logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Praca zbiorowa
Kiedy Jezus przychodzi w glanach
Inplus


Redakcja: ks. Andrzej Draguła, Barbara Dziadura (skład), ks. Artur Godnarski,
ks. Robert Patro, Iwona Stefańska

ISBN 83-89506-01-7

Wydawnictwo: IN PLUS Jarosław Libelt
ul. Fabryczna 55/6
66-400 Gorzów Wlkp.
e-mail: wydawnictwo@inplus.zg.pl 


 

ZASPOKOIĆ GŁÓD

Uroczystość Przemienienia Pańskiego
6 sierpnia 1999 r., piątek

Godz. 8.25, dworzec PKS w Zielonej Górze
W pośpiechu kupuję bilet do Żar. Autobus mam za pięć minut. Nie mam już czasu, aby sprawdzić, z którego stanowiska odchodzi autobus. Rozglądam się. Jest. Przy 12 stanowisku stoi grupa młodych ludzi z plecakami, śpiworami, karimatami. Nie pomyliłam się.
Pięć minut później wyjeżdżamy. W autobusie nie ma tłoku. Zaledwie trzy osoby nie pasują do całej reszty, no może cztery, bo przecież ja - z długopisem w ręku i notesem na kolanach - też nie bardzo wtapiam się w kolorystykę fanów rocka podążających do Żar.

Godz. 9.45, kościół garnizonowy w Żarach
Inicjatywa ewangelizacyjna "Przystanek Jezus" ma tutaj swój punkt modlitewny. W tym kościele grupa prawie 700 ewangelizatorów, którzy zjechali się z całej Polski na zaproszenie biskupa diecezjalnego Adama Dyczkowskiego, gromadzi się codziennie już od poniedziałku na Mszy św., adoracji, spotkaniach modlitewnych. Teraz jest tutaj pusto. Tylko dwóch chłopaków demontuje sprzęt nagłaśniający. Zerkam na przywieziony ze sobą plan dnia. Pewnie wyruszyli już na Drogę Krzyżową przez miasto w kierunku placu, na którym odbywają się koncerty. Trochę zdezorientowana wychodzę z kościoła. Gdzie iść? Na szczęście przy drzwiach spotykam kleryka rozmawiającego z dwojgiem młodych ludzi. Mają plakietki "Przystanku Jezus". Pytam, czy wiedzą, którędy wiedzie trasa Drogi Krzyżowej i jak tam dojść. Wiedzą. - Wyszli niedawno, powinni być niedaleko - mówi Krzysiek, który też zamierza ich dogonić. Idziemy razem. Po drodze opowiada o wczorajszej adoracji, modlitwie o uzdrowienie. - Ludzie tutaj potrzebują modlitwy. Dużo modlitwy - mówi.

Godz. 10.00, ulice Żar
Dołączam do grupy, która jednoczy się wokół krzyża. Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi. Stacja obok szpitala. Pomoc.

Bp Paweł Socha w słowie skierowanym do mieszkańców Żar i okolicznych parafii prosił o dar wzmożonej modlitwy. "Tej formy współpracy w dziele ewangelizacji - pisał bp Paweł - przecenić nie można. Módlcie się za naszych ewangelizatorów, ale módlcie się także, a może nawet przede wszystkim, za tę młodzież, która przybędzie do Żar na koncerty. Niech Bóg, który jest miłością natchnie ich dobrem". Pomoc udzielana przez ewangelizatorów Przystanku Jezus jest wieloraka. Podejmują rozmowę, odpowiadają na stawiane pytania. Dają świadectwo własnego nawrócenie w słowach, ale także poprzez muzykę. Rozdają chleb. Zorganizowali doraźny punkt pomocy dla tych, którzy o własnych siłach nie mogą już chodzić. "Panie Jezu Chryste, Synu Boga, zmiłuj się nade mną". Przemierzamy ulice na co dzień dość spokojnego miasteczka. Koło mnie idzie pani z reklamówką w ręku. Po drodze zbiera śmieci: wyrzucone puszki, butelki, papiery...
Zatrzymujemy się przy barze z piwem. Jezus upada po raz trzeci. Klękamy pośród wyłożonej na resztkach ocalałych trawników młodzieży, która nie wiadomo, czy już, czy jeszcze nie zdążyła wytrzeźwieć.

Idziemy pod prąd. Niezgodnie z często bezmyślnym pędem tłumu. O tej porze "woodstockowicze" powoli się budzą i ruszają do miasta.
A my idziemy właśnie pod prąd - na pole. Mało kto mija nas obojętnie. Niektórzy przerywają rozmowy. Inni omijają nas dużym kołem. Są też tacy, których okrzyki ciągle jeszcze brzmią mi w uszach: "Na krzyż z Nim", "Uwolnić Barabasza", "Mea culpa". Zdumiewa i zatrważa jednocześnie wymowa tych biblijnych okrzyków w drodze - jak się później okaże - na największy koncert rockowy tych wakacji w Europie.

Godz. 10.45, pole namiotowe
Mijamy bramki wejściowe na właściwy plac koncertów. Uderza we mnie fala pyłu, piachu i smrodu. Robi się tłoczno. I nas jakby w czasie tej wędrówki przybyło. Idziemy za krzyżem. Znakiem sprzeciwu. Mijamy woodctockowe stragany, kramy, bary, gęsto rozstawione punkty gastronomiczne.
Od samego początku, już od niedzieli, wszystkim poczynaniom ewangelizacyjnym towarzyszy bp Edward Dajczak, inicjator, organizator, opiekun Przystanku Jezus. W tym tłumie idzie teraz zaraz za krzyżem. Zamyślony, poważny, rozmodlony.

Nad rozstawionymi na polu namiotami wzniósł się - tak jak w zeszłym roku - biały krzyż. Wokół krzyża na części odgrodzonego placu swoje namioty rozbili ewangelizatorzy Przystanku Jezus. "Szema Izrael" - popłynęła pieśń ponad oczekującą na popołudniowe koncerty młodzieżą. Bp Edward prosi, aby krzyż - tak jak na placu - stanął także w naszych sercach, gdyż "miłość Chrystusa, której on jest znakiem, sprawia, że nasze serca są otwarte".

Przy krzyżu wciąż jeszcze trwa śpiew. Niezmordowany w uczeniu nowych utworów jest ks. Jarek, salezjanin. Nie żałuje swoich strun głosowych i dzielnie nosi wszędzie ze sobą tubę nagłaśniającą. Powoli uczestnicy ewangelizacji kierują się w stronę "swojej" sceny, na której od poniedziałku trwa ewangelizacja poprzez koncerty. O 11.00 miał rozpocząć się tam kolejny koncert, ale ks. Roman uspokaja, że "bez nas nie zaczną, poczekają". Gdy dochodzę do sceny już grają. Ludzi jeszcze mało, ale wciąż przychodzą nowi.

Godz. 13.00, recepcja i główna baza Przystanku Jezus
W recepcji tłoczno. Wciąż jeszcze przyjeżdżają nowe osoby. Trzeba je zapisać, wydać identyfikatory. Już jest ponad 800 ewangelizatorów. (Ostatni zgłoszony ewangelizator został zapisany na liście pod numerem 872). Ala, Ada, Marta i Michał ustalają dyżury. Nie muszą przecież wszyscy siedzieć w bazie, mogą się zmieniać, by pomóc tym, którzy ewangelizują przy scenie i na polu namiotowym.

Oglądam zrobione w ciągu kilku ostatnich dni zdjęcia. Choć "Woodstock" jeszcze nie ruszył, ewangelizatorzy mają pełne ręce roboty. Uczestniczą w warsztatach ewangelizacyjnych, przygotowują pantomimy uliczne, rozmawiają z mieszkańcami Żar i przybyłymi już "woodstockowiczami". Każdy z ewangelizatorów otrzymał krzyż misyjny i koszulkę z napisem "Jezus Drogą, Prawdą, Życiem". Z zapałem i Pismem Świętym w ręku wyruszają, aby rozmawiać o Panu Bogu, aby - na tyle, na ile umieją - odpowiadać na stawiane im pytania, aby dzielić się własnym doświadczeniem wiary i spotkania z Bogiem.

Godz. 14.00, scena ewangelizacyjna Przystanku Jezus
Wracam na koncert ewangelizacyjny. Poszczególnych wykonawców zapowiada ks. Artur. Gra ostatni już zespół "Pneuma". Przed każdym utworem wokalista dzieli się doświadczeniem swojego życia, opowiada, o tym, jak Jezus dał mu wolność, jak pozwolił mu spojrzeć na nowo na swoje życie: "Bóg uczy mnie kochać, uczy mnie też cierpieć, uczy mnie przyjmowania cierpienia". Przed sceną co wytrwalsi i pełni energii nadal skaczą i tańczą. Dziś jest niewiele osób. Asia opowiada o wczorajszym koncercie 2 Tm 2, 3: - Ludzie szaleli, całe boisko było doszczętnie wypełnione. Wiele osób zaskoczonych było brzmieniem rocka w wydaniu chrześcijańskich muzyków.

Na boisku porozsiadało się wiele grup. Jedni drzemią, inni słuchają muzyki. Ale wiele z nich toczy poważne rozmowy. Pytam Agnieszkę, jak "przystankowicze" reagują na ich zaczepki. Odpowiedź mnie zaskakuje. - Z zasady to oni nas zaczepiają i proszą o rozmowę. Ks. Roman opowiadał, że wczoraj zaczepiło go dwoje młodych ludzi. - Chcieli pogadać. Pytania mieli od Adama i Ewy po Hary Krisznę, ale mądre, przemyślane. Rozmawiałem z nimi do późna w nocy. Ale są także przebojowcy. Siostry Jezusa Miłosiernego - Teresa, Weronika i Rafaela idą w największy ogień. Właśnie poszły porozmawiać z rozbitymi niedaleko satanistami. Habit zakonny czy sutanna są na polu namiotowym wyróżniającym się elementem. Reakcje są od złośliwości i ciętych komentarzy, poprzez drwiny, dowcipy, uśmiechy, po zaczepki, zainteresowanie, a nawet podziw.

Godz. 15.00, pole namiotowe Przystanku  Woodstock
Rozpoczyna się "zabawa". Jerzy Owsiak oficjalnie otwiera trzydniowy koncert. Wśród zgromadzonego tłumu pod samą sceną panuje szał graniczący z obłędem. Po drugiej stronie placu, prawie naprzeciwko sceny, wokół białego krzyża zgromadzili się ewangelizatorzy i modlitwą inaugurują swoją obecność na festiwalu. Ks. Jarek wzywa, aby wzorem poprzedniego roku, przy tym krzyżu, przez najbliższe festiwalowe dni, trwała nieustanna modlitwa.
Od kilku dni otwarty jest już na placu lazaret. Ks. Robert opowiada, że znoszą tam ludzi, którzy nieprzytomnie leżą na drodze, w rowach, pod płotem. Przygotowanych jest trzydzieści miejsc. Niedaleko rozstawiono także prowizoryczne stoły. Rano pojawia się na nich chleb, kanapki ze smalcem. Można je wziąć, zaspokoić głód.
O godz. 15.15 rozpoczęło się wielki granie.
W uszach mi huczy, "tonę" w morzu pyłu i piachu, słońce niemiłosiernie przygrzewa. Przechodzę pomiędzy namiotami, bocznymi wydzielonymi ścieżkami.

Godz. 16.00, recepcja i główna baza Przystanku Jezus
Na trawnikach, w upragnionym cieniu odpoczywają ewangelizatorzy, zbierając siły przed kolejną częścią dnia. Karolina maluje
plakat: "Niedziela - dzień święty. Msza św. godz. 13.00". Wywieszą go przy wejściu na boisko przy małej scenie. Na niej w niedzielę bp Edward odprawi Mszę św.
Znajduję także kaplicę - serce ewangelizacji. Na trzecim piętrze
w zaadaptowanej szkolnej klasie. Ok. trzydziestu osób trwa tam na modlitwie. Wprowadzono nieustanny dyżur, aby zawsze ktoś trwał przed wystawionym Najświętszym Sakramentem.

Godz. 17.00, Msza św. w kościele garnizonowym
- Co się stało, kiedy przyszedł Jezus? - pytał podczas homilii bp Edward. - Bóg stał się dotykalny, namacalny. (...) Chorzy stawali się zdrowi. Sobie i zebranym w kościele młodym ludziom stawiał Biskup pytanie: - Jak to jest, kiedy można uchwycić Jezusa? - i apelował, aby mieć oczy i serce otwarte, bo w życiu każdego człowieka są takie momenty, kiedy możemy "uchwycić" Jezusa. Przychodzi odpowiedni czas i nie możemy go przegapić, zmarnować. - Próbujcie złapać Boga! - mówił Biskup - Jeżeli ktoś tego nie zrobi, to nic nie wie o Jezusie! (...) Jesteśmy tu po to, aby to się stało. Po to gromadzimy się na tej Eucharystii.
A potem można pójść i śpiewać, i mówić ludziom o Jezusie, bo już będziemy wiedzieli, kim jest Bóg.

Barbara Dziadura


 



Pełna wersja katolik.pl