logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Krzysztof Koehler
Nie jesteśmy sami - cz.2
Fronda


Wtedy poruszą się serca radością jakiej nie było przez tysiąc lat. To będzie największy znak dany narodowi na opamiętanie i ku pokrzepieniu. On was zjednoczy (...) Jeśli naród polski się poprawi będzie pocieszony, ocalony, wywyższony, za przykład dawany innym narodom. Szatan będzie z nim walczył wszelkimi sposobami, aby nie dopuścić do jego odrodzenia, ale ostateczne zwycięstwo będzie ze Mną. Tu, gdzie zabłysło światło wiary ku zbawieniu, zabłyśnie moje światło ku odrodzeniu i powstaniu z grzechów. Nie dajcie się uwieść piekielnemu smokowi, ale dochowajcie wierności Bogu. Ja was okryję Swym płaszczem i obronię od śmiertelnych nieszczęść."
 
Pozostaje pytanie: jak tego typu teksty ma czytać filolog, jakimi oczyma na nie spoglądać? Przecież zarysowane w objawieniu dzieje Polski potwierdziły się. Więc może pytania kierowane w stronę objawień zadawać powinna historia? A może przede wszystkim - wiara?
 
Dla ludzi wierzących Istnienie Najwyższe jest czymś oczywistym. Doświadczają Go bowiem, śladów owego Istnienia doszukać się mogą niejednokrotnie w swoim życiu... Dla ludzi wierzących są więc objawienia potwierdzeniem tego, w co wierzą, ale potwierdzeniem, które niejako wypływa z innych, nie tylko głęboko wewnętrznych, źródeł. Objawienia deklarują bowiem sens myślenia wspólnotowego. Otwierają metafizyczne perspektywy takich pojęć jak naród, wspólnota państwowa... Dowodzą, że i na tym poziomie, nie tylko na poziomie istnienia poszczególnego, rozgrywa się wielka metafizyczna potyczka dobra i zła. Mówią, że i na poziomie narodów odbywa się kuszenie i zarazem, że na tym poziomie jesteśmy obiektami Opieki.
 
Z tego samego źródła wypływa myślenie o Polsce naszych przodków. Od Sarmatów po Adama Mickiewicza, I takie myślenie było dla nich najzupełniej oczywiste. Może właśnie tym sposobem myślenia różnimy się od nich najbardziej. Bo dla nas tego typu myślenie oczywiste już nie jest. Ba, wydaje się nam, że takie myślenie ma tylko (lub w większości) groźne konsekwencje. Czemu tak się dzieje? Być może dlatego, że przestaliśmy słuchać własnego języka, czyli siebie. Znacznie ograniczyliśmy nasz język i możliwości wypowiadania się nim, zawężając jego pojemność lub przenosząc ją do różnych sfer, oddzielając je od siebie. Więc sfery owe przypominają szuflady w wielkiej komodzie. Z tych wielu szuflad na jednej napisano „odpustowość" i tam ląduje prawie wszystko, co „nadprzyrodzone". Na innej szufladzie widnieje napis „sztuka" i umieszczane są w niej utwory artystyczne. Te szuflady są ogromnie od siebie oddalone i nie można ich używać jednocześnie. Pora jednak porzucić tę stolarską metaforę i powiedzieć wprost, że językiem dużej pojemności był język baroku, i język Mickiewicza.
 
Oczywiste jest, że za językiem idzie postrzeganie świata. Dziś nasz język nie ma pojemności i dlatego jest bezradny, zdolny tylko do gry, podobnie jak nasze postrzeganie świata, które to postrzeganie ślizga się tylko po powierzchni zjawisk. Dzieląc, nie znajdując całości.
 
W takim miejscu jesteśmy.
 
A co jest warunkiem owej pojemności? Etyka. Sankcja etyczna, zakorzenienie języka w prostym kodzie wartości: dobra i zła. Czy można to jakoś udowodnić?
 
Język objawień i - toutes proportions gardes - język Mickiewicza są „słowami spełnionego życzenia" (jak pięknie powiada Horacy). Dotykają dziejów, zamykając je lub otwierając, l tu i tu sankcją uprawdopodobniającą staje się historia. Wystarczy więc w istocie zapytać: o czym mówią te teksty?
 
Mówią głównie o zmaganiach się dobra i zła zarówno na „terenie" wspólnotowym (naród) jak i na „terenie" indywidualnym (ludzka dusza). Fatimskie dzieci usłyszały w końcu od Matki Boga prawdę nie tylko o dziejach ludzkości, ale też zostały dokładnie poinformowane o swoim, całkowicie prywatnym losie.
 

 
 



Pełna wersja katolik.pl