logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Gad Lerner
Krucjaty - Tysiąc lat nienawiści
Wydawnictwo WAM


(C) 2000 RCS Libri S.p.A., Milano
(C) Wydawnictwo WAM, 2003

oprawa: miękka
format: 136x210 mm;  stron: 152
data wyd.: kwiecień 2003
cena det.: 24.00 zł
ISBN 83-7318-099-0


 

Jerozolima - Królestwo zamorskie i obawy syjonizmu

Jerozolima  sierpień 1999

Egipscy i sudańscy żołnierze, wezwani do obrony Al-Kuds, czyli Świętej, pękali ze śmiechu spoglądając ze wschodniej krawędzi najświętszego tarasu świata.
O brzasku dnia, kiedy plac świątynny nie jest jeszcze wypełniony turystami i muzułmańskimi wiernymi, i my mogliśmy rzucić spojrzenie na Górę Oliwną, gdzie w piątek 8 lipca 1099 roku, wokół murów, postępowała procesja krzyżowców. Nie był to zwyczajny widok. Rycerze i pauperes, bosi, ubrani tylko w pielgrzymie szaty, jak nakazywał wizjoner ksiądz Dezyderiusz, wznosili okrzyki pokutne i w tysiącach podążali za krzyżem i relikwiami, nie zrażając się wybuchami śmiechu niewiernych.

Postępując od Getsemani ku Kalwarii, sycili swe oczy ostatecznym celem iter hierosolymitanum: ogromnym czworobokiem, zbudowanym przez królów Dawida, Salomona, Heroda na skale ofiary Izaaka, starożytnej górze Moria, na której też kalif Omar wzniósł w 638 roku pozłacaną Kopułę na Skale i meczet Al-Aksa, dbając przy tym, żeby nie naruszono terenu Grobu Świętego jako miejsca kultu zarezerwowanego wyłącznie dla chrześcijan.

Powracają w wyobraźni stare szkolne rymy: "Kiedy się święte miasto pokazało / Mało co dalej, niźli w równej mili, / Wszyscy wesołe krzyki wypuszczają, / A Jeruzalem pożądne witają". Przypomina się wzruszenie Tassa: "Czegoż się więcej po tobie spodziewać, / Kamienne serce, jeśli się nie ruszysz, / Jeśli się teraz od żalu nie kruszysz?".

Gdzie indziej tymczasem cieśle dowodzeni przez genueńczyka Wilhelma Embriaco kończyli budowę ruchomych wież na decydujące natarcie w dniu 15 lipca. Modlitwa dziękczynna po zwycięstwie była już zupełnie inna: odprawiano ją w milczącym mieście, pośród ruin meczetów i płonących synagog, a w powietrzu unosił się trupi odór. Ogłoszone prawo rabunku - kto wchodzi do domu, ten staje się właścicielem tego, co tam znajdzie - wywołało ogólne podniecenie, a anonimowy autor Gesta Francorum mógł zanotować: "I tak wielu ubogich stało się bogaczami". Kroniki podają, że masakra ta miała całkowicie wymazać przejawy obecności islamskiej i żydowskiej w mieście Jezusa Chrystusa.

Pozostaje faktem, że od 1099 do 1291 roku - w którym w ręce mameluckich Turków wpadła ostatnia twierdza Akka - ziemia Izraela przekształciła się z muzułmańskiej prowincji w wysunięty posterunek kultury europejskiej, zwany Outremer, "Zamorzem". Mistyczne wzburzenie, nie mające sobie równego w historii Europy, zaprowadziło ludzkie rzesze aż do pępka Ziemi, by tam zyskać darowanie win; jednak po spełnieniu ślubu ogromna większość pielgrzymów pośpiesznie wracała do ojczyzny. U boku Gotfryda z Bouillon, który przybrał tytuł Advocatus Sancti Sepulchri, a następnie jego brata Baldwina, który nie wahał się przyjąć królewskiego tytułu w "mieście Króla królów", pozostało zaledwie kilkuset rycerzy. W tym też czasie Tankred zajął Galileę, stając się jej księciem, a jego rywal, Rajmund z Tuluzy, ruszył ku Libanowi.

Władcy Królestwa Jerozolimy musieli szybko zmierzyć się z problemem, który od wtedy aż do dzisiaj ciągle dręczy Bliski Wschód. Jest nim tygiel etnicznych religii, jest demografia. W jaki sposób zaludnić ponownie chrześcijańską Jerozolimę na prochach Al-Kuds i Jeruszalaim? Jak można było rządzić na ziemiach, gdzie mówiło się wieloma różnymi językami, ale nie francuskim ani łacińskim?

Pierwszy problem został rozwiązany przez ściągnięcie do stolicy kilku tysięcy chrześcijan, w większości wschodnich, którym nadano dobra i przywileje podatkowe. Joszua Prawer tak pisał o ówczesnym osadnictwie kolonialnym: "Licząca trzy tysiące lat historia Palestyny nie zna, aż do powstania państwa Izrael, żadnego innego okresu, w którym szał budowania byłby podobny, jak w Królestwie łacińskim". Zamki i kościoły średniowieczne, niektóre może zamienione na meczety, do dziś wypełniają palestyńską panoramę. Jednak to nie wystarczyło: "Krzyżowcy zdobyli kraj, ale nie zapuścili w nim korzeni".

Spaceruję po placu Świątyni z moim przewodnikiem Dawidem Silverem, który wprawnym okiem odkrywa kapitele, rozety i gotyckie baptysteria z czasu, kiedy Al-Aksa została zamieniona w pałac królewski, a następnie siedzibę templariuszy, zaś Kopuła Na Skale przekształciła się w Kościół Pana (Templum Domini). Teraz wszystko to jest w posiadaniu islamu, dzięki Saladynowi. Gołymi stopami schodzimy pod grotę Izaaka, do kaplicy, w której, według Koranu, Mahomet spotkał się z Abrahamem, Mojżeszem i Jezusem.

Ściekowy otwór w kamieniu mógłby być tym, który w starożytnej Świątyni żydowskiej służył do składania ofiar. Mówi się, iż zagłębienie w posadzce jest tunelem, przez który dusze przechodzą bezpośrednio z piekieł do niebieskiej Jerozolimy. Wejście na plac zamknięte jest dla ortodoksyjnych Żydów, gromadzących się przy Ścianie Płaczu, która stanowi jego zachodnią granicę. Jakiś młody człowiek w jarmułce przechodzi eskortowany przez żołnierza izraelskiego i arabskiego stróża. Pod tym placem z pewnością znajdują się szczątki drugiej Świątyni, ponieważ przed 638 rokiem nikt nie zbudował tu innej. Można by się ich dokopać, ale to rozpętałoby trzecią wojnę światową. Modlitwa w tym miejscu zabroniona jest każdemu, kto nie jest muzułmaninem.

Na Via Dolorosa, zaraz na północ, w konwencie Ubiczowania, gdzie franciszkanie założyli swe Studium Biblijne, ojciec Michele Piccirillo, sławny archeolog, użalał się przede mną: "Każdego prawie dnia wchodziło się na plac, aby cieszyć się tą świętą wspaniałością; było tak do czasu, kiedy jakiś szaleniec z Australii podpalił w 1973 roku kazalnicę Nur ad-Dina w meczecie, a fanatyczni Żydzi usiłowali do niego wtargnąć".

Resztki po kazalnicy, intarsjowanej drzewem cedrowym z Libanu, znajdują się obecnie w muzeum Al-Aksa, w miejscu, gdzie templariusze założyli swoje kwatery. W pierwszej witrynie za wejściem znajdują się poplamione krwią ubrania siedemnastu wiernych, poległych w październiku 1990 roku w starciach z ortodoksyjnymi Żydami i izraelską policją. Dalej, wśród starożytnych koranowych rękopisów, zachowała się jeszcze krata kuta w żelazie oraz lichtarze z kościoła przekształconego w meczet.

Duch krucjaty mieszka daleko stąd, w Europie, zaś z Królestwa Jerozolimy pozostały tylko kamienie. Dziś robi niemałe wrażenie zarys jego granic na mapie, od Golanu po Synaj, które niemal całkowicie pokrywają się z granicami dzisiejszego Izraela. Analogię tę z naciskiem podkreślają historycy i politycy arabscy, głosząc, że obce syjonistyczne ciało wcześniej czy później musi zniknąć, pomimo przewagi militarnej. Oczywiście, niepokoi to Żydów, którzy jako państwo powrócili do Ziemi Obiecanej. "Historia chrześcijańskiego Królestwa Jerozolimy budzi w nas syjonistach szczególne zainteresowanie - napisał w Tel Awiwie w 1931 roku Szmul Usyszkin. - Krzyżowcy musieli stawić czoło takim samym problemom, z jakimi spotykają się obecnie Żydzi, którzy pragną powrócić do swego kraju: w jaki sposób w samym środku wschodnich krajów muzułmańskich stworzyć organizm różniący się od sąsiadów pod względem religii, pochodzenia, języka i kultury, organizm, który przyszedł z Zachodu i jest utrzymywany przy życiu przez Zachód?" Od Peresa po Rabina wielu izraelskich przywódców występowało przeciw hańbiącemu porównaniu państwa izraelskiego z kolonializmem. Minister spraw zagranicznych zlecił historykowi Meronowi Benvenistiemu opracowanie na użytek dyplomatów memorandum o krzyżowcach i syjonistach, które podważałoby nieprzyjazne tezy.

Do jakiego stopnia owo porównanie wytrzymuje krytykę? Gdy chodzi o geografię, zgoda: za Baldwina III, wraz ze zdobyciem okręgu Askalonu, tak podobnego do okręgu Gazy, Królestwo cieszyło się pewnością granic, okalających uprawne tereny Ziemi Świętej. Islamscy propagandyści porównują terrorystyczne oddziały Irgunu i Sterna do zakonów rycerskich.

Ojciec Piccirillo na podstawie wykopalisk w rolniczej wiosce el-Bireh, w pobliżu Ramallah, które wskazują na budownictwo obce w stosunku do lokalnego, ryzykuje porównanie frankońskich kolonistów do współczesnych osadników na Zachodnim Brzegu. Sprawą decydującą jest jednak tutaj problem demograficzny. Królestwo Jerozolimy upadło z powodu braku stałej imigracji z Europy. Pielgrzymi przybywali do Grobu Świętego i odjeżdżali. Doświadczony Prawer podkreśla właśnie tę różnicę: krzyżowcy żyli zamknięci w swych zamkach i miastach, nie chrystianizowali kraju i nie podejmowali się żywotnych dla niego zajęć, na przykład rolniczych. Syjoniści natomiast przybywali z rodzinami i zajęli się przede wszystkim kolonizacją wiejską. Ale ostatnio młody naukowiec, Ronnie Ellenblum, ocenił, że co najmniej dwieście punktów osadniczych wywodzi się od krzyżowców. Spór ten nie jest sprawą drugorzędną. Czy wystarczy Izraelowi jego większa zwartość terytorialna wobec islamskiej przewagi demograficznej?

Królestwo Jerozolimy było skazane na związanie swego losu ze Wschodem, który chciało opanować. Wspomnijmy choćby o tej najbardziej naturalnej, rodzinnej konieczności: rycerze brali sobie za żony chrześcijanki z miejscowych wspólnot. Szczęśliwym okazało się małżeństwo Baldwina II z Ormianką Morfią z Meliteny. Urodziły się z niego cztery ambitne i cyniczne córki. Sławna królowa Melisanda wręcz pobiła syna, który domagał się korony. Jej siostra Alicja została przyłapana przez króla na próbie sojuszu z atabegiem z Aleppo, Zanikim, w celu zachowania władzy w Księstwie Antiochii. Aby pozbawić Alicję wpływów, porwano jej dziewięcioletnią córkę Konstancję i dano za żonę trzydziestosiedmioletniemu Rajmundowi z Poitiers.

Baldwin II w 1120 roku zwołał naradę w Nabulusie, żeby powstrzymać osadników przed uleganiem miejscowym obyczajom, lekkim i rozwiązłym. Biała flaga z pięcioma czerwonymi krzyżami, symbolizującymi rany Chrystusa, która jeszcze dzisiaj powiewa na katolickich gmachach w Ziemi Świętej, przysłaniała nieprzerwany ciąg zdrad i podstępów. Krzyżowcy, przybywając z biednej średniowiecznej Europy, zobaczyli niewyobrażalne dla nich bogactwa Wschodu, i skutek okazał się piorunujący. "Zamorze" było krajem wschodnim, z mozaikami, z adamaszkowymi tapetami, ze złotymi i srebrnymi naczyniami. Nawet zakon templariuszy nie pogardził rozszerzeniem swej działalności bankowej na muzułmanów.
Kiedy armia Saladyna zagroziła Królestwu Jerozolimy, patriarcha Herakliusz udał się na Zachód prosić o pomoc. Rudolf Czarny tak przedstawił hierarchę: "Przyjechał z taką pompą, z takim przepychem złota i srebra, że słuchanie jego próśb było irytujące, bo rażąco kłóciły się one z jego wyglądem. Dodajmy do tego różne wytrawne trunki, które on i jego świta pili, a także ich stroje, pachnące tak bardzo, że przyprawiały o zawrót głowy. Przepych tamtej ziemi musi być w najwyższym stopniu znienawidzony w oczach Pana".

Współczesny Izrael nie znosi nawet myśli o jakimkolwiek przyrównywaniu go do Królestwa krzyżowców. Z okazji dziewięćsetlecia krucjat Muzeum Narodowe w Jerozolimie przygotowało piękną wystawę, ale wśród zwiedzających znalazł się ktoś, kto źle ją odebrał i zostawił taki wpis: "Jaka będzie następna wystawa? Czy mamy spodziewać się podobnie pięknej wystawy o nazistach?"


 



Pełna wersja katolik.pl