logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Barbara Stefańska
Nasza Królowa
Idziemy
fot. Nathan McGregor | Unsplash (cc)


Śpiewamy: „Z dawna Polski Tyś Królową”. W Litanii loretańskiej wzywamy „Królową Polski”. Co oznacza ten tytuł i czy nasza ojczyzna jest szczególnie wyróżniona?

 

Matka Boża już w pierwszych wiekach została nazwana w chrześcijańskiej tradycji Królową. To wezwanie utrwaliły teksty liturgiczne, takie jak antyfony „Salve Regina” (Witaj, Królowo) czy odmawiana w okresie wielkanocnym zamiast „Anioła Pańskiego” „Regina Coeli” (Królowo Nieba). Niezliczone dzieła sztuki – obrazy czy rzeźby – prezentują Matkę Bożą z koroną na głowie. Litania loretańska zawiera szereg wezwań zaczynających się „Królowo”, a piątą tajemnicą chwalebną różańca jest ukoronowanie w niebie Najświętszej Maryi Panny.

 

Jaka władza?

 

Królowania Matki Bożej nie należy rozumieć w sposób polityczny. „Królestwo moje nie jest z tego świata” – powiedział Jezus do Piłata i te same słowa można odnieść do Matki Bożej. Jak tłumaczy o. prof. Grzegorz Bartosik OFM Conv., mariolog, królewska moc należy przede wszystkim do Chrystusa i polega m.in. na Jego zwycięstwie nad szatanem i grzechem. Zbawiciel pokazał nam również swoim życiem, że królowanie jest służbą. Każdy chrześcijanin uczestniczy w pewien sposób w królewskiej władzy Chrystusa, a w szczególności Jego Matka. – Maryja przede wszystkim pomaga nam zwalczać grzech. Wstawia się za nami, dodaje sił, abyśmy królowali, panowali nad grzechem i słabościami. Poza tym jest dla nas przykładem służby – mówi o. Bartosik.

 

Teolog amerykański Scott Hahn w swojej książce „Maryja. Mama i Królowa” zwraca uwagę na typologię biblijną. Otóż w królestwie Izraela ważną rolę odgrywała matka króla. Jej przysługiwał tytuł królowej, a nie żonom, których zazwyczaj władca miał kilka. Taką królową matką, która miała wpływ na decyzje syna, była chociażby Batszeba. Choć była poddaną Salomona, to jednak on wciąż pozostawał jej synem. Podobnie było z innymi władcami. Właśnie starotestamentalna figura królowej matki zapowiada rolę Maryi.

 

Innym obrazem odnoszącym się pośrednio do Matki Bożej jest niewiasta z Księgi Apokalipsy – obleczona w słońce, z wieńcem z dwunastu gwiazd na głowie. Kobieta ta rodzi syna, który „wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną” (Ap 12, 5). Chodzi o Mesjasza, o którym w Psalmie 2 czytamy: „Żelazną rózgą będziesz nimi rządzić”. Zatem niewiasta z Apokalipsy rodzi króla z dynastii Dawida, co wskazuje na Matkę Bożą.


Nie tylko Polski

 

Uznanie Matki Bożej za naszą Królową w sensie duchowym nie budzi wątpliwości. Jednak w ciągu wieków różni władcy uznawali Matkę Bożą za królową również swojego państwa. Jesteśmy przyzwyczajeni do tytułowania Maryi Królową Polski. Natomiast Węgrzy powiedzą, że jest Królową Węgier, a Meksykanie – Królową Meksyku.

 

Podkreślić tu należy, że ciągle mówimy o jednej i tej samej Miriam z Nazaretu, którą Bóg wybrał na Matkę swojego Syna. Podobnie rozliczne wizerunki Matki Bożej to wyobrażenia tej samej Osoby, a tak znaczne różnice w Jej przedstawianiu wynikają z odmienności kultur i wrażliwości poszczególnych artystów.

 

Swój kraj już w XI w. zawierzył Matce Bożej święty król Stefan z dynastii Arpadów, który jako pierwszy węgierski władca otrzymał królewską koronę od papieża Sylwestra II. W ten sposób Węgry od początków były pod opieką „Wielkiej Pani Węgier”. W XII w. tym tropem poszedł pierwszy król Portugalii Alfons I Zdobywca, powierzając swój kraj Maryi. Kilka wieków później przyszła kolej na Hiszpanię, a następnie narody Ameryki Środkowej i Południowej. W podwarszawskich Laskach można odwiedzić kościół Matki Bożej Królowej Meksyku, czyli Maryi z meksykańskiego Guadalupe, gdzie w XVI w. miały miejsce niezwykłe objawienia. Z kolei w niemieckim Altötting natrafimy na sanktuarium Matki Bożej Królowej Bawarii.

 

– Uważamy się za wyjątkowy kraj maryjny, i po części jest to prawda, ale podobnie określają się Filipińczycy, Meksykanie czy Chorwaci – mówi o. prof. Grzegorz Bartosik. Na pewno tym, co łączy te kraje, jest katolicyzm, gdyż np. protestanci nie czczą Maryi. Franciszkanin zwraca również uwagę, że często były to narody zagrożone ze strony sąsiadów. Obronę ich suwerenności łączono z obroną wiary, a kult maryjny był gwarantem wierności Kościołowi katolickiemu, zachowania własnej tożsamości i kultury. Tak było też w przypadku Polski. Ze względu na nasze położenie geopolityczne wielokrotnie inne państwa chciały nas pobić – Szwecja, Prusy czy Turcja – a walka o niepodległość wiązała się również z obroną wiary. Maryja przybywała nam wówczas z pomocą, chroniąc nas przed protestantyzacją w czasie potopu szwedzkiego, przed islamem w czasie odsieczy wiedeńskiej czy w końcu przed inwazją bolszewicką w 1920 r.

 

Nasze śluby

 

Polska została zawierzona Maryi w XVII w. Ale już pisarz Jan Długosz użył określenia „Królowa świata oraz nasza”. Działanie Matki Bożej szczególnie jednak uwidoczniło się w czasie najazdu Szwedów, tzw. potopu. Po cudownej obronie Jasnej Góry 1 kwietnia 1656 r. król Jan Kazimierz w uroczystym akcie we Lwowie oddał kraj pod opiekę Matki Bożej, obierając ją za Królową Polski. Po odzyskaniu niepodległości papież Pius XI ustanowił święto Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, obchodzone w dniu uchwalenia Konstytucji 3 maja. Z kolei papieżowi Janowi XXIII zawdzięczamy ogłoszenie Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski główną patronką kraju, obok świętych męczenników Wojciecha i Stanisława.

 

W roku 1956, trzysta lat po ślubowaniu króla Jana Kazimierza, ponowiliśmy zawierzenie Polski Matce Bożej. Tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego napisał ówczesny prymas Stefan Wyszyński. Odczytał go na Jasnej Górze w obecności miliona wiernych bp Michał Klepacz, gdyż prymas był wówczas więziony przez władze komunistyczne. „Królowo świata i Polski Królowo, odnawiamy dziś śluby przodków i Ciebie za Patronkę naszą i za Królową narodu polskiego uznajemy” – głosi tekst ślubowania. Dziesięć lat później już prymas Wyszyński na Jasnej Górze dokonał aktu oddania Polski w macierzyńską niewolę Maryi, Matki Kościoła. Miało to miejsce 3 maja 1966 r., w ramach obchodów milenium chrztu Polski, które zostały poprzedzone dziewięcioletnią nowenną. Te wydarzenia wraz z całym towarzyszącym im programem duszpasterskim przyczyniły się do duchowego odrodzenia Polaków w trudnych czasach. W 2016 r., w 1050. rocznicę chrztu Polski, episkopat ponowił milenijny akt zawierzenia Polski Matce Bożej.

 

Jak pisał Prymas Tysiąclecia: „Ona sama o sobie powiedziała: «Błogosławioną mię zwać będą wszystkie n a r o d y…» (…). Jeżeli wszystkie, to czemuż nie nasz?! (…) Nazywają nas «narodem Matki Bożej». O, wiele narodów przypisuje sobie ten zaszczyt! Ale mamy przekonanie, że jesteśmy w jakiś szczególny sposób związani z Maryją”.

 

Zadanie na dziś

 

Oddanie narodu Maryi jest nie tylko przywilejem, ale także zadaniem. Zwracał na to uwagę metropolita Paryża abp Jean-Marie Lustiger: „Mówiąc, że wybieracie sobie na Królową Matkę Boga, mówicie tym samym, iż bez względu na cenę przyjmujecie to wyzwanie miłości, powierzonej ludziom przez Boga jako misja, która włącza was w dzieło Syna Odkupiciela. A wy wiecie, jaka to cena: jest to cena krwi przelanej przez Mesjasza w czasie Jego męki. To oznacza mieć odwagę, aby wezwać naród, aby zechciał trwać razem z Maryją, stojąc u stóp krzyża” – mówił przyszły kardynał w 1982 r.

 

Uznanie Matki Bożej za królową w żaden sposób nie wiąże się z ustanawianiem teokracji czy państwa wyznaniowego. Jest to akt duchowy, a nie polityczny. Natomiast takie ogólnonarodowe, uroczyste akty z pewnością mają większe znaczenie, jeśli towarzyszy im uznanie Matki Bożej za Panią i Królową przez poszczególne wspólnoty i osoby. Jasnogórskie Śluby Narodu uszczegóławiały to w następujący sposób: „Składamy u stóp Twoich siebie samych i wszystko, co mamy: rodziny nasze, świątynie i domostwa, zagony polne i warsztaty pracy, pługi, młoty i pióra, wszystkie wysiłki myśli naszej, drgnienia serc i porywy woli”. Nieco uwspółcześniając ten tekst, można by napisać, że oddajemy Maryi także biurowce, laptopy i klawiatury, czyli dzisiejsze narzędzia i miejsca pracy. „Pragniemy, aby każdy z nas żył w łasce uświęcającej i był świątynią Boga; aby cały Naród żył bez grzechu ciężkiego; aby stał się Domem Bożym i Bramą Niebios dla pokoleń wędrujących przez polską ziemię (…)” – brzmi tekst ślubowania. Realizacja tego zadania życia w łasce zależy już od każdego człowieka, gdyż jesteśmy wolni.

 

O. Bartosik zwraca uwagę na owoce aktów dokonywanych przez kard. Wyszyńskiego, czyli liczne powołania kapłańskie i zakonne czy nawet wybór Polaka na papieża. – Także dzisiaj, gdy bezgranicznie zawierzymy Maryi, Ona pomoże nam zwalczyć grzech i nasze słabości, ale także jest w stanie obronić nas przed niebezpieczeństwami zewnętrznymi. Widzimy zagrożenie wojną, jak wiele razy w naszej historii. Jeżeli będziemy prosić, ale także uczyć się od Niej, jak służyć – choćby uchodźcom z Ukrainy – to ufam, że Ona po raz kolejny okaże się dla nas potężną Królową – podkreśla franciszkanin.

 

– Istotą jest to, co mówi Maryja: Zróbcie, wszystko, cokolwiek powie Mój Syn (por. J 2, 5). Mamy żyć zgodnie z Ewangelią, dopiero wtedy mamy prawo wołać do Maryi, prosić o ratunek w trudnych sytuacjach, bo jeśli jesteśmy sługami takiej Królowej, Ona ma prawo od nas wymagać. A wymaga, żebyśmy słuchali Syna – mówi mariolog.

 

Z pewnością nie musimy się obawiać, że będziemy tak maryjni, że zapomnimy o Chrystusie. Im bliżej bowiem jesteśmy Jej Syna, tym bliżej Niej; z kolei Maryja zawsze prowadzi nas do Chrystusa.

 

Barbara Stefańska
Idziemy nr 18/2022

 
 



Pełna wersja katolik.pl