logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Elżbieta Wróblewska
Historia figowego listka...
Szum z Nieba
fot. Sime Basioli | Unsplash (cc)


Bez listka figowego

Czy zastanawiałeś się kiedyś, jakie Adam i Ewa w raju mieli ciuchy? Jakie jest twoje pierwsze skojarzenie? Spróbuj zapamiętać pierwszą myśl i towarzyszące jej odczucie. Po co? Zaraz zobaczysz…
 
W Księdze Rodzaju jest napisane, że mężczyzna i kobieta byli nadzy i nie odczuwali wobec siebie wstydu (por. Rdz 2,25). Biegali sobie beztrosko po raju, jak ich Pan Bóg stworzył, bez skrępowania, wolni i szczęśliwi. Wyobrażasz to sobie? I jak się z tym czujesz? Piękny rajski ogród, po którym Pan Bóg przechadza się osobiście, a oni na golasa. Całkiem! Bez listka figowego, w który co pobożniejsi malarze chcieliby ich dla przyzwoitości ubrać. Nie odczuwali wobec siebie wstydu, ale nie byli bezwstydni. Wyobraź ich sobie, jak zachowują się swobodnie wobec siebie nawzajem, bez żadnej zasłony, tacy, jacy są naprawdę. Pozwolisz im tak pozostać, czy masz ogromną potrzebę, żeby ich czymś okryć, choćby listkiem?
 
Adam i Ewa byli mężem i żoną. Dlatego obraz rajskiej nagości nie dotyczy tylko kwestii ciała, ale nagości emocjonalnej, do jakiej Bóg zaprasza małżonków.

W raju było zdrowo



 
Nie odczuwali wobec siebie wstydu – co to znaczy? Wstyd to emocja, która ma chronić miłość przed nadużyciami. Zdrowy wstyd uruchamia się, kiedy nasze zachowanie wykracza poza zasady, które uznajemy za ważne. Jest barierą chroniącą to, co najintymniejsze w człowieku (nagość ciała, myśli i uczuć) przed nieuprawnionymi oczami. Adam i Ewa nie odczuwali wstydu, bo ich oczy miały prawo oglądać wzajemnie swoją nagość. Czuli się swobodnie i do głowy im nie przyszło, żeby się zakrywać. Dzisiejsze małżeństwa nierzadko mają z tym problem. Nawet z nagością ciała. Kobieta-żona ma prawo być całkowicie naga przed swoim mężem, pozwolić mu na siebie patrzeć i cieszyć się jego zachwytem, i to wcale nie oznacza, że jest bezwstydna. Jeśli jej wstyd jest zdrowy, to śpi on sobie spokojnie z tyłu głowy i nie reaguje nerwowo, bo ta sytuacja nagości nie jest uprzedmiotowieniem ciała, ale wyrazem miłości. Chrześcijanki mają czasem problem, żeby zrozumieć, że do takiej nagości w małżeństwie Pan Bóg je zaprasza. Boją się, że jeśli mąż patrzy na nie z pożądaniem, to ich nie kocha, a tylko pożąda. Tymczasem zdrowa miłość małżeńska obejmuje cieszenie się wzajemnie swoją nagością i budzącym się pożądaniem, bez odczuwania wstydu.
 
W raju przed upadkiem było zdrowo i nikt nie myślał o listkach figowych. Nie mieli przed sobą nic do ukrycia, również w zakresie myśli i uczuć. Dzisiejsze małżeństwa często mówią, że łatwiej o nagość ciała niż myśli i uczuć.
 
Można być ze sobą bardzo blisko fizycznie i seksualnie, ale emocjonalnie i mentalnie żyć na różnych planetach. I wcale nie chodzi o to, jak niektórzy twierdzą, że mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus. Chodzi o to, że ludzie boją się nagości emocjonalnej i intelektualnej oraz wynikającej stąd bliskości. Bardzo jej pragną, a jednocześnie wydaje się ona tak zagrażająca, że lepiej uznać ją za niemożliwą do osiągnięcia. Tłumacząc sobie na przykład, że Marsjanie i Wenusjanki są tak różni, że porozumienie i tak nie jest możliwe. Jeśli takie myślenie jest ci bliskie, to spójrz na Adama i Ewę w raju. Nadzy, beztroscy, szczęśliwi, wolni. W pełni otwarci na siebie nawzajem. Zauważ, że nagość uwidacznia różnice między nimi, a nie zakrywa. W raju różnice sprzyjają bliskości, zamiast ją uniemożliwiać! No tak, ale to było w raju… Oczywiście interpretacje najsłynniejszego listka w historii świata mogą być różne, ale zwróćmy uwagę na taką dość nietypową. Listek figowy wymyślił człowiek między innymi po to, by zakryć najbardziej fundamentalne różnice i udawać, że ich nie ma. Dlaczego? Z powodu fałszywego przekonania, że inaczej nie da się zbudować jedności. Ileż jest dzisiaj małżeństw, które, z lęku przed konfliktem, ukrywają przed sobą prawdziwe myśli i emocje na dany temat. Żeby było miło, żeby nie psuć atmosfery, żeby nie wzbudzać napięć i przykrych uczuć. Przestają być przed sobą prawdziwi, prezentują sobie wzajemnie jedynie listki figowe. Niektórzy przez wiele lat żyją z kimś, kogo nie znają, a potem są zdziwieni, kiedy emocje tak nabrzmiewają, że listek figowy opada. Wolą udawać, że tak samo myślą i czują, niż oprzeć jedność na rzeczywistych różnicach.

Konsekwencją grzechu jest chory wstyd
 
Wystarczy, że wiatr zawieje i odsłoni nagość, która wówczas wydaje się wroga i zgubna, a nie pełna miłości i przyjmująca. Takie są konsekwencje, gdy ktoś z lęku przed trudem nagości buduje małżeństwo na listku figowym.
 
A potem Adam i Ewa narozrabiali. Ona zjadła owoc, poczęstowała męża, sprzeciwili się Bogu, ulegli pokusie. Grzech powoduje, że człowiek traci radość pierwotnej nagości: przed sobą, drugim człowiekiem i przed Bogiem. Wkrada się lęk, który każe człowiekowi ukryć się. Gdzie znajdujemy Adama i Ewę? W krzakach. Dokładnie, jak mówi Księga Rodzaju, ukryli się wśród drzew ogrodu (por. Rdz 3,8). Jakie jest twoje pierwsze skojarzenie, co oni w tych krzakach mogą robić?... No właśnie. A oni w krzakach byli ubrani. I to jest bardzo ciekawa sprawa, bo zawstydzili się swojej nagości dopiero gdy, zgrzeszyli. Jedną z konsekwencji grzechu jest chory wstyd, czyli taki, który nie reaguje prawidłowo, jest rozregulowany, nie rozpoznaje adekwatnie sytuacji. I wtedy człowiek nazywa bezwstyd normą, a zdrową nagość – bezwstydem. Ponieważ ich wstyd zachorował, zaczęli wstydzić się siebie nawzajem, zrobili sobie przepaski z gałązek figowych (por. Rdz 3,7). Z gałązek, a nie jakiegoś tam listka...
 
Nagle mieli przed sobą wiele do ukrycia. Możemy się domyślać, co takiego. Może lęk przed Bożym gniewem, poczucie winy, złość na siebie nawzajem, może rozczarowanie?
 
Wcześniej takie emocje nie stanowiły problemu, mogły być ujawnione, ale teraz każde z nich chce zachować je dla siebie. A Boży plan dla małżeństwa to całkowita nagość, która daje szczęście. Pan Bóg sporządził dla nich odzienie ze skór i przyodział ich (por. Rdz 3,21). Dlaczego człowiek szyje sobie ciuchy z gałązek figowych, a Bóg daje mu ubranie ze skóry??? Interpretacji znowu może być wiele. Kiedy człowiek mówi Bogu: Nie, traci zdolność do całkowitej, szczęściodajnej nagości. Zaczyna się jej bać. Zaczyna chronić się po swojemu. Gałązki figowe są słabą obroną, nietrwałą, a poza tym, można się nimi zranić, bo mają ostre zakończenia. (Nasze obrony, skonstruowane według własnego pomysłu, mogą zranić i nas samych, i tę drugą osobę.) Bóg widzi tę ludzką kondycję i sam szyje im ubranie, więcej – sam ich przyodziewa. Takie ubranie można zakładać i zdejmować w zależności od sytuacji, a jest ono na tyle bezpieczne, że nikogo nie porani.

Ubranie od Boga jest lekkie
 
Moglibyśmy powiedzieć, że to ubranie ze skór to mechanizmy obronne, które każdy człowiek dostał od Pana Boga. Jeśli są zdrowe i dobrze funkcjonują, to chronią miłość. Jeśli są rozregulowane lub nadmiernie zmobilizowane… trzeba je naprawić.
 
W dzisiejszych małżeństwach nadmiernie gruboskórne ubranie (Pan Bóg dał ci jedną skórzaną koszulę, ale ty mówisz, że za zimno i dokładasz kożuch) powoduje nadmierny dystans emocjonalny między mężem i żoną. Wyobraź sobie, że nagle wszystkie nasze skórzane ciuchy stają się widoczne. Idziesz ulicą (listopad, ale jest ciepło, jak na tę porę roku), a tu ludzie różnie poubierani. Niewielu jest lekko biegnących w miękkim, dopasowanym wdzianku. Takim, jakie dostali od Pana Boga, idealnie skrojonym na ich miarę. Większość ugina się pod ciężarem kilogramów skór – źle wyprawionych, brzydkich i śmierdzących, kudłatych i liniejących, zupełnie zakrywających ich naturalne piękno. Ubranie od Boga jest lekkie, ale człowiek ufający bardziej własnej zaradności niż zamysłowi Bożemu, nakłada na siebie więcej, żeby się ogrzać. W konsekwencji mamy pary jaskiniowców, którzy nie są w stanie zbudować jedności, bo każde jest przykryte ogromem skór.
 
Gruboskórność nie sprzyja miłości, a niestety, często wzrasta proporcjonalnie do stażu małżeńskiego.
 
Adam i Ewa w raju biegali na golasa i byli szczęśliwi. Otwarci, spontaniczni, czuli się bezpieczni. Gwarantem poczucia bezpieczeństwa w ich relacji była więź z Bogiem. Kiedy odsunęli się od Boga, oddalili się też od siebie. A gdyby tak wyjść z krzaków? Zdjąć kożuchy, wyrzucić listki figowe i żyć sobie nago i szczęśliwie? W nadziei, że ubrany w kożuch małżonek nie pomyśli, że ma w domu ekshibicjonistę. Ech, życie…

Elżbieta Wróblewska
Szum z Nieba nr 150/2018 
 
 



Pełna wersja katolik.pl