logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Katarzyna Cudzich
Nie ma nastroju kombatanckiego!
Ruah


 – New Life Music nie powstał jako efekt gruntownych przemyśleń. Nie został stworzony na wzór jakiś zespołów, które istniały – zauważa Joachim Mencel, lider i pianista – New Life’m to zbieg tak zwanych „przypadków”...
 
– Poprzez ten zespół możemy docierać z Ewangelią do wielu ludzi w Polsce, a ostatnio także na Ukrainie – stwierdza Piotr Jankowski, perkusista – Wydaje mi się też, że stanowimy zachętę do szukania jedności pomimo różnic, jakie dzielą ludzi.
 
Spotkali się w 1992 w Hamburgu. Dwóch polskich jazzmanów. Pragnienie mieli jedno: grać dla Boga. Wtedy to nie było popularne. Ba. Nie zdarzało się w Polsce w ogóle. Jeśli kojarzono tego rodzaju muzykę, to z sacrosongami czy zespołami parafialnymi. Poza tym wiara była kwestią czysto prywatną i najlepiej, żeby w ogóle się nią nie dzielić, czytaj: w ogóle jej nie mieć. Lata po upadku komunizmu w Polsce. Niełatwy czas na budowanie zespołu o jasnym, ewangelicznym przesłaniu. Ale udało się.
 
Świat idzie do przodu
 
– Równocześnie zaczęło pojawiać się wiele rożnych inicjatyw, jak na przykład Spotkania Muzyków Chrześcijan, obecna Strefa Chwały – wspomina Joachim – Te wszystkie pomysły przetrwały do dzisiaj i to jest niesamowite! – Poza tym wciąż powstają nowe zespoły tworzone przez chrześcijan i myślę, że New Life'm to zapoczątkował. To naprawdę cieszy – dzieli się Barbara Włodarska, wokalistka. Efekty zmian widoczne są nie tylko w sferze muzyki. – Można coraz śmielej mówić publicznie o Bogu i w ogóle o swoich przekonaniach. Kiedyś tak nie było – kontynuuje Basia. Zaczęły pojawiać się także wydawnictwa, portale, rozgłośnie, wreszcie festiwale, plenerowe uwielbienia... – Myślę, że szczególny przełom nastąpił po śmierci papieża – zauważa Piotr – Ludzie, wychodząc na ulice miast, przyznawali się do wartości, które głosił JP2. Było to „Ogólnonarodowe Wyznanie Wiary” – konkluduje. Uważa, że Bóg używa Uwielbienia, aby wzmacniać wiarę Polaków i jednoczyć ich wokół Chrystusa. Uwielbienie to już nie jest zwykły koncert, na którym można się pobawić. To coś więcej. – Czas  zweryfikował imprezy, których motywacją była dobra zabawa – spostrzega Robert – Minął okres fascynacji koncertami, na które przychodzi rozszalała publiczność „żeby sobie poskakać” – dodaje. Głębiej i dojrzalej podchodzimy do spraw wiary. Brak już młodzieńczego entuzjazmu, zachłyśnięcia się. – Myślę, że przez ostatnie 15 lat my dojrzeliśmy – stwierdza Piotr. – Mój stosunek okrzepł i  teraz dużo więcej rozumiem – dodaje Joachim – Początki były niezapomiane i chcielibyśmy, żeby było tak samo, a przecież świat się zmienia.
 
Razem i osobno
 
Indywidualnie działają na różnych polach, w innych miastach, zespołach, wspólnotach. Mają różnorodne talenty i pragnienia. A Bóg to scala i prowadzi. – Każdy się rozwinął i pomnożył swoje duchowe obdarowania – komentuje Robert. Joachim wciąż pozostaje tą osobą, która stawia kropkę nad i, nawet wtedy, gdy wydaje się być bardziej poza, ze względu na zaangażowanie w ogromną ilość projektów. Aktualnie pracuje m. in. nad płytą z Ewą Bem. W tym roku dodatkowo zaczyna wykłady na nowopowstałym kierunku jazzowym na Akademii Muzycznej w Krakowie.
 
– Marcin stał się, można powiedzieć, liderem rzeczywistości duchowej. Jest coraz bardziej wrażliwy na głos Ducha Świętego – ciągnie Robert. Wnosi też oczywiście ogromnie dużo od strony muzycznej. – Wielką muzyczną frajdę sprawia nam granie i tworzenie razem utworów, czasem spontaniczne improwizowanie "na żywo" – mówi sam Marcin Pospieszalski, basista. Aktualnie zaczyna wreszcie koncerty z żoną-Lidką, co go bardzo cieszy – Wręcz nie mogę się doczekać wykonania "live"! – przyznaje. Są i inne projekty. Kolędy ludowe z Joszko Brodą, nowe piosenki z Deus Meus, przedsięwzięcia rodzinne...
 
 
1 2  następna
 



Pełna wersja katolik.pl