logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Ilony, Jerzego, Wojciecha – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
wywiad z Tomem Monaghanem
Jak zostać człowiekiem sukcesu?
Miłujcie się!


Tom Monaghan jest jednym z najbogatszych ludzi w USA. Właściciel największej na świecie sieci restauracji „Domino’s Pizza”. Założył prawniczą szkołę „Ave Maria” w Ann Arbor, a także prowadzone przez siostry zakonne szkoły podstawowe – „Spiritus Sanctus”, gdzie uczniowie uczestniczą codziennie we Mszy św. Powołał do życia fundację i katolickie radio „Ave Maria”, wspiera organizacje broniące prawa człowieka do życia od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci. W najbliższym czasie planuje otwarcie uniwersytetu w Naples na Florydzie. Będzie to pierwszy od 40 lat katolicki uniwersytet otwarty na terenie USA.
 
Czy dzisiaj jest możliwe kierowanie się zasadami etycznymi w biznesie?
 
Nie ma nic złego w posiadaniu dużych pieniędzy. One nie są złem, gdy zdobywamy je w uczciwy sposób i używamy ich w dobrych celach. Potrafię się cieszyć z tych wszystkich rzeczy, które można nabyć za pieniądze: z prywatnego samolotu, helikoptera, jachtu, klubu sportowego. Jednak dla mnie najistotniejszym zadaniem życiowym jest walka ze złem, pokonywanie swoich słabości, niedoskonałości – czyli życie zgodne z przykazaniami i zasadami moralnymi, które objawił nam Jezus Chrystus.

Jeśli chodzi o sferę biznesu, zawsze byłem zdeterminowany, by zwyciężać konkurentów, zdystansować ich solidną pracą i najlepszymi osiągnięciami, ale też zawsze działałem w sposób krystalicznie uczciwy i zgodny z prawidłami etycznymi. Ta moja idealistyczna postawa była przez innych odbierana jako naiwna, nieroztropna czy wręcz szaleńcza, szczególnie w początkowym okresie rozwoju firmy, kiedy przeżywaliśmy liczne kryzysy, a groźba bankructwa była bardzo duża. Dzisiaj jestem mocno przekonany, że ostatecznie tylko zachowanie moralnych reguł uczciwości i solidnej pracy uchroniło moją firmę przed upadkiem. Wierność Bogu do końca podtrzymywała nadzieję, dawała energię do wytężonego działania, a to owocowało przezwyciężaniem wszelkich kryzysów i przyczyniało się do ciągłego rozwoju mojej firmy.

Kiedy kupiłem pierwszą restaurację, 9 grudnia 1960 r., miałem 23 lata i żadnego przygotowania do prowadzenia biznesu. Była to maleńka restauracja na skraju campusu uniwersytetu Michigan w Ypsilanti, w której sprzedawaliśmy pizzę. W pierwszym tygodniu sprzedaż przyniosła tylko 99 dolarów. Kiedy w grudniu 1985 r. świętowaliśmy 25-lecie, mieliśmy już 2600 restauracji w 50 stanach i 6 krajach, a rok później było ich już 3600, przy sprzedaży przynoszącej 2 mld dolarów. Natomiast w 2000 r. „Domino’s Pizza” była już w 66 krajach, zatrudnialiśmy 120.000 pracowników w 7000 restauracjach, a ze sprzedaży uzyskiwaliśmy 3,54 mld dolarów.

Sposobu prowadzenia i budowania przedsiębiorstwa uczyłem się w nieustannym trudzie i wysiłku, a także na własnych błędach. To wszystko wynikało z mojej osobistej filozofii życia opartej na pięciu priorytetach. Uświadomiłem je sobie w czasie służby wojskowej w marynarce wojennej, podczas rejsu z Filipin do Japonii. Miałem wtedy dużo czasu na modlitwę i przemyślenia. Zrozumiałem, że najważniejszym celem w życiu jest osiągnięcie nieba i zabranie tam ze sobą tak wielu ludzi, jak to będzie tylko możliwe. Od tego czasu kieruję się pięcioma priorytetami: duchowym, społecznym, umysłowym, fizycznym i finansowym.
 
Wielokrotnie dawał Pan świadectwo, że największym skarbem nie są bogactwa materialne, lecz wiara. Czy mógłby Pan podzielić się z naszymi czytelnikami swoim doświadczeniem wiary w Boga?
 
Pierwszym priorytetem w moim życiu są wartości duchowe. Największy sukces mojego życia nie stanowi „Domino’s Pizza”. Będzie nim dopiero zbawienie, osiągnięcie nieba – i do tego celu dążę całym sercem. Człowiek nigdy nie znajdzie szczęścia, jeśli przez wiarę nie otworzy się na miłość Boga i bezgranicznie Mu nie zaufa. Dlatego każdy człowiek powinien się codziennie modlić. Wiara rodzi się, rozwija i pogłębia poprzez codzienną, wytrwałą modlitwę. Modląc się szczerze, otrzymujemy za darmo największe duchowe skarby: wiarę, nadzieję i miłość. Tak sobie układam plan dnia, że codziennie odmawiam cztery części różańca, czytam i rozważam Pismo św., uczestniczę we Mszy św., przyjmując do swego serca Jezusa w Komunii św., bo to jest moja największa siła i źródło nieustannej radości życia. Spowiadam się regularnie i mam kierownika duchowego. Nie mogę zrozumieć, dlaczego niektórzy chrześcijanie po popełnieniu grzechu ciężkiego nie idą natychmiast do spowiedzi. Życie w stanie grzechu ciężkiego to prawdziwy koszmar, stan duchowej śmierci, zniewolenia i uzależnienia od sił zła. W sakramencie pokuty Jezus wyzwala nas z tej strasznej niewoli. On zawsze przebacza nam wszystkie grzechy. Konieczne jest tylko szczere wyznanie win i zdecydowana chęć poprawy. Gdyby ktoś nawet codziennie ciężko upadał, to niech nigdy się nie załamuje, lecz natychmiast idzie do spowiedzi i przyjmuje Jezusa w Komunii św. Tylko wtedy Pan Jezus będzie mógł go leczyć i, pomimo upadków, prowadzić drogą do największego sukcesu, czyli do nieba.
 
 
1 2 3  następna
 



Pełna wersja katolik.pl