wielki piątek
Oddać serce krzyżowi nie oznacza zatem masochizmu, szukania perwersyjnej rozkoszy w cierpieniu. Nie. Oznacza decyzję przyjmowania cierpienia – tego, które przychodzi. Jest to decyzja, wybór woli – jak pisze – „na zimno”.
A jakie jest uzasadnienie tej decyzji? „Miłość krzyża opiera się na chęci podobieństwa z Chrystusem”. To jest motywacja! Chęć podobieństwa z Chrystusem. I ciąg dalszy: „...na zgadzaniu się z wolą Jego”. I znów zapytajmy: co to jest zgadzanie się z wolą Jego, z wolą Bożą? Nie to, że gdy piorun strzeli mi w komputer i zje twardy dysk, to powiem: bądź wola Twoja. Chodzi o to, że brat Albert, który rozczytywał się w Janie od Krzyża, właśnie tak definiował miłość.
Miłość znaczy: chcieć tego, czego Ukochany chce, nie chcieć tego, czego Ukochany nie chce. W tym sensie zgadzać się z wolą Jego, czyli chcieć tego samego, co On, znaczy po prostu: kocham. Chcę tego co On, bo naprawdę kocham. A troszkę dalej brat Albert pisze (w jego notatkach są czasem takie urywane zdania, czasem nawet pojedyncze słowa): „Zdaje się, że zawsze (?) każde cierpienie. Diamenty. Choćby tylko to, że się naśladuje Chrystusa. Moja duszo, trzeba cierpieć! Uncja krzyża warta 10 funtów modlitwy”.