logo
Wtorek, 16 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bernadety, Julii, Benedykta, Biruty, Erwina – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Marian Zawada OCD
Niewyczerpana historia ognistego proroka
Wydawnictwo Flos Carmeli


Wydawca: Flos Carmeli
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-6172-728-6
Format: 140x205
Stron: 254
Rodzaj okładki: miękka 
 

Kup tą książkę

 

Żar zazdrości


Drugim wielkim imieniem duchowej żarliwości jest zazdrość, wywodząca się z wnętrzności Boga. Tą samą zazdrością rozpala się Stwórca, gdyż mówi o sobie: Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym (Pwt 29,19). Nie będziesz oddawał pokłonu bogu obcemu, bo Pan ma na imię Zazdrosny: jest Bogiem zazdrosnym (Wj 34,14). O tej zazdrości mówi św. Paweł: Jestem bowiem o was zazdrosny Boską zazdrością (2 Kor 11,2). Biblijnym wyrażeniem właściwym w tym miejscu jest zapalczywość - rodzaj świętego gniewu, pożerającego jak ogień trawiący (Pwt 4,24). Bóg pozwala człowiekowi doświadczyć tego typu stanu.

Zazdrość zawsze wynika z braku. Święta zazdrość wywodzi się z braku świętości, z braku podobieństwa do Boga, z braku odniesienia do Stwórcy. Bóg pragnie odzyskać człowieka, gdyż ten zmierza, często nieświadomie, ku przepaściom. Wtedy w świętych mężach wnętrzności kipią (por. Hi 30,27).

W czym objawia się zazdrość Eliasza? Znajdujemy odpowiedź w dramatycznej sytuacji, gdy prorok wątpi w swą misję, a następnie w obliczu boskich pytań odbudowuje jej sens. Na Horebie Bóg pyta Eliasza: Co ty tu robisz Eliaszu? (1 Krl 19,9). On odpowiada: Żarliwością rozpaliłem się o chwałę Pana, Boga Zastępów, gdyż Izraelici opuścili Twoje przymierze, rozwalili Twoje ołtarze i Twoich proroków zabili mieczem. Tak że ja sam tylko zostałem, a oni godzą jeszcze i na moje życie (1 Krl 19,10). Pada tu hebrajskie słowo el kanna, to znaczy płonąć z zazdrości. W samym centrum eliańskiej gorliwości stoi powaga Bożych spraw i sprzeciw idolatryczny. Prorocka misja jest świadomie wiązana z przymierzem, więzią jednoczącą Stwórcę i naród wybrany. Dramat jest ześrodkowany na opuszczeniu przymierza. Mamy zatem dwa elementy: świadomość i ważność przymierza oraz lekkomyślność opuszczenia prawdziwego Boga.

Eliaszowe zelozelatus sum oznacza skwapliwość, płomienność działania na rzecz Boga. Ale nie tylko. Eliasz, zazdrosny o chwałę Pana, pragnie, aby Jahwe był otaczany czcią i uwielbieniem; co więcej, by całą chwałę oddawano Bogu, a nie rozpraszano jej na zachowania idolatryczne. Chce zatem, aby cała chwała, cały lud wybrany, całe stworzenie należało do Boga, to znaczy oddawało Mu chwałę. Postawa ta wywodzi się wprost z zazdrości Boga. Również św. Teresa od Jezusa zna smak zazdrości Chrystusa i chce należeć do Niego całkowicie: Jest to piękne zaprawdę życie z Oblubieńcem tak żarliwie i zazdrośnie kochającym oblubienicę swoją, że zawsze ją pragnie mieć przy sobie, i nie chce, by szukała innego niż z Nim towarzystwa (Dd 22,8).

Eliaszową zazdrość całkowicie odzyskuje bł. Elżbieta od Trójcy Świętej, pragnąc całe swe życie zamienić w uwielbienie chwały (lausgloriae). Żyje wewnątrz trynitarną tajemnicą chwały, która promieniuje na stworzenie.

Bóg naszej wiary przybliża się do człowieka poprzez słowa obietnicy, w nich objawia swe zainteresowanie, miłość przekraczającą grzech, i wolę, by mówić z nim jak z przyjacielem, by przyozdobić go chwałą. Chce nie tylko jego powrotu z grzechu, ze stanu pohańbienia, ale pragnie związać się z człowiekiem. Chce, aby człowiek był Jego własnością. Na tyluż miejscach przypomina o tym ludowi wybranemu, bo pragnie zachowania tego przymierza. Czyni z nich dla siebie lud święty, królestwo kapłanów (por. Wj 19,3-6). W swej strukturze przymierze jest więc pochodzenia boskiego. Dzięki niemu lud uświadamia sobie, kim jest, rozeznaje drogę, może się odnowić i stawać się coraz bardziej ludem, a nie masą przypadkowych ludzi.

Najsilniej jednak rozpoznaje, że jest wybrany. Uczy się świętości Boga, który poprzez walkę prowadzi lud do ziemi wybranej, ziemi obiecanej, uczy się szczególnie tego, co znaczy należeć do Pana. Dochowanie przymierza polega na wierności słowom, które On przekazał. Wiara Izraelitów rodziła się i potwierdzała w słuchaniu. W słuchaniu lud odkrywał ciągle na nowo sens obietnicy i sens swego posłuszeństwa, a odnowione serca wyśpiewywały coraz to nową pieśń chwały. Duch ludu odsłaniał się coraz mocniej jako duch Pana.

Tajemnica przymierza sięga głębiej. Jahwe wybierał po to, by Sam przez nich zostać wybranym, uczynił ich swoim ludem po to, by oni tym bardziej uczynili Go swoim Bogiem. Uczył ich boskiej wzajemności i pragnął, by wzorowali się na Jego doskonałości. Wychowywał ich do darowania siebie, a sam w końcu daruje się jako Syn w Chrystusie. Taka jest natura boskiego przymierza.

Właśnie to zostało zaprzepaszczone w idolatrii. Eliasz odkrywa i uświadamia, że bałwochwalstwo staje się źródłem słusznego gniewu Boga, a co za tym idzie - skomplikowanej historii narodu. Eliasz uświadamia sobie dwie rzeczy: wynikające z opuszczenia przymierza osamotnienie Boga oraz swe własne osamotnienie: ja sam tylko zostałem (1 Krl 19,10).

Należy zauważyć zbieżność dramatu Eliasza z postawą św. Teresy od Jezusa. Potrzeba reformy rodzi się w podobnym kontekście: Teresa żyje dramatem zrywanego przymierza z Kościołem w dobie reformacji oraz odkrywa osamotnienie Boga. W Księdze życia znajdujemy wyjaśnienie jej duchowej motywacji: powstała we mnie ta boleść niewypowiedziana, jakiej doznaję na widok tylu dusz, idących na potępienie, szczególnie między tymi luteranami, tym nieszczęśliwszymi (Ż 32,6).
Drugi wielki motyw pojawia się w odniesieniu do opuszczonego, osamotnionego Boga: tym gorętsze uczułam w sobie i dotąd czuję pragnienie, aby skoro Bóg ma tylu nieprzyjaciół, a tak niewielu przyjaciół, ci niewielu przynajmniej prawdziwymi byli Jego przyjaciółmi (Dd 1,2).

Teresa pragnie podejmować i czcić Gościa tak drogiego(Dd 28,3), jakim jest Bóg, rozumiejąc życie duchowe i modlitwę jako szczególnego rodzaju gościnność, wywodzącą się zapewne z gościnności Marty i Marii z Betanii. Świadoma jest, że Bóg często jest pozostawiony przez ludzi, którzy nie chcą ani dla Niego żyć, ani chodzić Jego drogami. Z takiego cierpienia rodzi się płomień miłości niepowstrzymanej.

Ale nurt przymierza nie wyczerpuje się w samym pragnieniu więzi i sprostania jej wymaganiom. W zadzierzgniętej więzi pojawia się idea głębokiego zjednoczenia.


 



Pełna wersja katolik.pl