logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Krzysztof Maślanka
Jak powstał wszechświat?
Obecni


Każdy człowiek znajduje się w swym własnym centrum, z którego nie sposób uciec. Uwięziony we własnym ciele, ograniczony przestrzennie może jednak podróżować po lądach i oceanach rodzimej planety lub kilka tysięcy metrów ponad jej powierzchnią. Kilkuset astronautom dane było krążyć po orbicie wokół Ziemi; kilkunastu miało okazję chodzić po zapylonej i nieprzyjaznej powierzchni jej naturalnego satelity – Księżyca. Te ostatnie sukcesy techniki propaganda prasowa zwykła nazywać „podbojem kosmosu”, ale odrobina wyobraźni pokazuje, że to skrajna przesada. Wobec ogromu Wszechświata dotychczasowe loty kosmiczne to jakby wyjrzenie co najwyżej poza próg własnego domu, jednego z wielu w wielkim mieście.

Co więcej, każdy zawsze zmuszony jest poruszać się w czasie od własnej, często pogmatwanej przeszłości ku nieznanej i tajemniczej przyszłości. Zjawisko to jest znane dobrze każdemu, ale jego mechanizm pozostaje tajemnicą. Jedyne, co dotąd udało się fizykom, to nadać mu nazwę: „strzałka czasu”.

Jak powstał Wszechświat? Albo inaczej: skąd się wziął Wszechświat? Każdy, kto znalazł chwilę czasu, by oderwać się od codziennych problemów i podnieść wzrok w górę, w stronę nocnego nieba pełnego gwiazd, kto kontemplował dostojne piękno Drogi Mlecznej, ten musiał zadać takie pytanie.

Przede wszystkim zwróćmy uwagę na subtelny problem. Proste pytania mogą czasem „przemycać” jakieś ukryte założenia, pozornie oczywiste i niegodne uwagi, w istocie może wręcz nieprawdziwe. Może nawet sugerujące odpowiedź. Jest też oczywiste, że proste i powszechnie zrozumiałe pytania nie muszą mieć równie prostych i zrozumiałych odpowiedzi. Znamiennych przykładów dostarcza matematyka, na przykład teoria liczb – dziedzina stara i szacowna. Pewne pozornie proste problemy dotyczące liczb można wytłumaczyć uczniowi z pierwszej klasy, ale nad ich rozwiązaniem głowią się najlepsze umysły od setek lat.

Co to bowiem znaczy „powstać”? Rozważmy elementarny przykład. Lód powstaje z wody, zatem najpierw musi być woda. Błysk światła i dźwięk wybuchu powstają wskutek eksplozji. A z czego powstał nasz Wszechświat? Z innego wszechświata? Z innej postaci materii? Z niczego? Nie wiemy. Wiemy tylko, jak ewoluował od drobnego ułamka sekundy swego istnienia aż do teraz, gdy ma już niemal 14 miliardów lat.

Tytułowe pytanie, choć tak łatwe do postawienia, jest niewątpliwie doniosłe, ale i trudno na nie odpowiedzieć. Można je kierować do ludzi rozmaitych profesji: filozofów, teologów, nawet poetów – byle tylko byli dostatecznie odważni, skłonni do refleksji i dociekliwi. Ale przede wszystkim należy je zadać kosmologom. To wyjątkowo elitarna profesja – na Ziemi żyje ich może kilkuset, chyba niewiele więcej – to drobny ułamek procenta wszystkich mieszkańców naszej planety. Stanowią stosunkowo nieliczną grupę interdyscyplinarnych naukowców pracujących na pograniczu trzech ważnych dziedzin wiedzy: fizyki teoretycznej, matematyki stosowanej i astronomii obserwacyjnej. W zależności od osobistych upodobań czasem któraś z tych dziedzin zaczyna dominować nad pozostałymi i efekt tego może być niedobry. Kosmolog zafascynowany matematyką może stracić kontakt z obserwacjami i zacząć mnożyć – kiedyś na papierze, dziś w pamięci komputera – wymyślne, lecz fikcyjne światy. Przeciwnie: kosmolog lubujący się wyłącznie w obserwacjach astronomicznych oraz w ich komputerowej obróbce zaczyna czasem lekceważyć matematykę, to niezrównane narzędzie opisu rzeczywistości.

A propos matematyki. Nie jest to dziedzina atrakcyjna. Stawia wysokie wymagania, a sukces jest tu nader rzadki, wysiłek zwykle olbrzymi, efekt natomiast nikły lub żaden. Talent, praca, ambicje czy szczęście w tej dziedzinie to może być za mało. Mimo wszystko zasługuje ona na szacunek, już choćby dlatego, że – jak to trafnie zauważył ks. prof. Michał Heller – „matematyka to absolut, jedyny obszar działalności ludzkiej, który nie został dotknięty grzechem pierworodnym”.

Jest jeszcze inny powód, by ją cenić: matematyka jest jedynym narzędziem, które pozwala sięgać tam, gdzie nigdy nie sięgnie wzrok, choćby wspomagany najbardziej nowoczesnym teleskopem. Matematyka pozwala dowiedzieć się całkiem dużo o rzeczywistym świecie – i to bez wchodzenia do laboratorium czy pod kopułę teleskopu. Fakt ten, zwany czasem racjonalnością przyrody, sam w sobie jest nader zadziwiający. Historia nauki dostarcza wielu przykładów zdumiewającej skuteczności matematyki. Jednym z bardziej spektakularnych było teoretyczne przewidzenie przez francuskiego astronoma U. Le Verriera (1846) istnienia nieznanej wcześniej planety, nazwanej później Neptunem, którą faktycznie potem ujrzano przez lunetę na niebie, niemal dokładnie w wyliczonym miejscu.

Pytając o Wszechświat, trzeba zacząć od kilku oczywistych faktów i obserwacji. Pierwszy z nich znany jest każdemu: niebo w nocy jest ciemne. A zatem przestrzeń kosmiczna nie może być nieskończona i jednocześnie wypełniona równomiernie gwiazdami. W przeciwnym razie w dowolnym kierunku zawsze napotkalibyśmy jakąś gwiazdę i nocne niebo świeciłoby jak powierzchnia Słońca. Zatem albo ilość gwiazd jest skończona, albo wiek Wszechświata jest skończony.
 

 
1 2 3 4  następna
 



Pełna wersja katolik.pl