logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Aneta Pisarczyk
Ku wolności
wstań


Potrzeba kontrolowania własnego życia i otaczającego świata jest wpisana w psychikę każdego z nas. Różnimy się jednak między sobą poziomem jej natężenia. Są osoby, które próbują kontrolować najmniejszy szczegół, planują każdy kolejny krok i konsekwentnie trzymają się określonych reguł. Natomiast niektórzy z nas zdają się na to, co przyniesie kolejny dzień, potrafią delegować obowiązki, dzielić się odpowiedzialnością, żyją bardziej spontanicznie. Która z opisanych postaw jest nam bliższa?
 
Daj, ja zrobię to lepiej
 
Co tak naprawdę kryje się za potrzebą kontrolowania otoczenia? Kontrolowanie wzmacnia odczuwane poczucie bezpieczeństwa. Chcemy czuć się bezpiecznie, jest to bowiem jedna z podstawowych potrzeb zakodowana mocno w naszej psychice. Nikt z nas nie chce żyć w poczuciu zagrożenia. Pewien poziom kontroli jest niezbędny, by czuć się komfortowo. Jednak niektóre osoby dopiero przy bardzo wysokim stopniu kontrolowania świata wokół siebie mogą odetchnąć spokojnie. Potrzeba stałego trzymania ręki na pulsie niesie ze sobą frustrację, wykończenie emocjonalne i zwykłe ludzkie przemęczenie. Dlatego w niektórych sytuacjach kontroli trzeba zaniechać, skorzystać z pomocy innych, podzielić się obowiązkami. Niektórym przychodzi to z wielkim trudem. Są też tacy, którzy przez całe życie postępują według zasady: „Tylko ja zrobię to dobrze”, przez co ich codzienne zadania mnożą się w nieskończoność, oni zaś nieraz czują się pozostawieni samym sobie. Mają trudności z pracą zespołową, wykazują brak zaufania do umiejętności innych osób, przez co zniechęcają je do podejmowania inicjatywy. Nieraz deklarują, że chcieliby, aby reszta rodziny włączała się w domowe obowiązki, jednak tak naprawdę najlepiej czują się wtedy, gdy wszystkiego dopilnują osobiście.
 
Kontrolowanie jest związane z odczuwaniem władzy – gdy kontroluję, jestem kimś ważnym, mam władzę, tak wiele bowiem zależy ode mnie. Porzucenie kontroli dla niektórych oznacza spadek samooceny i odczuwanie życiowej klęski. Takie osoby wspierają innych poprzez kontrolowanie ich, nie zaś życzliwe towarzyszenie. Nie pomagają, lecz wyręczają. Zdarza się, że w podejmowanych przez nich działaniach ujawnia się krzywdząca ocena osoby wymagającej pomocy i nieświadome wywyższanie się. To dlatego w sytuacji, w której sami potrzebują wyciągniętej ręki drugiego człowieka, tak trudno im ją przyjąć, a jeszcze trudniej o nią poprosić. Paradoks polega na tym, że takie osoby uczą swoich najbliższych określonego sposobu udzielania wsparcia – wspierania poprzez sprawowanie kontroli. Kto z nas zaś lubi dobrowolnie poddawać się kontroli innych?
 
Oddając kontrolę
 
Jednak nie wszystko i nie zawsze da się kontrolować. Starość to lekcja przyjmowania wsparcia od innych. Często choroba i spadek sił w podeszłym wieku wymuszają na nas poszukiwanie pomocy. Człowiek starszy w wielu przypadkach nie jest w stanie samodzielnie radzić sobie ze wszystkimi dotychczasowymi obowiązkami i zadaniami. Potrzebuje innych, by ci stanowili dla niego most pomiędzy nim a zmieniającym się światem. Potrzebuje wsparcia, by zmierzyć się z trudami swojego wieku. Jednak dopóki świadomie nie odpuści w sobie nadmiernej kontroli, dopóty nie poczuje się dobrze i pewnie w nowej sytuacji. Można bowiem być bezsilnym i korzystającym z pomocy innych, a równocześnie usilnie próbować przejąć kontrolę, by odzyskać utraconą władzę. Zmiana powinna więc nastąpić nie tylko w zachowaniu zewnętrznym, lecz przede wszystkim w naszym sposobie myślenia. Musimy przyjąć siebie takimi, jakimi jesteśmy w danym czasie. Chory i słabszy nie oznacza gorszy i mniej wartościowy. Ten, kto pomaga, nie jest zaś w żaden sposób lepszy od tego, kto przyjmuje pomoc.
 
Każdy chrześcijanin powinien wypracowywać w sobie umiejętność poddawania się prowadzeniu innych. Jak inaczej dać się prowadzić Duchowi Świętemu? Jak ćwiczyć się w posłuszeństwie Kościołowi? Jak zaufać Panu Bogu i próbować wypełniać Jego plan wobec nas? Nikt z nas nie może kontrolować Pana Boga, choć niektórzy usilnie próbują to czynić. Potrzebujemy oddać swoje życie Bogu, zawierzyć Mu. Jest to ważne dla naszego życia duchowego, lecz także niezwykle istotne dla naszej psychiki. Oddając się Bogu, do którego mamy zaufanie, zyskujemy pokój serca i wyzwalamy się z lęku o siebie i przyszłość.
Uczę się przyjmować
 
W przyjmowaniu od innych jest pewien rodzaj wolności. Pozbywając się nadmiernej kontroli, jednocześnie zyskujemy miejsce na wejście w prawdziwy dialog z drugą osobą. To pozwala nam przyjąć ją i to, co pragnie ofiarować. Korzystanie z opieki innych w chwilach choroby i utraty sił jest czymś dobrym i normalnym. Nie odbierajmy sobie tej szansy przez kurczowe trzymanie się starych przyzwyczajeń. Pamiętajmy, że nie tracimy możliwości działania oraz wpływania na siebie i bliskich we wszystkich obszarach naszego życia. Pozwolenie sobie na przyjęcie pomocy nie jest bynajmniej zaproszeniem do bierności. Sami czujemy nieraz, że w danej sytuacji lepiej zaufać, zdając się na działanie innych. Nie buntujmy się przeciwko temu. Przyjmowanie pomocy nie świadczy o słabości, proszenie o pomoc jest zaś oznaką samoświadomości i wewnętrznej siły. Zastępujmy chęć nadmiernego kontrolowania innych modlitwą, zawierzaniem się oraz przyjmowaniem tego, co każdego dnia usiłują ofiarować nam bliscy. 

Aneta Pisarczyk
Wstań czerwiec-lipiec 2015

fot. Cocoparisienne Man
Pixabay (cc)
 
 



Pełna wersja katolik.pl