logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Anselm Grün
I co tu zrobić? Poradnik dla zmagających się z codziennością
Wydawnictwo Jedność


Wydawca: Jedność
Rok wydania: 2009
ISBN: 978-83-7442-832-3
Format: 140 x 210
Stron: 256
Rodzaj okładki: twarda

 
Kup tą książkę

 

Pracując jako lekarka na OIOM-ie, przeżyłam następujące zdarzenie: Mieliśmy 92-letniego pacjenta, którzy leżał w śpiączce i w którego pisemnej dyspozycji zawarta była informacja o tym, że nie chce być poddawany żadnym procedurom medycznym służącym podtrzymywaniu życia. Kiedy zgłosiła się do nas jego córka, zaproponowaliśmy jej, że odłączymy go od aparatury i pozwolimy mu umrzeć w spokoju. Jednak córka była temu stanowczo przeciwna i grożąc mi poważnymi następstwami prawnymi, zmusiła mnie do podłączenia ojca do aparatury. Na szczęście wkrótce zmarł, ale wciąż męczą mnie wyrzuty sumienia.

Co powinnam zrobić, jeśli pacjent nie chce być za wszelką cenę podtrzymywany przy życiu?


Kwestii prawnej nie mogę niestety rozstrzygnąć. Zgodnie z moim odczuciem sens dyspozycji pacjenta polega na tym, byśmy spełniali właśnie wolę pacjenta, nie zaś wolę jego krewnych. Z punktu widzenia teologii jesteśmy w stanie stwierdzić, że nie wolno nam ani sztucznie przedłużać życia, ani aktywnie go zakończyć. Jeśli życie jest już uzależnione wyłącznie od aparatury, pacjent zaś przed zapadnięciem w śpiączkę w pełni świadomie odrzuca środki podtrzymujące życie, powinniśmy to uszanować.

Powinniśmy pozwolić mu umrzeć z godnością. Powstaje pytanie, jak należy postąpić względem jego córki. Jeśli córka tak stanowczo się sprzeciwia odłączeniu ojca, dobrze byłoby najpierw porozmawiać z nią o jej uczuciach.

Dlaczego tak stanowczo wyraża swój sprzeciw? Przypuszczam, że odczuwa lęk przed utratą ojca oraz przed stawieniem czoła umieraniu. Istotne jest, by rozmowa toczyła się w całkowitym spokoju, bez czynienia wyrzutów i podejmowania prób usprawiedliwiania się, ponieważ w przypadku złego prowadzenia takich rozmów ludzie najczęściej jeszcze silniej upierają się przy swoim stanowisku. Nie odłączałbym również aparatury natychmiast, lecz pozostawiłbym córce dwa dni, by oswoiła się z tą myślą i mogła porozmawiać z duszpasterzem lub terapeutą. Jeśli po upływie dwóch dni nadal upierałaby się przy swoim zdaniu, odpowiedziałbym jej, że w tej sytuacji konieczne jest ustalenie przez zespół lekarzy, czyja wola ma zostać spełniona: wola pacjenta czy jego córki. Istotne jest to, by wydostać się z sytuacji walki o władzę, bowiem w takim stanie niczego nie uda się osiągnąć. W Pani przypadku los sam rozstrzygnął konflikt.

Powinna być Pani za to wdzięczna i pożegnać się z wyrzutami sumienia. Jeśli znowu wypłyną na wierzch, proszę przedstawić swoją walkę Bogu i ufać, że przyjął ją w swoim miłosierdziu


 



Pełna wersja katolik.pl