logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Magdalena i Piotr Michalcowie
Mistyka codzienności. Cieszyć się z tego, co mam
Obecni


 
 Podobno mistyka zaczyna się rano... W sumie zgadzamy się z tym stwierdzeniem, bo mistyka nie jest dla nas czymś oderwanym od "szarości przeciętnego dnia". Na inną mistykę nie mamy czasu. Dlatego "konstytucją" naszego życia duchowego jest książka Carla Carretto "Pustynia w mieście". Jednak nie oznacza to, że czujemy specjalne powołanie do życia kontemplacyjnego, lecz raczej do życia pełnego aktów strzelistych. A każde tego typu zwrócenie się do Boga jest właśnie odnalezieniem w sobie owej "pustyni spotkania". Ale po kolei...

Modlitwa
Nigdy na nią nie mamy dość czasu... Jednocześnie za każdym razem kiedy stajemy razem przed Bogiem odczuwamy, że takie spotkanie jest potrzebne. Nasza wspólna modlitwa jest jak nauka chodzenia dla małych dzieci - koślawa, chwiejna. Po prostu płytka, ale nasza. Nie jesteśmy w tej dziedzinie żadnym przykładem, dla nikogo. Nie jesteśmy w stanie być "nauczycielami w szkole modlitwy", jednocześnie wiemy, że koślawa, chwiejna, ale wspólna – modlitwa rodziny jest niezwykłą mocą. 
Kiedy modlimy się razem, a nasze małe dzieci głośno mówią "Módl się za nami grzecznymi..." mamy świadomość, że często, choć nie jesteśmy "grzeczni", to Bóg kocha nas z dziecięcą szczerością.

Małżeństwo
Ten punkt przyjdzie nam napisać z największym trudem, bo choć jesteśmy małżeństwem od 5 lat ciągle uczymy się widzieć w drugiej "połówce" kogoś kochanego. Mistyka w odniesieniu do codzienności małżeńskiej jest po prostu praktycznym urzeczywistnieniem miłości przypieczętowanej kiedyś sakramentalnie. To jest dla nas tzw. "mistyka dobrego słowa". Małżeństwo jest miejscem, gdzie dobre słowo powinno być szczególnie pielęgnowane. Najzwyczajniej Magda potrzebuje, żeby jej powiedzieć, że jest kochana i "jedyna na świecie", a Piotrek lubi usłyszeć, że udało mu się coś dobrze zrobić w domu, albo słowa wdzięczności za poświęcenie w pracy.
W ogóle "słowo" w małżeństwie jest bardzo ważne. Nasz codzienny rozwój duchowy zakłada "błogosławioną kłótnię". Lepiej bowiem się solidnie pokłócić, niż "boczyć" przez nieznany okres czasu. Słowo "przepraszam" po burzliwej wymianie zdań może też więcej znaczyć niż 7 x "kocham". 
Szczęśliwe małżeństwo to nie dar lecz osiągnięcie – usłyszane kiedyś słowa są dla nas drogowskazem. Wiemy, że sama łaska miłości nie załatwi sprawy. Tak naprawdę uczymy się tego codziennie, raz z lepszym skutkiem a raz... Dobrze jest czerpać z drugiej osoby, poznawać ją, uczyć się od niej, słuchać tego, co ma do powiedzenia.
Warto też – robiąc np. rachunek sumienia – zadać sobie pytanie: w jaki sposób patrzę na współmałżonka? Stojąc czasami w kolejce w hipermarkecie robimy takie doświadczenie. Zamiast zaglądać ludziom do koszyków: kto ile i co kupił, jak jest ubrany itp. zadajemy sobie pytanie: co o tym człowieku z kolejki pod kasą myśli Bóg? Patrzenie na drugiego człowieka przez takie okulary zupełnie zmienia nasze wartościowanie. W małżeństwie często trzeba przypominać sobie o tym, że Bóg powierzył mi tę drugą osobę. Gwarantujemy, że wtedy częściej pojawia się uśmiech na naszych twarzach, serdeczne słowo, radość z tego, że jesteśmy razem.

Dzieci
Dzieci... to największy cud w naszym życiu! Do końca niezrozumiały, mistyczny. Jeszcze tak niedawno ich nie było, a dziś nie wyobrażamy sobie życia bez nich.
Gdy słyszymy ,,dobranoc MAMUSIU" lub ,,kocham cię TATUSIU", to nie sposób wyrazić tej radości i euforii, która pojawia się w sercu. Dzieci dają nam bardzo dużo radości, wiele się też od nich uczymy, np.: jak okazywać sobie uczucia, spontaniczność, otwartość. To wspaniali, mali ,,pedagodzy". Chcielibyśmy wychować je jak najlepiej, aby nie zagubiły wartości we współczesnym świecie, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że nasze wysiłki można będzie ocenić dopiero po latach. Dodatkowo wiemy, że nie wszystko zależy od nas, dlatego powierzamy je Panu Bogu.
Przekazywanie depozytu wiary dzieciom sprawia, że w naszym rozwoju duchowym też dziecinniejemy, w dobrym tego słowa znaczeniu. Modlitwy są prostsze, no i my możemy być przed Bogiem również "jak dzieci".

Praca
3/4 aktywnego dnia pochłania praca. Ta domowa czy w firmie może być doskonałą okazja do uświęcenia siebie. Nawet najmniejsze czynności wykonywane z intencją "dla rodziny" albo poświęcone Bogu przyczyniają się do naszego rozwoju duchowego. W tym miejscu chcielibyśmy podkreślić wartość tzw. aktów strzelistych. Mają one w naszym zabieganym dniu pracy ogromne znaczenie i są – tak nam się wydaje – motorem utrzymania naszej relacji do Boga. Dlatego często powierzamy różne czynności Najwyższemu. Ba! Często nawet tak wygląda nasza modlitwa po bardzo intensywnym dniu. Choć mamy świadomość, że takie krótkie spojrzenie w niebo nie zastąpi - szczerej i dłużej rozmowy z Bogiem, to jednak bardzo sobie cenimy we współczesnym świecie tego rodzaju duchowość. 
Kiedy myślimy "praca" od razu włącza się w nas słowo "dziękuję". Dziękczynienie za możliwość pracy (domowej i w firmie) to chyba jeden z głównych tematów naszych rozmów z Bogiem. Wykształcenie w sobie owego dziękczynienia pozwala podczas kiepskiego dnia w pracy – na zwrócenie swoich myśli ku ludziom, którzy są bez pracy przez wiele lat... Jest coś w tym, gdy Arka Noego śpiewa najlepszą modlitwę na świecie znam, cieszyć się z tego co mam.
Niezwykłym darem w takiej codziennej duchowości są także wspólne czynności jakie wykonujemy w domu. "Gra zespołowa" w takim przypadku jest niezwykle istotna, bo młode małżeństwa żyją w praktyce ze sobą codziennie od ok. godz. 16.00/17.00. W takich codziennych czynnościach najbardziej w praktyce realizuje się Ewangelia (Ef 5, 21-33).     

Państwo i Kościół
Które to już pokolenie może napisać, że "przyszło nam żyć w mrocznych i trudnych czasach, które nie sprzyjają rozwojowi więzi z Bogiem"? Śmieszą nas trochę takie opinie, choć jak zawsze jest w nich źdźbło prawdy. Jako młoda polska rodzina doświadczamy bowiem, skutków budowanej w kraju od wielu lat – niezależnie od rządów prawicy czy lewicy – "polityki prorodzinnej". Państwo nas nie rozpieszcza, Kościół zresztą też. Np. list Episkopatu, sugerujący, że świętość osoby konsekrowanej jest pełniejsza niż zwykłego małżonka, nie pomaga tym drugim... Takie "wpadki" nie są jednak tylko winą piszących, ale bardziej biernej postawie osób świeckich w zaangażowanie "żywego kościoła". To może więc... więcej aktów strzelistych do pierwszych małżonków wyniesionych przez Jana Pawła II wspólnie na ołtarze -  Alojzego i Marii Quattrocchi.

Koniec
Odnalezienie w sobie "pustyni" o której pisaliśmy na początku nie jest wcale łatwe, ale na pewno możliwe przy odrobinie wysiłku. Czasami nawet myślimy, że jesteśmy teraz bardziej uduchowieni, niż za starych dobrych narzeczeńskich czasów, ale po prostu nie mamy czasu o tym mówić. A może właśnie nasza mistyka polega na tym, żeby niewiele o niej mówić, ale ją przeżywać? Dlatego już kończymy, zachęcając do chwili refleksji nad mistycznością dnia codziennego.


Magdalena i Piotr Michalcowie
szczęśliwe małżeństwo z Kielc, wychowujące dwie córki - Weronikę i Natalię.

 
 



Pełna wersja katolik.pl