieństwie do dorosłych - przewidzieć, co Mary i Jane zrobią w innych sytuacjach. Widzi, że nikt nie lubi Roberta, a wszyscy lubią Jacka, ale nie wie, dlaczego tak się dzieje.

Im młodsze dziecko, tym mniej pojmuje ludzkie działania, myśli, emocje i motywy, a zatem tym trudniej jest mu zauważać prawidłowości w zachowaniu poszczególnych osób, rozpoznawać w nich cechy charakteru i dokonywać na ich podstawie interpretacji i prognoz. Ogranicza to dziecięcą zdolność do formułowania opinii o innych. Co równie istotne, także we własnym zachowaniu dziecko nie dostrzega prawidłowości, na których mogłoby oprzeć poczucie własnego "ja". Jego tożsamość jest fragmentaryczna, dlatego niełatwo mu ustosunkować się do cudzego osądu.
Małe dziecko nie potrafi więc odrzucić niekorzystnych opinii o sobie ani zrozumieć, że choć w tym momencie jest nazwane niegrzecznym, niegrzeczność nie jest dla niego charakterystyczna i nie musi być elementem jego tożsamości. Dziecko przyjmuje bezkrytycznie to, co mówią o nim inni, i pozwala im określać, kim jest i jakie jest.

Wąski zakres odgrywanych ról i ograniczona zdolność do autorefleksji przyczyniają się do kruchości dziecięcej samooceny i obrazu własnej osoby, wpływając nieraz na dalsze życie. Myśl, że jesteśmy źli lub głupi, może tkwić w nas od dzieciństwa, uznawana za prawdę, nieanalizowana lub nawet niedostrzegana. Nawet dorośli powodują się niekiedy opiniami, które usłyszeli jako dzieci. Niektórzy nigdy nie otrząsają się po krytyce sprzed lat i nie potrafi ą wziąć odpowiedzialności za własną tożsamość, dojrzale zdefiniować siebie i postępować zgodnie z tą definicją. Pozwalają, by nadal charakteryzowali ich inni, oraz podejmują jałowe próby sprostania tej charakterystyce.

Z upływem czasu wzrasta nasza zdolność do rozumienia zachowań i motywacji. Uczymy się rozpoznawać prawidłowości w nas samych i w innych, a także opracowywać własne charakterystyki, by wychwycić powtarzające się wątki, które wyznaczają naszą lub cudzą indywidualność. Umiemy rozpatrywać kierowane do nas uwagi w szerszym kontekście - na przykład "czepia się mnie, bo mi zazdrości" - dzięki czemu radzimy sobie z krytyką. Sami decydujemy, które role i oceny są dla nas istotne, oraz dostosowujemy do nich obraz własnej osoby. W ten sposób przejmujemy odpowiedzialność za to, kim jesteśmy: opanowujemy siebie, zamiast zdawać się na cudze opinie.

Co ważne, opanowanie siebie polega między innymi na określeniu tego, co ma dla nas wartość, co szanujemy, podziwiamy, w czym znajdujemy radość, do czego dążymy. Zastanawiając się nad tym, budujemy wzorzec naszego idealnego "ja": osoby, jaką chcielibyśmy i - jak sądzimy - powinniśmy być. Owo idealne "ja" staje się dla nas punktem odniesienia, krytykiem wewnętrznym, który skłania nas do dumy lub wstydu, samoakceptacji lub samoodrzucenia, a przez to nas kształtuje, kiedy staramy się dopasować do niego swoje zachowanie: zmierzamy do stworzonego przez nas ideału.

Wyznawane przez nas wartości zmieniają się z upływem czasu, odzwierciedlając nasz rozwój i głębsze pojmowanie świata. Lepiej rozumiemy, na przykład, jakie cechy powinni wykazywać dobrzy rodzice i nauczyciele, i według tych cech oceniamy siebie. Przyjmując coraz więcej ról lub stopniowo z nich rezygnując, wykraczamy także poza konkretne role społeczne (rolę nauczyciela, rodzica itd.). Potrzeba spójnego "ja" skłania nas do szukania wartości istotnych w różnych sytuacjach - wartości, które są dla nas oparciem, kiedy nasze role się kończą. Od wartości związanych z rolami przechodzimy ku wartościom wyrastającym z naszych przekonań, bardziej ogólnym, często o charakterze moralnym lub duchowym, bo właśnie takie dają nam najlepszą podstawę do regulowania naszych relacji z innymi i do gruntownej samooceny. Zaczynamy mówić o sprawiedliwości, prawdzie, prawości, autentyzmie. Zapewne nadal chcemy być dobrymi nauczycielami lub dobrymi golfistami, ale ważniejsze dla nas jest być dobrym człowiekiem. A cechy nieodzowne dla dobrego człowieka uczynią z nas lepszych nauczycieli (a może nawet lepszych golfistów).

Przypisy:

[8] V. Gecas, The Self-Concept as a Social Force, w: T. Owens, S. Stryker, T. Goodman (red.), Extending Self-Esteem Theory and Research, dz. cyt.
 

Kup tą książkę


 



Pełna wersja katolik.pl