Stron: 64
ISBN: 83-85957-95-2
Format: A6
Rok: 1996
Cena: 3.00 PLN
(C) Wydawnictwo Jedność, Kielce 1996
Rozdział II
KIM JESTEM?
Na początek usiądźmy na chwilę na skraju drogi. Postaram się wytłumaczyć, jak jesteśmy skonstruowani, abyś zaczął rozumieć to, co mogło wydarzyć się w Tobie. Pytanie "kim jestem?" staje przed każdym z nas, gdyż dla każdego jest ważne, aby odkrył, krok po kroku, swoje pragnienia, swoje czułe punkty, swoje zalety etc., aby nauczył się współdziałać z tym, czym jest.
Jeśli oglądam to, czym jestem, spokojnie, z pozycji obserwatora, odkryję wszystko, co we mnie "najlepszego i najgorszego", "dobrego i złego", "życia i śmierci".
1. Pragnienie bycia kochanym
Przed wszystkim innym, jeśli chcę dobrze je rozpoznać, znajduję w sobie pragnienie podstawowe: być kochanym. Ta głęboka tęsknota jest we mnie, odkąd się poczynamy: jest nieskończona.
Wobec tego nieskończonego pragnienia miłości każdy mężczyzna, każda kobieta cierpi na "brak", bowiem nasi rodzice mieli swe ograniczenia. Oni również mieli swe rany... czasami głębokie, które zdeterminowały w nich zachowania, które mi zadawały cierpienie, a czasem nawet raniły do żywego. Jednakże miłość czuwała w każdej chwili beznadziejności, ponieważ tu jestem: moje pragnienie Życia, a więc miłości, było najmocniejsze.
2. Pragnienie kochania
Moje pragnienie kochania ma początek w pragnieniu bycia kochanym. Pragnienie kochania, to znaczy ustanowienia z kimś innym, z innymi, relacji żywej i ożywiającej, pomiędzy osobą a osobą.
Jestem stworzony na obraz Boga.
"Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam" (Rdz 1,26).
Czyż Bóg nie jest miłością? Mówi o tym cała Biblia, jak również tyle mężczyzn i kobiet, a my to powtarzamy we wszelaki sposób.
Obraz miłości ukryty jest w głębinach mojego wnętrza jak źródło: pragnienie bycia kochanym i kochania. Cała moja droga jako mężczyzny czy kobiety na tym świecie jest posuwaniem się naprzód w poszukiwaniu miłości. Pozwalając się kochać, kochając siebie samego, pozwolę się modelować jak naczynie gliniane, na podobieństwo Boże, na "obraz, na "kształt Boga
Jak jednak uwolnić tego, kto jest podmiotem we mnie, to "ja" wolne i suwerenne, które musi ujrzeć światło dnia, ośmielić się mówić i rozpoznać się wobec "ty" kogoś innego, różnego ode mnie, oddzielonego ode mnie, tak abyśmy mogli ze sobą rozmawiać, kochać się bez pomieszania i wzajemnego niszczenia, okazując sobie nawzajem szacunek? Miłość bowiem jest jednocześnie i tym, co dzieli, i tym, co łączy.
3. Inne zamieszkujące we mnie pragnienia
Czy ośmielę się podążać tym gościńcem istotowym dla bytu, którym jest "miłość", czy zwątpię w tę drogę i zaspokoję przelotne pragnienia chwili:
chcę wszystko i natychmiast", czy odpowiem na pragnienie "ukazania się", to znaczy ukrycia mojego "być", tak delikatnego i tak podatnego na zranienie za grubymi parawanami tych: "czynić",
"mieć", "wiedzieć", "móc". Oto właśnie jak pożądanie, ta nie uświadomiona dążność do posiadania, będzie towarzyszyła mi w drodze:
"Gdybym mógł mieć to czy tamto, coraz więcej i więcej rzeczy, byłbym ponad innymi i czułbym się nasycony".
"Gdybym mógł dużo wiedzieć, inni by mnie podziwiali i zazdrościli mi".
"Gdybym mógł mieć wielką władzę, zdominowałbym innych i stałbym się nieograniczony".
Czy nie rozpoznajecie się, tu czy tam, w tych wypaczeniach ludzkich?
Tymczasem, im bardziej posuwam się naprzód na tej drodze pożądań, tym bardziej zamykam się w sobie i tym bardziej jestem nieszczęśliwy, gdyż na tej drodze nie ma miłości (por. 1 J Z,l6). Relacje z innymi stają się trudne, a czasami niemożliwe. Wszelkie pożądanie oddziela mnie od mego głębokiego pragnienia: bycia kochanym i kochania. Jeśli pożądam innych dla siebie samego, zamykam ich w sobie i nie pozostawiam im swobody życia; już ich więcej nie szanuję.
Na przykład: pożądam kogoś tylko dla mojej przyjemności seksualnej. Cóż za ponura przyjemność, która pozostawia jedynie pustkę i osamotnienie!
Jeśli natomiast spotykam kogoś innego w całym jego bycie: ciele, sercu, inteligencji, duchowości, aż do ośmielenia się kochania go i bycia przez niego kochanym, cóż to za wspaniała wymiana, która może trwać całe życie i znaleźć ciąg dalszy w wieczności...
W ten sposób moje "ja" egocentryczne popycha mnie do brania, posiadania, podczas gdy "Ja" wie, że muszę nauczyć się otrzymywać i dawać, to znaczy doskonalić spotkanie z kimś innym, z innymi. Będę więc musiał naprawić moją zepsutą postawę. Potrzebne mi będą w tym celu: czas, cierpliwość, nauka słuchania, bycia zdyscyplinowanym, rozluźniania pięści, umiejętność sprzeciwu wobec pewnych zachowań i stylów życia, aby się zmieniać, rozwijać.