logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Ks. Karol Dąbrowski CSMA
Niezmierzone Miłosierdzie Boże
Któż jak Bóg


Błogosławiony ks. Michał Sopoćko, spowiednik i kierownik duchowy św. Faustyny, został niejako nakłoniony przez nią do zainteresowania się Bożym Miłosierdziem, a następnie do szerzenia kultu Bożego Miłosierdzia. W pewnym momencie uświadomił sobie, że poznanie Boga oraz wielbienie Go w Jego nieskończonym Miłosierdziu jest największym obowiązkiem i głównym celem człowieka, zgodnie ze słowami Jezusa z „Modlitwy Arcykapłańskiej”: A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa (J 17,3).
 
Wyjątkową pomocą w poznawaniu i wielbieniu Bożego Miłosierdzia są wezwania, które św. Faustyna nazwała wywodami miłosierdzia (Dz. 949) i podobne do nich wezwania z „Litanii do Miłosierdzia Bożego” autorstwa bł. ks. Michała Sopoćki. Św. Faustyna zapisała 35 wezwań, a bł. Michał 34, lecz w treści tylko 18 wezwań z Litanii jest jednakowych lub podobnych do wywodów miłosierdzia. Natomiast cechą wspólną jest to, że oboje po każdym wezwaniu wyrażają swoją ufność i do niej zachęcają wszystkich, którzy je czytać będą. 
 
Jedno z pierwszych wezwań, którego nie ma u bł. Michała, nawiązuje do słów Jezusa wypowiedzianych do swojej sekretarki i podsumowujących jej refleksję nad tajemnicą Trójcy Świętej. Ona wyraziła to zdaniem: Miłosierdzie Boże, niezgłębione przez żaden umysł ludzki ni anielski, ufam Tobie (Dz. 949). Z jednej strony Jezus mówi o niemożliwości jakiegokolwiek stworzenia zgłębiania tajemnicy miłosierdzia, z drugiej pragnie, by poznawać Boga przez rozważanie przymiotów Jego (Dz. 30). Będąc nauczycielem dobrym (Mk 10, 17), wiele razy mówi św. Faustynie czym jest największy przymiot Boga – Jego miłosierdzie. W swoich wypowiedziach odwołuje się do dobrze znanych, wymownych, klarownych obrazów, aby każdy mógł zrozumieć czym jest miłosierdzie, aby każdy mógł pojąć co to znaczy, że Bóg jest miłosierny i jak bardzo jest miłosierny.
 
W swoim trzytomowym dziele „Miłosierdzie Boga w dziełach Jego” bł. Michał napisał, że w całym Piśmie Świętym znajduje się wiele miejsc opiewających wprost lub ubocznie Miłosierdzie Boże, a w Psalmie 135, nazywanym „Litanią o miłosierdziu Bożym”, powtarza się jak refren w każdym wierszu: bo na wieki Miłosierdzie Jego. (Takie tłumaczenie z „Vulgaty” zdania quoniam in aeternum misericordia eius zachowało się w „Biblii w przekładzie ks. Jakuba Wujka” oraz w „Biblii Warszawsko-Praskiej” – bo wieczne jest miłosierdzie Jego. Natomiast „Biblia Tysiąclecia” i inne nowsze tłumaczenia mają: bo Jego łaska na wieki; bo na wieki Jego łaskawość. Bł. Michał zauważa, że w ten sposób Bóg poucza o sobie, o swoim pragnieniu udzielania ludziom swego Miłosierdzia, a zarazem chce obudzić w nich ufność.
 
Jeszcze bardziej dostrzegamy to w nauczaniu Jezusa, utrwalonym w „Dzienniczku” przez św. Faustynę. Odwołuje się On do pięciu obrazów. Pierwsze cztery stanowią odrębną grupę, którą cechuje wspólny element – woda. Są to: morze (9 razy), źródło (14 razy), zdrój (5 razy), krynica (1 raz). Piąty obraz najczęściej kojarzymy z górami. Jest to przepaść (12 razy). Czego Jezus uczy nas o miłosierdziu, odwołując się do nich? 

Morze miłosierdzia 
 
Wiemy, co to jest morze, a tym bardziej ocean. Biblia określa je jako zbiorowisko wód (Rdz 1, 10; Koh 1,7), podkreśla, że to potężne wody (Iz 43, 16). Morze jest wielkie, długie i szerokie (Ps 104,25). Jego cechą charakterystyczną jest bezmiar przestrzeni. Nie można jej ogarnąć wzrokiem. Zarazem jest to przestrzeń opanowana, ujarzmiona, zamknięta (Hi 38,8). Pan gromi morze i On je wysusza (Na 1,4). Morze ma swoje granice po to, by wody z brzegów nie wyszły (Prz 8,29). Morze to również otchłań, która może zakryć góry (Ps 46, 3), to nieprzenikniona głębia (Za 9,4; Mt 18,6; Łk 5,4), to głębina, której Panem jest Bóg (Hi 9,8; Ps 68,23; 135, 6), a która straszna jest dla rozbitka (2 Kor 11,25). 
 
Jezus często używa określenia „morze miłosierdzia Mojego”. Odsłoniłem ci całe morze miłosierdzia, powiedział po to, by św. Faustyna widząc swoją wielką nędzę, tym bardziej zdobywała się na wielką ufność (Dz. 718). Nadto pokora św. Faustyny, jej uniżenie i ufność ściągają na nią i – co jest bardzo ważne – na inne dusze (!) całe morze miłosierdzia Mojego (Dz. 178), a modlitwa duszy pokornej rozbraja zagniewanie Ojca… i ściąga błogosławieństw morze (Dz. 320). W „Konferencji o miłosierdziu” Jezus mówi, że Jego Serce jest miłosierdziem samym i z tego morza miłosierdzia rozlewają się łaski na świat cały. Apostołowie, którzy przez całą noc na Morzu Tyberiadzkim nic nie złowili, na polecenie Jezusa zarzucają sieć w jednym małym miejscu, po prawej stronie łodzi… Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć (J 21,1-6; por. Łk 5, 4-9). Z Serca Jezusa, które jest cierpliwe i wielkiego miłosierdzia, wielkiego jak morze, rozlewają się łaski nie na garstkę uczniów, lecz na całą ludzkość, na świat cały. Z tej bezdennej głębiny wszyscy otrzymujemy łaskę po łasce. Jezus podkreśla, że wszelka łaska tryska z tego źródła – zbawcza i uświęcająca (Dz. 1777). W innym miejscu stwierdza, że wylewa morze łask na dusze (Dz. 699) i dlatego zachęca, aby wszystkie zbliżyły się do tego morza miłosierdzia z wielką ufnością (Dz. 1520). 
 
Pouczając św. Faustynę o „Nowennie do miłosierdzia Bożego” Jezus daje jej pilne zadanie do wykonania. Mówi bowiem: W każdym dniu przyprowadzisz… grupę dusz i zanurzysz je w tym morzu miłosierdzia Mojego (Dz. 1209), a następnie wskazuje konkretną grupę dusz kolejnego dnia nowenny: sprowadź Mi ludzkość… i zanurzaj ją w morzu miłosierdzia Mojego (Dz. 1210), sprowadź wszystkie dusze pobożne i wierne, i zanurz je w morzu miłosierdzia Mojego (Dz.1214), sprowadź pogan…, sprowadź dusze heretyków… i zanurz ich w morzu miłosierdzia Mojego (Dz. 1216, 1218). Św. Faustyna ma nie tylko sprowadzić, ale i zanurzyć. Słowniki języka polskiego objaśniają słowo sprowadzić jako sprawienie znalezienia się czegoś lub kogoś we wskazanym miejscu, a słowo zanurzyć jako włożenie czegoś do cieczy, pogrążenie w niej, najczęściej w wodzie. Mówimy o zanurzaniu się w rzece, zanurzaniu po pas, po szyję. Zanurzenie w morzu wskazuje na pogrążenie się w głębię, na całkowite ogarnięcie bezmiarem wód, na wchłonięcie przez morską otchłań, a w konsekwencji na śmiertelną zagładę, na zupełne unicestwienie. Jezus mówi o tych, którzy mieliby dopuścić się zgorszenia, że byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić w głębi morza (Mt 18, 6). W podobny sposób mamy postąpić z naszymi grzechami, słabościami. Całą naszą nędzę mamy zanurzyć w morzu miłosierdzia. To czyniła św. Faustyna przyznając: nicość moja tonie w morzu miłosierdzia Twego (Dz. 505), dusza moja zanurzyła się w całym morzu miłosierdzia Bożego (Dz. 694). Przy tym nic na tym zanurzeniu nie traciła. Wręcz przeciwnie, doznawała siły i mocy wielkiej: im nędzniejsza dusza moja, to czuję, że morze miłosierdzia pochłania mnie i daje siłę i moc wielką (Dz. 225). Pan dał jej poznać całe morze i przepaść niezgłębionego miłosierdzia swego (Dz. 1073). W męce Jezusa widziała całe morze miłosierdzia (Dz. 948). A choć Jezus skonał, to otworzyło się morze miłosierdzia dla świata, dlatego powtarzała: Jezu, ufam Tobie, ufam w morze miłosierdzia Twego (Dz. 247), ufam wbrew wszelkiej nadziei w morze miłosierdzia twego (Dz. 309). Modliła się też, by Jezus zamknął wszystkich w morzu niepojętego miłosierdzia swego (Dz. 845), by morze miłosierdzia ogarnęło biednych grzeszników (Dz. 927). 
 
Jezus objawia miłosierdzie, ale św. Faustynie – i nam również – wyznacza szczególną misję: przyprowadzać wskazane przez Niego dusze z różnych grup i zanurzać je w morzu Jego miłosierdzia. Nie jest to misja krótkotrwała, odnosząca się tylko do dziewięciu dni. Grzesznicy istnieją przez cały rok, aż do skończenia świata i nieustannie potrzebują miłosierdzia. Św. Faustyna dobrze to rozumie pisząc: O Boże mój, jestem świadoma posłannictwa swego w Kościele św. Ustawicznym wysiłkiem moim jest wypraszać miłosierdzie dla świata (Dz. 482). Ono będzie nieustanne, tu na ziemi, i w wieczności. Jest o tym głęboko przekonana: Czuję dobrze, że nie kończy się posłannictwo moje ze śmiercią, ale się zacznie (Dz. 281). Widząc jak jej zdrowie niknie i ucieka, jeszcze mocniej podkreśla, że z chwilą śmierci rozpocznie się posłannictwo moje (Dz. 1729). Taka jest nauka Kościoła: Ponieważ mieszkańcy nieba, będąc głębiej zjednoczeni z Chrystusem… nieustannie wstawiają się za nas u Ojca, ofiarując Mu zasługi, które przez jedynego Pośrednika między Bogiem i ludźmi, Jezusa Chrystusa, zdobyli na ziemi… Ich przeto troska braterska wspomaga wydatnie słabość naszą (KKK, 956).
 
Kropla grzechów
 
Podczas rekolekcji dla Sióstr Westiarek Jezusa w Sunny Hills na Florydzie zapoznałem się bliżej z postacią Matki Angelici i jej dziełami. Urodziła się 20 kwietnia 1923 r., zmarła 27 marca 2016 r. W 1981 r. założyła w Irondale (Alabama) katolicką stację telewizyjną EWNT (Eternal Word Television Network), nadającą w języku angielskim, hiszpańskim i niemieckim. Jeden z programów, najsłynniejszy katolicki talk show, ma 105 mln widzów w 126 krajach świata. Ponadto Matka Angelica jest fundatorką Shrine of the Most Blessed Sacrament and Our Lady of the Angels w Hanceville (Alabama), pięknego sanktuarium, w którym siostry trwają na modlitwie, pokucie i nieustannej adoracji Najświętszego Sakramentu.
 
Pewnego razu Matka Angelica znalazła się nad brzegiem oceanu. Stojąc jakieś 10 m od falujących wód nagle zauważyła zbliżającą się do niej gigantyczną falę. Jej wielkość, wspaniałość i potęga wprawiły ją w zdumienie i znieruchomienie. Niespodziewany widok czegoś, niespotykane wydarzenie zapiera nam dech w piersiach. W mgnieniu oka uświadomiła sobie, że za chwilę fala jej dosięgnie, zaleje, a może porwie w głąb. Plażowicze widząc co się dzieje zaczęli wołać: Uciekaj! Uciekaj! Ale wielkość wrażenia, a także noszony aparat ortopedyczny, który utknął w piasku, uniemożliwiły uczynienie najmniejszego kroku. Fala rozbiła się u jej stóp, czyniąc mokrymi buty i habit. Gdy Matka Angelica nieco ochłonęła i uniosła głowę, doznała kolejnego zachwytu. Na wierzchu dłoni zobaczyła dużą i piękną kroplę wody, lśniącą w słońcu jak diament. Piękno tej kropli tak głęboko ją poruszyło, że poczuła się jej niegodna i po chwili kontemplacji strząsnęła ją z dłoni z powrotem do oceanu. Wówczas dziwny spokój, który odczuwała, prysł jak bańka mydlana, a Matka Angelica poczuła, że Jezus mówi: Angelico, widziałaś tę kroplę? Ta kropla jest jak wszystkie twoje grzechy, twoje słabości, twoje ułomności. A ocean jest jak Moje miłosierdzie. Czy, gdybyś postarała się, dojrzałabyś w nim tę kroplę? ‘Nie, Panie’. A gdybyś naprawdę bardzo wytężyła wzrok, dojrzałabyś ją? ‘Nie, Panie’. I wtedy Pan zapytał łagodnie: To dlaczego wciąż starasz się zobaczyć?
 
To wydarzenie pozwala lepiej zrozumieć, co Jezus pragnie nam powiedzieć przez obraz morza miłosierdzia. Wszyscy czasem rozpamiętujemy nasze grzechy i upadki. Zadręczamy się, tracimy spokój, poczuwamy się do winy, choć już poprosiliśmy i otrzymaliśmy przebaczenie. Tak trudno dociera do nas prawda, że skoro Bóg nam przebaczył, to nasze grzechy zostały usunięte, unicestwione. Zniknęły w oceanie Bożego miłosierdzia. Z taką samą miłością i zatroskaniem, jak wobec uczniów na brzegu Morza Tyberiadzkiego (J 21, 1-12), Jezus zwraca się do nas: Niechaj się nie lęka do mnie zbliżyć dusza słaba, grzeszna, a choćby miała więcej grzechów niż piasku na ziemi, utonie wszystko w otchłani miłosierdzia Mojego (Dz. 1059). Nie musimy się dłużej nimi przejmować tylko wielbić niepojęte miłosierdzie Boże. 
 
W liturgiczną uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata, przypadającą w tym roku 20 listopada, zamknięte zostaną Drzwi Święte i zakończy się Nadzwyczajny Jubileuszowy Rok Miłosierdzia. Ale misja miłosierdzia będzie nadal trwać, aż Kraj się napełni znajomością Pana, na kształt wód, które przepełniają morze (Iz 11,9). Pana, który jest Królem Miłosierdzia (Inwokacja z Litanii odmawianej w toruńskim sanktuarium Miłosierdzia Bożego i św. Faustyny). Papież Franciszek kończy swoją „Bullę” słowami wielkiej ufności: W tym Jubileuszu dajmy się Bogu zaskoczyć. On nigdy nie przestaje otwierać drzwi swojego serca, by powtarzać, że nas kocha i chce dzielić z nami swoje życie…, ponieważ miłosierdzie Boże nie ma końca (n. 25). 
 
Cóż nam pozostaje? Ze św. Faustyną powtarzajmy: W jeden hymn złączcie się gwiazdy, ziemio i morze, i zgodnie, wdzięcznie wyśpiewujcie niepojęte miłosierdzie Boże (Dz. 951). 
 
ks. Karol Dąbrowski CSMA
Któż jak Bóg 5/2016
 
fot. Unsplash Fantasy Girl 
Pixabay (cc) 
 
 



Pełna wersja katolik.pl