Agnieszka Słowik
Wielokrotnie przez kilka dni usiłowałam się dodzwonić. Brak jakiegokolwiek kontaktu. Nie traciłam wiary. Wiedziałam, że na ulicy Sánchez Cerro mam wsiąść w autobus jadący do Sechura, ok. półtorej godziny drogi na południe od Piura, tam wysiąść na targu i kierować się w stronę rynku, a potem na pl. Jana Pawła II. Dotarłam. Przeczytałam tabliczkę: Zadzwoń. Bezskutecznie szukałam przycisku dzwonka, trzeba było pociągnąć za sznur, raz, drugi... W końcu otworzyło się maleńkie okno w drzwiach, na których widniał napis: sprzedajemy patyki na opał...