logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Julie Zine Coleman
Nieoczekiwana miłość. Rozmowy Jezusa z kobietami
Wydawnictwo Święty Wojciech


Jedna zagadkowa rozmowa. Jedno spotkanie ze Zbawicielem i Jego słowa, które zmieniły wszystko – całe ich życie.
Każda z kobiet z Ewangelii potrzebowała Jezusa Chrystusa. A On spełniał ich potrzeby. I chce je spełniać nadal – także Twoje!

 
Wydawca: Św. Wojciech
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-7516-584-5
Format: 140x210
Stron: 248
Rodzaj okładki: Miękka
Kup tą książkę 
  

 
Wyjątkowy świadek. Jezus i Maria Magdalena 
 
Jezus leży martwy w grobie. Od dwóch dni Maria opłakuje Jego śmierć. O pierwszym brzasku po szabacie wraca do grobu. Ze zdumieniem widzi Jezusa żywego i oddychającego, powstałego z martwych. Ich krótkie spotkanie pozostawia czytelnika w konsternacji. Dlaczego Maria wróciła do grobu w poszukiwaniu ciała Jezusa po tym, jak aniołowie powiedzieli jej, że Jezus zmartwychwstał? Dlaczego Jezus mówi do Marii, by Go nie zatrzymywała, skoro wieczorem tego samego dnia pozwoli innym kobietom dotykać swoich stóp, a uczniom ran? I dlaczego Jezus postanowił ukazać się najpierw Marii? 
 
A pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra oraz do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono”. Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą w jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, [które mówi,] że On ma powstać z martwych. Uczniowie zatem wrócili znowu do siebie. Maria Magdalena natomiast stała przed grobem, płacząc. A kiedy [tak] płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa – jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: „Niewiasto, czemu płaczesz?” Odpowiedziała im: „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono”. Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: „Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?” Ona zaś, sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: „Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go zabiorę”. Jezus rzekł do niej: „Mario!”. A ona, obróciwszy się, powiedziała do Niego po hebrajsku: „Rabbuni”, to znaczy: [Mój] Nauczycielu! Rzekł do niej Jezus: „Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: «Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego». Poszła Maria Magdalena [i] oznajmiła uczniom: „Widziałam Pana”, i co jej powiedział. 
(J 20,1–18) 
[Zobacz także: Mk 16,9–11]
 
[...] 
Jezus był martwy od ponad trzydziestu sześciu godzin. Nie było to rzeczą przyjemną doglądać ciała, które zaczęło się już rozkładać w gorączce miejscowego klimatu. Żyd odnosił się do takiego zadania ze szczególna odrazą, jako że według Prawa zwłoki były uważane za nieczyste. Ten, kto do nich przystępował, był uznawany za nieczystego przez siedem dni od chwili kontaktu z ciałem zmarłego (Lb 9,11–13). Maria Magdalena i jej przyjaciółki musiały być szczególnie oddane Jezusowi, skoro postanowiły w tym momencie wrócić do grobu. 
 
Dlaczego Maria Magdalena nie rozpoznała Jezusa od razu? 
 
Nie tylko sama Maria nie potrafiła rozpoznać Jezusa. Nauczyciel przyłączył się do dwóch uczniów podczas ich siedmiomilowej podróży do Emaus. I choć uczniowie rozmawiali z Nim, nie zorientowali się, kim jest ich towarzysz. Owa nieświadomość trwała do chwili, gdy wszyscy trzej usiedli i zaczęli łamać chleb. W tym momencie oczy uczniów otworzyły się i wreszcie Go rozpoznali. 
 
Świadectwa Pisma Świętego wskazują na to, że zmartwychwstałe ciało Jezusa było inne od tego sprzed ukrzyżowania. Jezus mógł się pojawiać i znikać, przechodzić przez zamknięte drzwi, by pokazać się swoim uczniom. Było to jednak ciało fizyczne, skoro uczniowie mogli dotknąć ran Zmartwychwstałego. Jezus przekonał ich, by zmienili swoje przekonanie: On nie jest tylko „duchem”. Maria Magdalena przywarła do Niego, a inne kobiety „objęły Go za nogi” (Mt 28,9). Jadł On także w obecności uczniów, i to kilkakrotnie. 
[...]
 
Dlaczego właśnie Maria Magdalena? Maria miała do opowiedzenia pewną historię. Bezradna kobieta została uwolniona od demonów i stała się ukochaną uczennicą Boga. A teraz uzyskała wyjątkowy przywilej bycia pierwszą, która ujrzała zmartwychwstałego Jezusa w ciele. Kim była Maria Magdalena, by otrzymać takie wyróżnienie? Ludzka odpowiedź brzmi: nikim. I tego właśnie chciał Bóg. Nie wybrał silnego mężczyzny czy silnej kobiety. On domagał się chwały. On pragnie, by świat zrozumiał, że wszystko jest Jego – Jego dzieło, Jego łaska i Jego chwała. 
 
Bóg wyraził tę samą ideę wobec Żydów w Księdze Powtórzonego Prawa, kiedy przygotowywali się oni, by wejść do ziemi obiecanej. Chciał, aby zrozumieli, że ich status jako Bożego ludu nie ma nic wspólnego z ich zasługami: „Pan wybrał was i znalazł upodobanie w was nie dlatego, że liczebnie przewyższacie wszystkie narody, gdyż ze wszystkich narodów jesteście najmniejszym” (Pwt 7,7). Bóg starał się ujawnić swoją moc przez ich słabość. Nie było więc wątpliwości: to On był źródłem ich siły. 
 
Maria znajdowała się w doskonałym położeniu, by móc oddać chwałę Bogu. Bóg, przepędzając demony z jej ciała, rozpostarł nad nią swoją łaskę i swoje miłosierdzie. Odnowił ją, dał jej sens życia i miejsce w swoim dziedzictwie. Maria Magdalena była pełna wdzięczności za to, co Bóg uczynił w jej życiu. Nie mogła znieść oddzielenia od Niego – nawet po Jego śmierci. 
 
Jezus – wspomnieliśmy już o tym w rozdziale trzecim – zapytał kiedyś faryzeusza Szymona: „Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien był mu pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. Gdy nie mieli z czego oddać, darował obydwom. Który z nich więc będzie go bardziej miłował?”. Szymon odpowiedział: „Przypuszczam, że ten, któremu więcej darował”. Powiedział do niego Jezus: „Słusznie osądziłeś” (Łk 7,41–43). Ci, którzy wiele otrzymali, będą mocno kochać. Maria była doskonałą kandydatką: dzieliła się swoją wolnością i wynikającym z niej doświadczeniem świata. Bóg miał w planach wykorzystanie jej historii, by okazała się Jego chwała. 
 
Dla współczesnych
 
Kim jesteś? „Nikim” – może cię kusić, by tak odpowiedzieć. Dla reszty świata to może być odpowiedź. Ale nie dla Boga. On cię odkupił od stanu przekleństwa. Zajął się twoim załamaniem i wyleczył twoje choroby. On kocha cię całkowicie, nie potrzeba Mu twoich zasług. Udzielił ci szczodrze swojej łaski i zaspokoił każdą potrzebę. Tak jak Maria Magdalena – otrzymałaś wiele. I twoją historię Bóg przeznacza na to, by przydać chwały swojemu imieniu. 
 
Poczucie niestosowności potrafi nas sparaliżować i powstrzymać od wykonywania Bożych dzieł. Przed każdymi rekolekcjami, podczas których mam przemawiać, spoglądam w lustro i dziwię się, dlaczego ktokolwiek miałby słuchać tej kobiety w średnim wieku, ze sporą tuszą. W naszej kulturze wygląd jest wszystkim. Wiele programów telewizyjnych pokazuje zaniedbane kobiety, które dzięki odpowiednim zabiegom mają się przemienić w olśniewające boginie. Pojawiają się pod koniec, dumne ze swoich fryzur, makijażu i ubioru, kręcąc się i demonstrując przed rodziną i znajomymi swój nowy wizerunek. 
 
Jednak prawda jest taka: gdy przychodzi nam dzielić się prawdą o Chrystusie, nasza siła nie tkwi ani w pięknym wyglądzie, ani w gładkiej mowie. Rozbawił mnie i poruszył fragment, który znalazłam w Drugim Liście do Koryntian. Autor pisze sam o sobie: „Listy bowiem – jak utrzymują – są groźne i nieubłagane, lecz gdy się zjawia osobiście, jest słaby, a jego mowa nic nie znaczy” (2 Kor 10,10). Listy Pawła są mocne, pełne zdumiewających, głębokich prawd. Kiedy jednak ich czytelnik spotykał autora osobiście, był zaskoczony. Ten przysadzisty, niepotrafiący się wysłowić człowiek miał być autorem tak głębokich pism? 
 
Nasza skuteczność nigdy nie zależy od nas samych. Jesteśmy tylko posłańcami. Moc zawiera się w przekazie. Słowo Boże jest potężne i skuteczne. Ono zmienia życie. Bóg obiecał Izajaszowi (Iz 55,10–11): 
Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg 
spadają z nieba 
i tam nie powracają, 
dopóki nie nawodnią ziemi, 
nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, 
tak iż wydaje nasienie dla siewcy 
i chleb dla jedzącego, 
tak słowo, które wychodzi z ust moich, 
nie wraca do Mnie bezowocne, 
zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, 
i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa. 
 
Bóg użyje tego Słowa, by osiągnąć swój cel. Sukces misji w żadnej mierze nie zależy od naszej zdolności do jego prezentacji. Moc i skuteczność leżą w prawdziwości przekazu. Pisma Pawła są owocem działania Ducha Świętego. Moc zawartych w nich słów pochodzi od Boga, nie od Pawła. 
 
Maria otrzymała wiadomość, którą miała się podzielić. Pan zmartwychwstał. Pokonał moce śmierci i naszego grzechu na wieki. Poprzez swoje zmartwychwstanie udowodnił, że jest Synem Bożym. Zadaniem Marii było po prostu zrelacjonowanie tego, czego doświadczyła, tym, którzy chcieli słuchać. 
 
Nie chodziło tu wcale o samą Marię. Rzecz dotyczyła Pana, który dzięki Marii się ujawnił. I tak samo jest z nami. Musimy się skupić na Autorze przesłania, a nie na posłannikach, którymi sami jesteśmy. Bóg będzie wierny i ujawni się osobiście światu przez nasze posłuszeństwo. 
 
Pokarm dla myśli 
 
1. Przeczytaj Rz 8,1–4; 15–17. Jezus wyzwala nas od przekleństwa grzechu i jego konsekwencji. Jak kobieta posługująca dziś w Kościele może odzwierciedlić tę prawdę? 
2. Przeczytaj 2 Kor 1,3–5. Maria Magdalena doświadczyła wyjątkowego spotkania z Panem. Spotkanie to miało przynieść korzyści nie tylko jej samej. Otrzymała polecenie (dwukrotnie!), aby „iść i powiedzieć”. W jaki sposób Chrystus wpływa na twoje życie? Czy doświadczyłaś już czegoś, czym mogłabyś podzielić się z innymi dla ich korzyści? 

1 2  następna
 



Pełna wersja katolik.pl