logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Roman Słupek SDS
Jeśli kapłaństwo... to tylko z sercem gotowym zapomnieć o sobie
Magazyn Salwator
fot. Karl Raymund Catabas | Unsplash (cc)


Budowniczowie katedr

 

Ludzkość nie potrzebuje księży, którzy biją się o swoje prawa i którzy w ten sposób pasą tak naprawdę siebie tylko. Potrzebują „budowniczych katedr”, których życie bezinteresowne i czyste czyni Boga wiarygodnym. (…) Kapłan zawsze sprzeniewierza się swemu zadaniu, jeśli nie chce być sługą – posłańcem, który wie, że nie chodzi tu o niego, lecz o to, co on sam może tylko otrzymać. Może mieć rzeczywiste znaczenie tylko wtedy, gdy będzie się uważał za kogoś bez znaczenia. Tylko wtedy będzie bramą, przez którą Pan przychodzi do świata.

 

To przekonanie J. Ratzingera, papieża Benedykta XVI, wyrażone prawie czterdzieści lat temu oddaje całą prawdę o kapłaństwie. Czym ono jest? Kim tak naprawdę jest kapłan, a może raczej kim ma się on każdego dnia stawać?

 

Czy miłujesz Mnie więcej?

 

Istotę posługi kapłańskiej w Kościele trafnie oddaje historia przyjaźni, która połączyła Jezusa Chrystusa z Jego Apostołami. W szczególny sposób widać to u św. Piotra. Zrezygnował on ze swojego dotychczasowego życia, najbliższych, swojej pracy i swoich planów, gdyż zafascynowała go postać Nauczyciela z Nazaretu. To wszystko, co dotychczas było całym jego światem, potrafił zostawić „natychmiast” (por. Mk 1, 18), gdy usłyszał Jego zaproszenie „Pójdź za mną”.

 

Trzy lata wspólnego życia upewniły go w tej decyzji. Tej przyjaźni nie zerwała nawet chwila słabości, gdy w decydującym momencie trzy razy zaparł się swego Mistrza. Gdy po swoim zmartwychwstaniu Jezus Chrystus stanął przed Piotrem (J 21, 15-17), prosto i szczerze pozwolił mu zrozumieć, że tamta chwila słabości go nie przekreśla. Jezus nie wypomina mu krytycznego wieczoru. Pyta o jedną rzecz: Czy miłujesz mnie? Pyta o to trzy razy, bo trzy razy padły słowa zdrady: Nie znam tego człowieka. Trzy razy też, gdy usłyszy wyznanie miłości Piotra, Jezus przekaże mu posługę pasterską w Jego Kościele: Paś owce moje, paś baranki moje.

 

Doświadczenie św. Piotra pokazuje, że u źródeł służby kapłańskiej w Kościele Jezusa Chrystusa jest doświadczenie miłości. Tej miłości bezwarunkowej doświadczył Piotr, gdy stanął przed Zmartwychwstałym z sumieniem obciążonym trzykrotną zdradą. Odpowiadając na ten dar przebaczenia, potrafił wyznać: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Odtąd, będąc świadkiem miłości Pana, ma być tym, który tę miłość głosi słowem i czynem – całym swoim życiem.

 

Odtąd cały dla Boga i ludzi

 

Każdy, kto przyjmuje święcenia kapłańskie, ma być tak jak Piotr świadkiem miłości Boga do człowieka. Miłość ta, przeżywana w świecie osób, nie polega na poddawaniu się życiu w izolacji. Życie kapłańskie i celibat, stanowiący jego ważny element, mają być przeżywane w świecie głębokich relacji międzyosobowych; mają prawdziwy sens i wartość, gdy oznaczają „intensywną relację” (Benedykt XVI). Tą pierwszą i zasadniczą relacją jest ta z Bogiem. W jej świetle kapłan jest powołany do nawiązywania głębokich relacji międzyludzkich. Tak jak Jezus, którego serce było całe dla Ojca i całe dla ludzi.

 

Ostatecznie kapłaństwo każdego czasu, także i dziś, będzie odpowiadało zamysłowi Jezusa Chrystusa tylko wtedy, gdy będzie wyraźnym znakiem Jego pełnej miłości obecności w Kościele. Kapłan jest wyświęcony do posługi, w której, jak uczy tradycja chrześcijańska, działa on in persona Christi – w osobie samego Jezusa Chrystusa. Ten łaciński zwrot wyraża prawdę o tym, że żywy Zmartwychwstały Pan działa skutecznie przez kapłana. Działa prawdziwie i dokonuje rzeczy, których kapłan nie mógłby zrobić sam z siebie (konsekracja chleba i wina, odpuszczanie grzechów). Pan uobecnia swe własne działanie w osobie, która zostaje w tę posługę wprowadzona. Głęboka świadomość wielkości Chrystusowego kapłaństwa, które staje się udziałem powołanych do tej posługi, zobowiązuje, a jednocześnie – jak stwierdza Benedykt XVI – może przerażać.

 

Jak Jezus

 

Oto bowiem od chwili święceń usta kapłana są już szczególnie konsekrowane, by głosiły słowa nadziei i przebaczenia, by błogosławiły z miłością... jak Jezus.

 

Jego uszy są konsekrowane, by słuchały wytrwale, uważnie i z wyrozumiałą miłością... jak Jezus.

Jego oczy są konsekrowane, by spoglądały z wrażliwością i szacunkiem... jak Jezus.

Jego ręce są konsekrowane, by podnosiły upadających, przygarniały odrzuconych i dotykały wszystkich, ale tylko z czułą miłością… jak Jezus.

Jego nogi są konsekrowane, by nie ustawały w drodze i szły ciągle szukać tych, co poginęli… jak czynił to Jezus.

Jego serce jest konsekrowane, by było całe i niepodzielne dla braci i sióstr… jak jest Serce Jezusa.

Być wyświęconym do kapłaństwa Jezusa Chrystusa to być Jego rękoma, ustami i sercem w świecie. W zmieniającym się świecie nie zmienia się to od początku chrześcijaństwa: albo kapłaństwo będzie życiem całkowicie poświęconym w służbie miłości Boga i ludzi, a wtedy będzie przemieniało oblicze świata, albo nie będzie nim wcale.

 

Roman Słupek SDS
SALWATOR

 
 



Pełna wersja katolik.pl