logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
o. Ksawery Knotz, Sylwester Szefer
Nie bój się seksu, czyli kochaj i rób co chcesz
Wydawnictwo Esprit


Autor: o. Ksawery Knotz, Sylwester Szefer
Wydawca: Esprit
Rok wydania: 2009
ISBN: 978-83-60040-99-7
Format: 130x200
Stron: 216
Rodzaj okładki: miękka
cena: 26.00 zł  

Kup tą książkę

 

Problemy z życiem seksualnym miewają małżonkowie, których połączyła autentyczna, głęboka miłość. Z tego powodu pojawiają się czasem jakieś moralne skrupuły, a w konsekwencji ich relacje zaczynają się psuć…

Złe rzeczy dzieją się wtedy, kiedy małżonkowie mają z powodu problemów seksualnych ogromne poczucie winy. To są często bardzo wrażliwe katolickie małżeństwa. Oni się bardzo kochają, tęsknią za sobą, ale bywa, że tak jak inni mają nieuporządkowane życie seksualne. Dręczy ich ciągłe poczucie, że ciężko grzeszą, czego konsekwencją są silne napięcia i lęki psychiczne. Czasem kobiety stają się oziębłe, bo po prostu boją się grzechu. Przesadne poczucie winy i grzeszności w sferze seksualnej staje się źródłem niesamowitego cierpienia.

Ludzie łatwiej sobie radzą z innymi grzechami, jakoś z nimi żyją, co nie znaczy, że są z nich zadowoleni. Natomiast grzechy związane z seksem przeżywają od razu jako sprawę najgrubszego kalibru. To może zniechęcić i powodować uciekanie od sfery seksualnej, od której nie można przecież uciec. Jej trzeba ciągle się uczyć, małżonkowie mają wiele lat, aby coraz lepiej siebie odkrywać i poznawać.

Katolicy często skupiają się na tym, co im wolno robić, a czego nie wolno…

Taka postawa jest tylko pozornie bardzo chrześcijańska. Wydaje się takiemu katolikowi, że jak czegoś nie będzie robił, to wszystko będzie dobrze. A chodzi o to, aby odkrywać siebie jako mężczyznę i kobietę w głębszym wymiarze, rozumieć te wszystkie mechanizmy, które się pojawiają w relacji, własną różnorodność, różnice psychoseksualne. Wtedy małżonkowie zaczną widzieć, że to, na co Kościół pozwala, jest całkowicie wystarczające do szczęścia, że w tej dziedzinie nie ma niepotrzebnych obostrzeń. Często jakieś ograniczenia wynikają nie tyle z nauki katolickiej, ale z naleciałości kulturowych, z zahamowań psychicznych, bo ktoś ma skojarzenia wzięte nie z pięknej miłości małżeńskiej tylko np. z filmu pornograficznego. Ale jak się tę przestrzeń oczyści, to życie seksualne nabiera smaku.

Tu chodzi o oczyszczenie nie tylko w wymiarze duchowym, nie tylko o pogłębienie rozumienia siebie w tym świecie - miłości, małżeństwa, powołania, Pana Boga. Te wszystkie relacje są bardzo ważne. Chodzi także o oczyszczenie w takim zwykłym, bardziej ludzkim wymiarze, który nie jest oddzielony od tego duchowego, nadprzyrodzonego. Często człowiek nosi w sobie jakieś niepotrzebne lęki i zahamowania w tym, co dotyczy pieszczot i rozbudzania.

Chce być w sferze seksualnej perfekcyjny, że wszystko musi być super, doskonałe, bez żadnych problemów i w ogóle bez żadnych grzechów. A jak już pojawią się złe wybory, jeśli rzeczywiście ktoś w tej dziedzinie popełni jakiś błąd lub grzech z racji swojej słabości i wielkiej siły popędu seksualnego, to zaraz ma poczucie, że zabrnął w ciężki grzech i już po prostu koniec. Ludzie wierzący mają często pokusę, żeby w tej dziedzinie być bardzo rygorystycznymi, co nie dotyczy żadnej innej sfery życia. Zdarza się, że w domu bałaganimy i gdzieś nam się woda rozlewa, jak nalewamy z czajnika, i mleko nam wykipi. Podobnie pojawiają się problemy w sferze seksualnej, ale one nie powinny nas blokować.

Jak wspomniałem, katolicy mogą odczuwać w tej sprawie dużo wątpliwości, niepewności, lęku i mogą mieć zafałszowany obraz nauki Kościoła. Komuś się wydaje, że tak jest "po chrześcijańsku", a potem się okazuje, że ta wiedza była nieprawdziwa, że właściwie go unieszczęśliwia, w niczym nie pomaga. Nie pomaga w rozwoju więzi małżeńskiej...


 



Pełna wersja katolik.pl