logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Kard. Konrad Krajewski o wizycie na linii frontu wojny Rosyjsko - Ukraińskiej


O swojej wizycie na linii frontu wojny rosyjsko – ukraińskiej, o spotkaniu z żołnierzami i ludnością cywilną walczącą o wolność Ukrainy, różańcach od Papieża Franciszka oraz ekumenicznej modlitwie na linii frontu opowiada pochodzący z Łodzi ksiądz kardynał Konrad Krajewski – Jałmużnik Papieski, wysłannik Ojca Świętego na Ukrainę.


Dzisiaj jest dzień szczególny, bo mija właśnie dziewięć lat od kiedy Papież nominował mnie biskupem – jałmużnikiem i dziewięć lat od moich święceń. Pojechaliśmy na granicę z Biskupem Janem z Zaporoża i biskupem Andrzejem z Kościoła Protestanckiego. Załadowaliśmy samochód żywnością i pojechaliśmy przekraczając wszystkie strefy, aż do samej granicy, gdzie trwa wojna, gdzie są tereny okupowane. Przestrzegano nas, że trzeba tam działać bardzo szybko – zostawić żywność ludziom, którzy są poinformowani, w którym miejscu mają stać i czekać. Tak było za pierwszym razem, ale za drugim razem niestety ostrzelano nas. Mówiono nam, że na tamtych terenach jest bardzo dużo ludzi, którzy zdradzają i przesyłają komórką namiary, że coś takiego ma miejsce. Niestety ostrzelano nas. Pierwszy raz w życiu nie wiedziałem, gdzie mam uciekać. Dobrze, że był z nami żołnierz ukraiński, bo oprócz uciekania trzeba wiedzieć też, gdzie uciekać. On nam pokazał, gdzie uciekać i schroniliśmy się, kiedy obok nas leciały rakiety.

 

Potem dotarliśmy do innych miejsc, ale w wielkim strachu i ciągłą informacją żołnierza, że mamy tylko 10 min., bo tyle jest czasu pomiędzy jednym, a drugim ostrzałem. Udało nam się dostarczyć żywność w trzy miejsca, udzielić błogosławieństwa tym ludziom i rozdać im różańce od Ojca Świętego. Różańce dawaliśmy też napotkanym żołnierzom, którzy natychmiast je wyjmowali i nie ważne jakiego wyznania byli – wszyscy zakładali sobie na szyję różańce Papieża Franciszka.

 

Trochę zawstydził mnie biskup protestancki, który na początku nie tyle zajmował się rozdawaniem żywności - choć w tym celu przyjechaliśmy - ale zbierał wszystkich i mówił im – słuchajcie jutro dzień jest nie pewny, dzisiaj też – możemy za chwilę zginąć, powierzmy się Bogu! Kazał wszystkim – prosił wszystkich – o powtarzanie modlitwy. Wszyscy powtarzaliśmy jego słowa zawierzenia Bogu, wypraszania modlitwy za wstawiennictwem naszych świętych. Biskup protestancki uczył mnie jak należy zaufać Bogu! Ta jego modlitwa była naszą modlitwą.

 

Wróciliśmy szczęśliwie jakieś 40 km. do Zaporoża. Gdzie okazało się, że kiedy byliśmy na granicy Zaporoże było bombardowane. Dalej jedziemy z biskupem Janem odwiedzić księży, jutro już do Charkowa, gdzie wiemy, że czeka nas to, o czym cały świat wie. Pojechanie na groby, które są jak groby katyńskie.


archidiecezja.lodz.pl