logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Anselm Grün
Księga odpowiedzi na trudne pytania dotyczące życia
Wydawnictwo Jedność


o. Anselm Grün OSB
Księga odpowiedzi na trudne pytania dotyczące życia
Wydawnictwo Jedność, Kielce 2008 r. 
Stron: 256
Oprawa: twarda
Format: 14,5 x 22,0
ISBN: 978-83-7442-658-9
Rok wydania: 2008
Kup tą książkę

 
Dlaczego religia zakazuje wszystkiego, co sprawia przyjemność?
 
Religia chce pokazać człowiekowi, w jaki sposób może on osiągnąć trwałe szczęście. Punktem wyjścia jest tu założenie, że człowiek będzie szczęśliwy tylko wtedy, gdy żyje zgodnie ze swoją naturą i w harmonii z Bogiem. Niektórzy mają skłonności do szukania szybkich uciech, ale wiele z tego, co sprawia krótkotrwałą przyjemność, może na dłuższą metę zepsuć radość i zabawę. Można się też narazić na uzależnienie od nieustannego doznawania przyjemności.
 
Niemieckie słowo „Spaß” (przyjemność) pochodzi od włoskiego „spasso” i oznacza pierwotnie rozrywkę, zabijanie czasu, zabawę. Przyjemność to coś innego niż radość. Radość sprawia, że serce człowieka rośnie, poprawia jego kondycję. Przyjemność to rozrywka i dlatego na dłuższą metę nie ma żadnej funkcji leczniczej. Pytanie brzmi jednak, jak człowiek może znaleźć prawdziwą radość – i właśnie to jest główną myślą wielu religii.
 
Wprawdzie we wszystkich religiach pojawiają się wciąż tendencje do tego, by rozkosz i seksualność postrzegać jako coś negatywnego, ale nie odpowiada to z pewnością istocie duchowości żydowskiej i chrześcijańskiej. Stary Testament opiewa rozkosz seksualnego zjednoczenia mężczyzny i kobiety jako największy dar, jaki Bóg dał człowiekowi. Wczesny Kościół przejął tę duchowość z podkreśleniem rozkoszy, ale wpływ wrogiego ciału manicheizmu przesłonił chrześcijańskie przekonania. Ważne jest więc, byśmy ponownie dostrzegli pozytywną ocenę rozkoszy, radości i szczęścia, jaką oferuje nam Biblia. Jednak Biblia wie również, że nasze postrzeganie rozkoszy i seksualności w każdej chwili może się zachwiać. Seksualność może człowieka oczarować, ale może go też zranić. Ludzie cierpią w dzisiejszych czasach w tej sferze nie dlatego, że Kościół im czegoś zakazuje, ale właśnie dlatego, że również w seksualności doświadczają głębokich zranień. Dlatego też zdrowa duchowość pragnie przedstawiać życie takim, jakie ono jest. Nie chce stawiać w centrum cierpienia, ale też go nie wyklucza, ponieważ tylko wtedy, gdy będziemy postrzegać naszą tęsknotę za rozkoszą i szczęściem na tle tak często kruchej egzystencji, znajdziemy drogę do prawdziwego szczęścia, nie przesłaniając sobie oczu tym, co już od zawsze zagraża prawdziwemu szczęściu.
 
Chrześcijaństwo mówi o niezniszczalnej radości, której nie zagłuszą żadne smutki. Jan Chryzostom, Ojciec Kościoła z IV wieku, pyta w jednym ze swoich kazań, w jaki sposób można się nieustannie cieszyć. Wylicza wiele rzeczy, które przeszkadzają nam w odczuwaniu radości, takie jak utrata ukochanych osób czy utrata godności albo zdrowia, a potem pokazuje drogę do trwałej radości: „Kto się cieszy w Panu, nie może stracić tej radości przez przypadek. Wszystko inne, z czego się cieszymy, jest zmienne, ulotne, łatwo ulega przemianom”.
 
Mędrcy wywodzący się z różnych religii, dokonując refleksji nad własnym życiem, opracowali sposoby, dzięki którym życie może być udane. Ponad wszelkimi kulturowymi i czasowymi granicami panuje więc jednomyślność co do tego, że asceza i szczęście nie są przeciwieństwami. Powinniśmy rezygnować z różnych rzeczy nie dlatego, że religia albo jakieś prawo nam na coś nie pozwala, ale dlatego, że chcemy osiągnąć trwałe szczęście. Hildegarda z Bingen mówi o dyscyplinie, że jest ona sztuką nieustannego odczuwania radości. Kiedy jemy kawałek tortu, możemy się z tego cieszyć. Kiedy opychamy się już piątym kawałkiem, nie ma to nic wspólnego rozkoszą, a raczej wiąże się z wyrzutami sumienia i rozczarowaniem, że nie możemy się opanować, podsycanymi wiedzą, że nasz żołądek na pewno się przeciwko temu zbuntuje.
 
Wiara i rozsądek powinny być ze sobą powiązane. Nie dotyczy to jedynie intelektualnej formy religii, ale również praktyki życiowej i głoszenia wyznawanych zasad moralnych. Jeśli w historii chrześcijaństwa wysuwano w imię religii wiele żądań, które płynęły raczej ze sfrustrowanego i nieszczęśliwego serca, to wciąż potrzeba właśnie rozsądku, aby ocenić, czy żądania te rzeczywiście służą długotrwałemu szczęściu człowieka, czy raczej nie chcą mu na to szczęście pozwolić.
 
Szczęście, które dostaję w darze od drugiego człowieka, szczęście, jakiego doświadczam dzięki powodzeniu w życiu, szczęśliwe przeżycia związane z pięknem sztuki czy całego stworzenia – wszystko to ma zawsze również szerszą perspektywę: tym wszystkim ostatecznie obdarowuje mnie Bóg. W tych szczęśliwych momentach tkwi obietnica niezniszczalnego i trwałego szczęścia. I tylko wtedy, gdy przeżywam takie chwile w świetle tej obietnicy, mogę się nimi całkowicie delektować, bez obawy, że zostaną mi odebrane. Szczęście znajdujące się na pierwszym planie może ulecieć, ale obietnica, którą w nim dostrzegam, nie przemija. Zostanie spełniona. A to jest powód do wdzięczności – już teraz.
 
Kup tą książkę

 



Pełna wersja katolik.pl