Pokój
Pokoju nie znajdziemy w różnego rodzaju eksperymentach. Nie można też osiągnąć go z pomocą wiedzy o życiu lub sztuki życia, z pomocą psychologii i astrologii, pedagogiki lub samowychowania – z pomocą tych wszystkich tak przez nas lubianych zabiegów. Z pomocą tego wszystkiego można sobie prawdopodobnie w jakiejś mierze wyobrazić, jak by to było, gdybyśmy żyli w pokoju. Wszystkie te zabiegi mogą się okazać użyteczne, wolno je nam stosować, wtedy gdy już znaleźliśmy pokój – tak jak dzieci, gdy już je zaprowadzono tam, gdzie mają być, wówczas mogą się bawić i zrobią to z pożytkiem i korzyścią. Nie jest natomiast możliwe, żebyśmy sobie z pomocą tego wszystkiego sami zapewnili pokój. Dlaczego? Dlatego po prostu, że musimy najpierw poznać Boga – wtedy dopiero nabierzemy przekonania, że ktoś się nami opiekuje także w czas niepokoju, i w ten sposób pokój stanie się naszym udziałem. Boga możemy jednak poznać tylko dzięki Jego łasce. On sam musiałby nam powiedzieć o sobie samym. On sam musiałby nam przyrzec odpuszczenie grzechów i życie wieczne. Potrzebne by nam było doświadczenie Bożego zmiłowania. Krótko mówiąc: pokój musiałby nam dać Jezus. I to właśnie On mówi nam. To jest ta jedyna rzecz, którą możemy od Niego usłyszeć: „Pokój mój daję wam”. Możemy to usłyszeć od Niego tylko, bo On jest zmiłowaniem Bożym. Tym, co On daje, jest właśnie pokój. I kiedy On da komuś to, co dać może, ten rzeczywiście ma pokój.