logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Denise Lardner Carmody, John Tully Carmody
Mistyzym w wielkich religiach świata
Wydawnictwo WAM


Wydawca: WAM
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-7505-732-4
Format: 156x232
Stron: 388
Rodzaj okładki: miękka

 
Kup tą książkę

 


Buddyzm – Oświecenie Gautamy


Gautama, historyczny Budda, jest najlepszym kandydatem do takich określeń, jak "założyciel", "wzorzec", czy też, by użyć zachodniego terminu, wcielenie mądrości buddyjskiej. Wielu świeckich buddystów regularnie modliło się do niego, często nazywając go Śakjamuni (mędrcem z rodu Śakjów), używając tytułu odsyłającego do jego korzeni rodowych. Modlono się także do innych Buddów, takich jak Amitabha, Budda Światła czy Maitreja, Budda Mający Nadejść. W miarę rozwoju buddyzmu zmieniało się pojmowanie tego, w jaki sposób Oświecony, czy też różni oświeceni, wpisują się w kosmiczny schemat rzeczy, i Gautama w pewien sposób stracił na znaczeniu. Stan czy też natura Buddy (wewnętrzne oświecenie we wszystkich istotach) wysunęły się na pierwszy plan, natomiast wszelkie historyczne i osobowe wcielenia Buddy zeszły na plan dalszy.

Jedynie najbardziej wyrafinowani buddyści, głęboko zanurzeni w dialektyczne studia nad mądrością lub intensywnie medytujący, posunęli się w tym kierunku tak daleko, że Gautama stał się dla nich zbędny. To przypomina nam, że tacy założyciele religii, jak Budda, Konfucjusz, Jezus i Mahomet z czasem zaczęli zajmować nieco inne miejsca w zmieniającym się światopoglądzie ich wyznawców. Najogólniej rzecz biorąc, Gautama prawdopodobnie był dla swoich wiernych bardziej ontologiczny (jako wcielenie natury Buddy) niż taki mędrzec jak Konfucjusz, jednakże mniej ontologiczny niż Syn Boży, taki jak Jezus (nie tak jedyny), a zarazem bardziej sapiencjalny niż prorok, taki jak Mahomet.

Gautama był także różnie postrzegany przez każdego z pozostałych założycieli religii, ponieważ nisza, jaką ostatecznie zajął w "systemie", który zresztą sam wytworzył, przedstawiała go nie jako jedynego, ale jako powtarzalne ucieleśnienie oświecenia leżącego w jądrze wszystkich istot. Oprócz tworzenia innych Buddów jego system utrzymał ideę cykliczności i powtarzalności samsary. Systemy stworzone przez innych przywódców były bardziej linearne, bardziej "historyczne" w naszym nowoczesnym pojmowaniu tego terminu. Każda jednostka jest niepowtarzalna i jedyna.

Historycznie rzecz biorąc, Gautama był jedynym założycielem Drogi Środka (w naszym eonie, czyli kalpie). Metafizycznie jednak nie jest jedynym wzorcem, czy też fundamentem, gdyż myśliciele buddyjscy mogą zgodnie z zasadami konfigurować kosmos, a w gruncie rzeczy w pełni kształtować rzeczywistość wokół siebie. To, czym zajmujemy się w tym podrozdziale, jest więc jednocześnie doświadczeniem, jakie można przypisywać Gautamie, jak i paradygmatem mistycznego doświadczenia, jakie zasadniczo leży w zasięgu wszystkich istot ludzkich, a nawet wszystkich istot czujących w tym sensie, że karma może wynieść każde z nich do ludzkiej formy. Jest to zarazem coś noszącego ślady wyjątkowości, jak i coś, czego doświadczyły wszystkie oświecone istoty.

Wspomnieliśmy już o życiu pod kloszem, jakie prowadził książę Gautama w swoim pałacu, i o jego spotkaniach ze starością, chorobą i śmiercią, które skłoniły go do porzucenia żony i dziecka, aby poszukiwać ucieczki od ludzkiej bezbronności w obliczu cierpienia. Nie istnieją źródła pisane mogące stanowić podstawę nowoczesnej biografii Gautamy. Te, które się zachowały, opowiadają w dość prawdopodobny sposób, że przez kilka lat studiował i zbierał różne doświadczenia, zanim wypracował swoją własną wizję i wreszcie osiągnął zwycięstwo. Hinduistyczni nauczyciele, do jakich się zwracał, byli mistrzami medytacji, ale nigdy nie doprowadzili go do dźnany mokszy. Praktyki ascetyczne, które podejmował, podobno tak surowe, że dotykając swojego pępka, czuł pod nim kręgosłup, nigdy nie oswobodziły go całkowicie z więzów karmy. Toteż ostatecznie postanowił zasiąść pod drzewem figowca i nie ruszać się stamtąd, nim nie przezwycięży nędzy i cierpienia, samej samsary, bolesnej kondycji ludzkiej. Mógł albo osiągnąć wolność, albo zginąć. Chciał postawić wszystko na jedną kartę w ostatecznej, rozstrzygającej bitwie.

Tradycyjne przekazy dotyczące tej bitwy ukazują Gautamę przekraczającego najwyższe stopnie osiągnięć jogicznych (uzyskanie całkowitej kontroli nad ciałem i umysłem, uzyskanie wiedzy o wszystkich swoich poprzednich wcieleniach, uświadomienie sobie karmicznej kondycji czy też pozycji wszystkich żyjących istot), a następnie kuszonego przez Marę, indyjskiego szatana. Mara próbował nakłonić Gautamę, by nie dzielił się własnym, szybko rozwijającym się oświeceniem z innymi istotami i ograniczył się do swojego prywatnego wyzwolenia. Gautama uderzał w fundamenty opartego na pragnieniach królestwa Mary. Ostatecznie opór Mary zaczął się kruszyć i pierwsze aromaty nowego porządku napełniły powietrze upojną wonią.

George Marshall, który odważył się podjąć próbę napisania biografi i Buddy, wyobraził sobie decydujący skok, jaki uczynił z Gautamy Oświeconego. Nadszedł on, kiedy Gautama odrzucił pokusę Mary i poprzysiągł wytrwać w swej walce, aż uzyska wiedzę, niezbędny środek, aby wyzwolić wszystkie cierpiące istoty. Ta determinacja doprowadziła go do ostatecznego wglądu, który Marshall opisuje następująco:

Cierpienie jest korzeniem wszelkiego zła. Ludzie cierpią, gdyż zbyt kurczowo trzymają się tej egzystencji, wierząc, że całe życie jest wpisane w jedną doczesną egzystencję. Widzą siebie w sieci doczesnych ograniczeń cielesnych, krótkich lat wzrostu, dojrzałości i starzenia się, kończących się śmiercią. Poczucie cierpienia bierze się z iluzji, że to obejmuje całość życia. Ludzie nie pozwalają sobie na swobodne poruszanie się w wielkim, obracającym się kole egzystencji, jakie daje im nie tylko to jedno życie, lecz wiele innych. Dlatego też przez większą część czasu uganiają się za powodzeniem lub utrzymaniem się przy życiu, próbując osiągnąć doczesne spełnienie. Rezultatem jest nieszczęście, jakie można zobaczyć dookoła[1].

W poemacie Buddhacarita, który podsumowuje kluczowe momenty życia Gautamy i jest przypisywany tradycyjnie poecie Aszwaghosie z I w. n.e., sednem oświecenia nie jest odkrycie, że cierpienie bierze się z pragnień. Mędrcowi chodzi raczej o to, że nie ma jaźni mogącej generować pragnienia, nie ma zwartego "ja", w którym pragnienie mogłoby znaleźć oparcie. W zwięzłych słowach Aszwaghosa przedstawia osiągnięcie Gautamy jednocześnie jako zdobycie szczytów mądrości i danie całemu kosmosowi okazji do świętowania:

Kiedy wielki mędrzec pojął, że tam, gdzie nie ma żadnej niewiedzy, tam zatrzymane są karmiczne zależności - wtedy właśnie osiągnął właściwą wiedzę o tym, co jest do poznania, i stanął poza światem jako Budda. Przeszedł przez osiem stadiów wglądu ekstatycznego i szybko osiągnął ich najwyższy punkt. Patrząc ze szczytu świata w dół, nigdzie nie dostrzegł jaźni. Jak ogień, kiedy wyczerpie się jego paliwo, stał się spokojny. Osiągnął doskonałość i pomyślał: "To jest prawdziwa Droga, na której w przeszłości tylu wielkich mędrców, którzy także poznali wszystkie wyższe i wszystkie niższe istoty, podróżowało ku ostatecznej i rzeczywistej prawdzie. I teraz osiągnąłem ją!".

W tym momencie, podczas czwartego czuwania nocy, kiedy zajaśniał świt, a wszystkie duchy poruszające się i nieporuszające udały się na spoczynek, wielki mędrzec przyjął pozycję, która nie zna dalszej zmiany. I tak przywódca wszystkiego osiągnął stan wszechwiedzy. Wówczas, przez swój stan Buddy, pojął to, że ziemia kołysała się jak kobieta upojona winem, niebo świeciło jasno z powodu Siddhów, którzy pojawili się tłumnie ze wszystkich kierunków, a potężne uderzenia gromów wstrząsały powietrzem. Lekko wiał przyjemny wietrzyk, z bezchmurnego nieba padał deszcz, kwiaty i owoce spadały z drzew poza swoją zwykłą porą roku - jak gdyby próbując okazać mu swój szacunek[2].

Trzecia, bardzo twórcza interpretacja oświecenia Gautamy umiejscawia je jako dziesiąty z dwunastu aktów dramatu. Napięcie narasta od aktu ósmego, kiedy Gautama wybiera drzewo Bodhi jako swoją mandalę, swój święty krąg, w obrębie którego może pracować z dala od zakusów zła:

Siddhartha [inne imię historycznego Buddy] wyruszył na poszukiwanie Drzewa Bodhi, tego szczególnego egzemplarza gatunku ficus religiosus, pod którym, jak powiadano, wszyscy Buddowie osiągnęli oświecenie (bodhi). Odnalazłszy je, obszedł je dookoła, aby nakreślić Bodhimandalę, "Krąg Oświecenia", w którym musiał zasiąść. Teren zapadł się i falował ze wszystkich stron oprócz wschodu: tu właśnie dla niego był środek ziemi. Zrobił poduszkę do siedzenia ze świętej trawy i zasiadł na niej z mocnym postanowieniem, że nie poruszy się, nim oświecenie nie zostanie osiągnięte. Było to źródłem mocy, niezmienną osią, "nieruchomym punktem w obracającym się świecie". Jak długo w nim pozostawał, był nie do zdobycia[3].

Aktem dziewiątym jest atak Mary i opór Gautamy. Mara jest panem karmicznej rzeczywistości, samsary. Nie rezygnuje łatwo ze swoich wpływów. Toteż atakuje Siddharthę ze strachem i nienawiścią. Próbuje chciwości i pożądliwości, wysyłając swoje urocze córki, aby kusiły Gautamę, wzbudzając w nim pragnienia. Nic jednak nie udaje mu się wskórać:

Siddhartha popatrzył na pociągające niewiasty i zdał sobie sprawę, że są w rzeczywistości skórzanymi workami pełnymi kości i ekskrementów, czarownymi tylko chwilowo, i ujrzał, jak przekształcają się w ohydne staruchy. Mara został pokonany, ale mając za sobą ogromną armię, wezwał samotnego Siddharthę do poddania się, ponieważ, jak się wydawało, nie miał nikogo, kto mógłby być jego świadkiem w potyczce. "Ziemia", rzekł Siddhartha, "jest moim świadkiem". Dotknął jej prawą dłonią (gest często przedstawiany w sztuce buddyjskiej), a ona zadrżała na znak potwierdzenia. Mara pozostawił Siddharthę w spokoju[4].

W akcie dziesiątym dochodzi do oświecenia. Wówczas Siddhartha pognębił Marę i osiągnął wyzwolenie od samsary. Zwróćmy uwagę, jak to streszczenie oświecenia Gautamy zarówno powtarza to, co widzieliśmy w dwóch poprzednich relacjach, jak i wykracza poza nie:

W środku nocy Siddhartha zaczął przyglądać się swoim poprzednim życiom, życiom innych i całemu kontinuum czasoprzestrzennemu skoncentrowanemu w pozbawionym rozciągłości, wiecznym punkcie. Ujrzał powszechność cierpienia (dukkha), ból cyklicznej egzystencji, w którym istoty tkwią uwięzione przez niewiedzę i pożądanie, niczym zwierzę kręcące się w kółko w swojej klatce. Przerwanie kręgu we właściwym miejscu mogłoby przynieść wyzwolenie: wyrzekł się pragnienia (przywiązania), braku pragnienia (awersji) i obojętności (mieszaniny pragnienia i awersji). I kiedy zajaśniał ponad nim świt, wykrzyknął: "Teraz skończyły się narodziny-i-śmierć! Kalenica tego domu wzniesionego na wielu żywotach złamała się!"[5].

Nowoczesne interpretacje oświecenia Buddy wyraziście różnią się od siebie w zależności od tego, jak dany interpretator rozumie zarówno buddyzm, jak i psychologię człowieka.

Przypisy:

[1]George N. Marshall, Buddha: The Quest for Serenity, Beacon Press, Boston 1978, s. 61-62. Por. także Michael Carrithers, The Buddha, Oxford University Press, New York 1983, s. 53-78.

[2]Ashvaghosa, The Legend of the Buddha Shakyamuni, w: Buddhist Scriptures, red. Edward Conze, Penguin, Baltimore 1959, s. 50-51.

[3]Roger J. Corless, The Vision of Buddhism, Paragon House, New York 1989, s. 10.

[4]Ibid., s. 11.

[5]Ibid.

Kup tą książkę


 



Pełna wersja katolik.pl