logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
o. Charles Armijon
Koniec świata doczesnego i tajemnice życia przyszłego – część 1
Wydawnictwo Flos Carmeli


o. Charles Armijon
Wydawca: Flos Carmeli
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-6172-729-3
Format: 125x185
Stron: 194
Rodzaj okładki: miękka

 
Kup tą książkę

 


Znaki poprzedzające koniec świata


Pierwszym z wydarzeń zwiastujących koniec czasów jest to, na które wskazuje nam Zbawiciel w Ewangelii według świętego Mateusza, kiedy mówi nam: A ta Ewangelia o królestwie będzie głoszona po całej ziemi, na świadectwo wszystkim narodom. I wtedy nadejdzie koniec (Mt 24,14).

Drugim z tych faktów będzie pojawienie się szatana (por. 2 Tes 2,3-4; 9-10).
Trzecim, nawrócenie narodu żydowskiego, który uwielbi Pana Jezusa i uzna Go jako obiecanego Mesjasza (por. Rz 11,25-32). Tak więc – mówi święty Paweł – niech nikt was nie zwodzi, jakoby nastawał dzień Pański (por. 2 Tes 2,2-3).

Ewangelia o Królestiwe będzie głoszona po całej ziemi

Jest rzeczą oczywistą, że dwa ostatnie wydarzenia, określone przez świętego Pawła jako mające zapowiadać zbliżanie się ostatecznego zniszczenia, nie dokonały się. Szatan nie pojawił się jeszcze tak, jak przedstawimy go w następnej rozprawie. Żydzi, jako naród, nie zerwali jeszcze zasłony, uniemożliwiającej im uznanie za Boga Tego, którego ukrzyżowali (por. 2 Kor 3,12-16). Pozostaje do rozważenia, czy obecnie Ewangelia została ogłoszona wszystkim narodom we wszystkich zakątkach ziemi.

W tej kwestii Ojcowie i teolodzy są podzieleni. Jedni twierdzą, że słowa Jezusa Chrystusa powinny być interpretowane jako głoszenie częściowe, to znaczy, że wystarczy, aby misjonarze oświecili pewną liczbę osób w poszczególnych zamieszkałych częściach ziemi oraz aby na każdej pustyni, na każdym odległym brzegu, wzniesiono przynajmniej raz krzyż. Inni, liczniejsi, tacy jak święty Hieronim czy Czcigodny Beda, chcą, aby słowa Syna Bożego były rozumiane dosłowniej.
Korneliusz a Lapide[1], znany interpretator Pisma Świętego, wyrażał opinię, że koniec czasów nadejdzie wtedy, gdy chrześcijaństwo nie tylko będzie rozpowszechnione, lecz także zostanie ustanowione i zorganizowane jako instytucja publiczna wśród ludzi każdej rasy i każdej narodowości. Według niego, zanim zakończy się bieg wieków, nie będzie dzikiej plaży, żadnej zagubionej wyspy na oceanie, żadnego miejsca nieznanego obecnie na obydwóch półkulach, gdzie Ewangelia nie jaśniałaby całym swoim blaskiem, gdzie Kościół nie ukazałby się podobnym do Chrystusa w swoim prawodawstwie, w swoich świętych, w swojej hierarchii, obejmującej biskupów i kapłanów, gdzie wreszcie nie spełniłoby się wielkie proroctwo, iż będzie tylko jedna owczarnia pod wodzą jednego pasterza (por. J 10,16).

Opowiadam się za tą drugą opinią. Bardziej zgadza się ona ze świadectwem Pisma Świętego. Bardziej zgadza się z mądrością i miłosierdziem Boga, który nie robi różnicy między ludami cywilizowanymi i barbarzyńskimi, między Grekami i Żydami, ale który chcąc zbawienia wszystkich ludzi, pragnie, aby każdy korzystał ze światła i dobrodziejstwa odkupienia. Na koniec bardziej zgadza się ze sposobem działania Opatrzności, która otacza taką samą troską wszystkie ludy i wzywa je kolejno do poznania swojej prawdy w czasie wyznaczonym przez Jej niezmienne wyroki.
Wystarczy zatem popatrzeć na mapę świata, aby zauważyć, że prawo ewangeliczne nie jest jeszcze ogłoszone wszystkim ludom i że istnieje obecnie niezliczona ilość ludzi pozostających w ciemnościach, którzy nawet nie słyszeli o prawdach objawionych.

Tak więc centrum Azji, góry Tybetu, przeciwstawiały się aż do tej pory naszym misjonarzom. Nil ukrywa przed nami jeszcze swoje źródła, jak w czasach Cesarstwa Rzymskiego. Do tej pory nikt nie potrafił nas poinformować w dokładny sposób o zwyczajach, stanie religijnym i społecznym ludności Afryki równikowej, mieszkającej pośród wielkich jezior i płaskowyży ostatnio odkrytych, gdzie do niedawna podejrzewano, że są tam tylko piaski i pustynie. Anglia i inne narody założyły kolonie na wybrzeżach Oceanii, ale wnętrze tych ogromnych kontynentów pozostaje do odkrycia. Oczywiste jest, że Ewangelia nie dotarła jeszcze do wszystkich narodów jako świadectwo! Czy można powiedzieć, że do chwili obecnej była ona głoszona z dużym rozmachem na największej części ziemi, we wszystkich prowincjach Indii i Chin, w większości archipelagów, i to w taki sposób, że nie będzie wybaczone tym ludziom, którzy odmówią jej wiary? Cóż znaczy dwudziestu, stu, tysiąc księży, jeśli chce się głosić Ewangelię w kraju takim jak Francja, zaszczepić tam wiedzę o boskich tajemnicach, podtrzymać ogień miłości Boga i bliźniego? Same Chiny, zważywszy na ich ogromną populację, potrzebują daleko więcej kapłanów niż Francja. Wśród trzystu czterdziestu milionów mieszkańców, których liczy to wielkie cesarstwo, większość albo nie słyszała o naszej religii, albo ma o niej mgliste i niepełne wyobrażenie: żyją i umierają, nie spotykając nigdy księdza. Afryka, z wyjątkiem północnych prowincji, posiada tylko pięć lub sześć stacji, gdzie przebywają misjonarze, na wybrzeżach o szerokości ponad dwóch tysięcy mil[2]. Na każdej stronie Kronik Kongregacji Rozkrzewiania Wiary znajdujemy te bolesne słowa, które wyrywają się z serc apostołów: Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo (por. Łk 10,2).


Prześladowanie Kościoła, cierpienia zapowiedzią chwały

Niewątpliwie, ta jedność nie dokona się bez trudu; ludzkość nie dojdzie do tego złotego wieku drogami usłanymi różami. Wszystkie fundamenty Kościoła są przepojone krwią męczenników i umocnione potem apostołów.

Należy więc spodziewać się zaciekłych walk i przeciwności. Poleje się krew. Duch ciemności znowu użyje swoich powabów i podstępów. Można przewidzieć, że dla Kościoła następne prześladowania będą straszniejsze od tych, które wytrzymał do tej pory. Jednak z drugiej strony, trzeba nauczyć się zgłębiać myśli Boga i czytać w zrządzeniach Jego mocy. Wszystkie wspaniałe wynalazki nowoczesnych czasów mają swój opatrznościowy koniec. Czy Bóg dopuściłby człowieka do tajemnic i ukrytych skarbów stworzenia, dał mu do rąk tak wspaniałe narzędzia jak para, magnetyzm czy elektryczność, mając za jedyny cel dostarczyć mu nowego pokarmu dla jego własnej pychy, aby stworzenia były posłusznymi niewolnikami własnego egoizmu i chciwości? Czy nie była to myśl, którą wyrażał głosem proroka, kiedy mówił: Dam skrzydła moim słowom, zaprzęgnę ogień do moich wozów, wprowadzę moich apostołów w wir powietrzny i przeniosę ich w mgnieniu oka w środek barbarzyńskich narodów? (por. Dn 14,36; Syr 48,12; 2 Krl 2,11).

Tak więc bliskie są czasy, kiedy Jezus Chrystus całkowicie zatriumfuje i będzie mógł nazwać się Bogiem ziemi. Bo małżonkiem twoim jest twój Stworzyciel, któremu na imię - Pan Zastępów; Odkupicielem twoim - Święty Izraela, nazywają Go Bogiem całej ziemi (Iz 54,5).

Obecnie wiele wydarzeń zapowiada nam wielkie zwycięstwo chrześcijaństwa. Czy nasi wrogowie nie mają tego przeczucia? Z pewnością instynktownie przewidują, że dni ich władzy są policzone i że czas ich przewagi nie będzie trwać długo! To dlatego do bezbożnej wojny, którą prowadzą z Kościołem, włączają wszystkie ohydne wynaturzenia, kłamstwa, wszystkie ciemne i ateistyczne rozgrywki i coraz mniej cierpliwie maskują hipokryzje. Rewolucja podnosi zuchwale swój sztandar przeciwko religii, własności i rodzinie, narusza podstawy budowy społecznej i przypuszcza szturm równocześnie na wszystkich płaszczyznach. Prasa, uwolniona od wszelkich hamulców, przy pomocy tysięcy swoich organów zaszczepia najbardziej wywrotowe doktryny i najbardziej śmiertelne trucizny. Władza kościelna Stolicy Apostolskiej, licząca sobie dziesięć wieków, atakowana z piekielną zuchwałością, przedstawiana jest jako instytucja ciemnoty i zacofania, uderzająca w świetność naszej cywilizacji. Ugięła się pod tą mnogością połączonych wysiłków, doszczętnie runęła tak, że po ludzku mówiąc, nie można żywić nadziei, iż zdoła wkrótce się podnieść[3].

Rozumiemy, że w takich czasach trudno o niezłomnych i odważnych uczonych, którzy głęboko poznali mądrość i mogą wskazać nam właściwą drogę. Rozumiemy, że poprzez te chmury i za tym niespokojnym horyzontem, dostrzegają tylko ponure perspektywy i głoszą nam nasilenie zbrodni, wojen i straszliwych przewrotów.
Ale właśnie ta niewiarygodna zuchwałość i odradzająca się bez przerwy wściekłość naszych wrogów jest tym, co daje nam nadzieję nowego chwalebnego czasu dla Kościoła. W naszych czasach chrześcijaństwo jest atakowane wszędzie: w sztuce, w naukach, w Kościele i państwie, w Europie jak i w Azji, w starym i nowym świecie. Jest to pewny znak, że zatriumfuje ono wszędzie i w każdym miejscu.

Kiedy to nastąpi? Bóg to wie. Jednak ten fakt jest pewny. Krew męczenników staje się nasieniem chrześcijan, Kościół ma niezmienne obietnice. Wychodząc z Morza Czerwonego, wchodzi do Ziemi Obiecanej. Po okresie ciemności następuje czas światłości i triumfu. Po zniewagach Golgoty Kościół usłyszy wokół siebie błogosławieństwa i triumfalne pieśni wyzwolenia. Nie traćmy więc odwagi. Powitajmy przyszłość, która jest właśnie przygotowywana.

A jeżeli obecnie nasza ojczyzna jest nękana wstrząsami i rozdarta waśniami; jeśli jej los i wpływy polityczne stały się stawką, o którą rywalizują z nienasyconą ambicją pospolite miernoty, to - jak zapowiada Ewangelia - niebawem przypomni sobie pokój i honor wieków swojej młodości; zrzuci łańcuchy i zasłonę swego wstydu i jej wspaniałe dzieje będą napisane na nowo.

A jeśli koniec świata musiał zostać odłożony na długie wieki, to czym są wieki wobec Wieczności? Sekundą, chwilą bardziej ulotną niż błyskawica. Kiedy Syn Boży wstąpił do nieba, Apostołowie nie mogli oderwać wzroku od miejsca na niebie, gdzie zniknął. Nagle objawili się im dwaj aniołowie odziani na biało i powiedzieli im: Mieszkańcy Galilei, dlaczego tu stoicie wpatrując się w niebo? Ten Jezus, który został zabrany do nieba, wróci stamtąd w ten sam sposób, w jaki widzieliście Go wstępującego do nieba (por. Dz 1,9-11); gdzie indziej Jezus Chrystus mówi: Jeszcze chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie, ponieważ idę do mego Ojca (J 16,16).

Pojawienie się szatana

Jezus Chrystus chciał, abyśmy nie znali dokładnego czasu końca świata. Pouczył nas jednak szczegółowo o sposobie i okolicznościach tego wielkiego wydarzenia.
Koniec obecnego świata nastąpi nagle i niespodziewanie: Jak złodziej przyjdzie dzień Pański (por. 2 P 3,10). Przyjdzie, gdy ludzkość będzie pogrążona we śnie najgłębszej beztroski, komfortu i bezpieczeństwa, daleka od myślenia o karze i sprawiedliwości. Przez swoje miłosierdzie Bóg uczyni wszystko, by przyciągnąć ludzkość do siebie. Pojawi się szatan. Ludzie rozproszeni we wszystkich miejscach zostaną przywołani, aby poznać prawdę. Kościół Katolicki po raz ostatni rozkwitnie pełnią swego życia i bogactwa. Jednak wszystkie obfite łaski oraz nadzwyczajne zjawiska, zapowiedziane przez proroków, zostaną ponownie wymazane z serca i pamięci ludzi. Zostaną udaremnione. Ludzkość, poprzez karygodne nadużycie łask, powróci do swych błędów. Zwracając swoje pragnienia i wszystkie dążenia w stronę dóbr i niskich przyjemności tej ziemi, odwróci się - jak mówią żywoty świętych - od Boga do tego stopnia, że nie będzie oczekiwać nieba i nie będzie pamiętać o jego sprawiedliwych wyrokach. Zatracili swój rozsądek i odwrócili swe oczy, nie spoglądając więcej ku niebu i nie zwracając uwagi na sprawiedliwe sądy (Dn 13,9). Wszelka wiara zgaśnie w sercach. Wszelkie ciało ulegnie splugawieniu. Boża Opatrzność uzna, że nie ma już ratunku.


[1] Korneliusz a Lapide (1567-1637) - sławny egzegeta i wielki erudyta w dziedzinie Pisma Świętego: Comment. in Mt., vol. XV, p. 564.
[2] Dane te dotyczą XIX w.
[3] Przyp. red.: Autor nawiązuje tu do upadku Państwa Kościelnego w 1870 r.


 



Pełna wersja katolik.pl