Dzień szósty
Baranek niemy
W czasie wieczerzy Jezus nalał wody do misy. I zaczął obmywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany.
Poza niezwykłością tego gestu – ostatecznie często wykonywanego w Izraelu przed posiłkiem, nigdy jednak podczas posiłku – kryje się coś, co w pierwszej chwili nam umyka. Jest to gest, którego nowość, podniosłość, pełna spokoju powaga przykuwa naszą uwagę, pobudza do kontemplacji. Bo Ten, który teraz tak postępuje, przyjmując postawę pokornego sługi, jest Chrystusem, Synem Boga żywego (por. Mt 16,16)! Rozumiemy poryw, zdumienie, a nawet oburzenie Piotra. Nie należy się zatem zbyt szybko obruszać. Zawsze jesteśmy trochę narażeni na to, że przyzwyczajamy się – tak bardzo stało się to nam swojskie – do uprzedzającej miłości, usłużności, współczucia, jakimi Bóg lubi nas obdarzać.
A jednak, bracia i siostry! Oto obecnie Bóg, nasz Bóg, nasz wielki Bóg i Zbawiciel Jezus Chrystus – jak pisze Apostoł (por. Tt 2,13), jest tu obecny. Nie tylko stoi pośród nas, ale klęczy pochylony, ze spuszczoną głową, u naszych stóp! Nie zasiada z nami po prostu przy naszym stole, ale dosłownie klęczy na podłodze, u stóp tego stołu! Kimże więc jesteśmy, że Bogu spodobało się w ten sposób nam służyć? Albo raczej, jaki jest ogrom tej Bożej czułości tak oto objawionej naszym oczom, pełnym zdziwienia i zdumienia?
Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale poznasz to później (J 13,7). W nieskończoności tej miłości rozlanej w sercach naszych (por. Rz 5,5) jest coś tak trwałego i tak wielkiego, że nigdy nie przestaniemy tego odkrywać. A może nawet któregoś dnia płakać ze wzruszenia i wdzięczności. I tym się zachwycać. Obyśmy jednak potrafili z tym długo nie czekać! I jak zostało napisane, byśmy już zdołali wraz ze wszystkimi świętymi, ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę (Ef 3,18-19).
Jezus wstał, złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło, nim się przepasał. Trzy gesty oznaczające: drogę, obnażenie, służbę. Potem nastąpiło wchodzenie na Kalwarię, obnażenie z wszystkich szat na krzyżu i ofiarowanie Jego ciała i krwi, oddanych na służbę naszego zbawienia. Jakąż pełną świadomość, jaką całkowitą wolność w przekraczaniu wszelkiego niepokoju Jezus złożył w tę ostatnią ucztę, gdzie wszystko staje się miłością ofiarowaną i dzieloną, to znaczy – Eucharystią!
Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną (J 13,8). Pojmujemy, że Piotr mógł odpowiedzieć: Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę! (J 13,9). Apostoł w końcu zaczyna rozumieć, że Jedynym, który może go obmyć, to znaczy przynieść mu uzdrowienie, świętość i zbawienie, jest Pan (por. J 21,7). Pomimo jednak swoich obietnic, swojej wiary, gorącego pragnienia nie będzie mógł towarzyszyć Mu (por. J 13,36-38) w Jego przejściu.
I nam także trzeba się z tym pogodzić. Cali mamy pozwolić się obmyć Chrystusowi! Dlaczego, ostatecznie, zachowywać te strefy cienia, te ukryte plamy, nieuzdrowione zranienia i ciężar wszystkich naszych win? Nie jesteśmy dość silni, by je nosić! Jezus przyszedł właśnie po to, by nas z nich wyzwolić. Za wszelką cenę pragnie On nas z nich uzdrowić, z nich obmyć, oswobodzić (por. Mt 11,28). Ale czy chcemy pozwolić się wyleczyć? Czy mamy dość pokory, by pozwolić sobie przebaczyć? Czy zgadzamy się, aby nas kochano? Obecnie nasze zbawienie, bracia i siostry, zależy od nas. Bo Bóg mocen jest wszystko, za wyjątkiem przymuszenia kogokolwiek do miłości.
Czy długo jeszcze każę Ci czekać, Panie, zanim pozwolę Ci w końcu pochłonąć się przez Twoje miłosierdzie i Twoją przyjaźń?
***
Z pism Ojców...
BARANEK NIEMY
Tak więc i tajemnica Pana, zapowiedziana od wieków, dziś przez nas oglądana, spełniona, znajduje wiarę, choć dla ludzi jest czymś niesłychanym. Jest bowiem tajemnica Pana i stara, i nowa, stara przez zapowiedź, nowa przez łaskę. A jeśli spojrzysz na tę zapowiedź, ujrzysz prawdę przez jej spełnienie. Jeśli więc chcesz oglądać tajemnicę Pana, patrz na Abla, który został podobnie zabity, na Izaaka, który został podobnie związany, na Józefa, który został podobnie sprzedany, na Mojżesza, który został podobnie porzucony, na Dawida, który był podobnie prześladowany, na proroków, którzy podobnie ze wzglądu na Chrystusa cierpieli.
Patrz również na baranka złożonego na ofiarę w Egipcie, na Tego, który uderzył Egipt, a przez krew zbawił Izraela.
On bowiem prowadzony jak baranek i jak owca złożony na ofiarę, wykupił nas ze służby tego świata jak z ziemi egipskiej, i wyzwolił nas z niewoli szatana jak z ręki Faraona, i naznaczył nasze dusze pieczęcią własnego Ducha, a członki ciał naszych krwią własną.
On to okrył śmierć wstydem, a szatana wtrącił w żałobę jak Mojżesz faraona.
On to uderzył niegodziwość, a niesprawiedliwość pozbawił potomstwa jak Mojżesz Egipt.
On to wyprowadził nas z niewoli na wolność, z ciemności na światło, ze śmierci do życia, z tyranii do wiecznego królowania i uczynił nas nowymi kapłanami i ludem wybranym, wiecznym.
On to jest Paschą naszego zbawienia.
On to z Dziewicy wziął ciało, On na krzyżu zawisł, On w ziemi został pogrzebany, On z martwych powstał, On na wyżyny niebieskie wstąpił. On jest barankiem niemym, On jest barankiem zabitym, On to narodził się z Maryi, pięknej owieczki, On to został wzięty ze stada i na ofiarę poprowadzony, wieczorem zabity, a nocą pogrzebany.
(Meliton z Sardes, Homilia paschalna 58. 64-71, Biblioteka Ojców Kościoła, nr 10, Pierwsi świadkowie, wyd. M, Kraków 1998)