logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Ilony, Jerzego, Wojciecha – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Thomas Dubay SJ
Głębokie nawrócenie – głęboka modlitwa
Wydawnictwo Mateusza


Wydawca: Wydawnictwo Mateusza
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-9240-031-8
Format: 145x205
Stron: 144
Rodzaj okładki: miękka
Kup tą książkę
 

 

Doznawanie uczucia

Jeśli ktoś zwróciłby się do mnie z trywialną prośbą o wymienienie dziesięciu postaci historycznych, które mają największy wpływ na moje życie (poza, oczywiście, Panem i Jego Matką), moja lista zawierałaby takie postacie, jak: Święty Augustyn, Tomasz z Akwinu, Teresa z Avila, Jan od Krzyża oraz John Henry Newman i Hans Urs von Balthasar. Wskazanie pozostałej czwórki mogłoby wymagać dłuższego zastanowienia, lecz na pewno wymieniłbym tu człowieka, od którego powinniśmy rozpocząć nasze rozważania. Jest nim Święty Bernard z Clairvaux.

Ten Doktor Kościoła, człowiek o imponujących zdolnościach, błyskotliwym umyśle i wyjątkowej elokwencji, na życzenie papieża podróżował po Europie jako wysoce utalentowany rozjemca. Jednak tak naprawdę jego naturalne zdolności miały mniejsze znaczenie niż jego świętość. W wieku około dwudziestu lat wstąpił do zakonu cystersów, nakłaniając trzydziestu innych mężczyzn, aby poszli jego śladami. Większość z ludzi wstępujących do wspólnoty religijnej robi to w pojedynkę, nie nakłaniając nikogo innego. Zakonnicy bardzo szybko zauważyli w nowo przybyłym młodzieńcu jego wyjątkowość i uczynili go opatem. Bernard łączył w sobie takie cechy jak nieustraszoność i wrażliwość - stanowiące rzadką kombinację. Najbardziej poruszającą z homilii pogrzebowych, jaką kiedykolwiek słyszałem bądź czytałem, była homilia wygłoszona przez Bernarda na pogrzebie jego biologicznego brata. Ten święty był człowiekiem z niespotykanym darem głębokiej modlitwy i miłości do Boga - która, jak to zawsze bywa, była widoczna w miłości do ludzi obecnych w jego życiu.

Doskonały biograf Bernarda rozpisałby ten akapit na sześćset stron opowieści, jednak my dojdziemy do spraw nam najbliższych bez zatrzymywania się na pozostałych wątkach.

Kiedy pewnego dnia młody opat przemawiał do swojej wspólnoty, wypowiedział zdanie, które zszokowało mnie, gdy je pierwszy raz przeczytałem: "Istnieje więcej ludzi nawróconych z grzechu śmiertelnego doznających łaski, niż ludzi dobrych nawróconych do bycia lepszymi". Na przestrzeni lat, doświadczając życia i myśląc nad tym zdaniem, coraz bardziej przekonywałem się o jego prawdziwości. Jednak ktoś mógłby zapytać: co jest w nim takiego szokującego?

Zanim odpowiem na to pytanie, chciałbym ukazać implikacje związane z tą oczywistą prawdą, które mogą okazać się pomocne w zrozumieniu odpowiedzi. To, co Bernard powiedział o religii, niestety dotyczy każdego: biskupów, księży, żonatych mężczyzn i zamężnych kobiet. Ludzka codzienność to potwierdza. Jako kompetentny mówca, Święty chciał być jasny i bezpośredni w swej wypowiedzi, dlatego mówił o ludziach zgromadzonych przed nim. Jednak można by się zastanowić, co takiego szokującego jest w tej prozaicznej, lecz rzadko omawianej prawdzie?

Może tu pomóc przeniesienie spostrzeżenia Świętego we współczesne realia. Bernard mówił o tym, że istnieje więcej ludzi, którzy porzucają życie w grzechu śmiertelnym i poważną alienację od Boga, niż tych, którzy rezygnują z drobnych przewinień, grzechów powszednich. Jeszcze mniej jest takich, którzy rozwijając w sobie bohaterską cnotę, żyją jak święci. Ta świadomość powinna nas zasmucać, nawet jeśli na co dzień tak nie jest. Zwróćmy uwagę na tytuł tej książki: Głębokie nawrócenie/Głęboka modlitwa. Ten powtórzony przymiotnik jest tu bardzo ważny. W dużym uproszczeniu, słowo to będzie przedmiotem naszych rozważań.

Potrzeba tu jednak dalszych wyjaśnień. Na dużą część tego smutku, o którym wspominałem wcześniej, składa się oczekiwanie - że każdy, kto darzy miłością drugą osobę (mowa tu o prawdziwej, poświęcającej się miłości, nie płytkim pociągu do drugiej osoby) w odniesieniu do poważnych spraw (jak w przypadku męża kochającego swoją żonę), będzie również obdarzał ją miłością w odniesieniu do mniej znaczących spraw. Zakładałbym więc, że mąż nie będzie zrzędliwy, szorstki czy surowy w stosunku do żony, a raczej zrobi wszystko, aby okazywać jej delikatność, cierpliwość i wyrozumiałość. Takiego samego zachowania spodziewałbym się w jej przypadku w stosunku do męża.

Pójdźmy o krok dalej: spodziewalibyśmy się, że osoba, która głęboko i naprawdę kocha Boga, zrobi wszystko, aby uniknąć każdego najmniejszego grzechu przeciwko Niemu: plotkowania, lenistwa, objadania się oraz innych grzechów powszednich, o których mowa w poprzednim paragrafie i tysiąca innych mniejszych przewinień. Trzeci krok w zrozumieniu problemu: większość z nas spodziewałoby się, że naprawdę kochająca osoba będzie w stanie posunąć się dalej, aby udowodnić swoją miłość - nawet do stanu absolutnego samoofiarowania - że nawet pod przymusem, przy otaczających trudnościach i koniecznych ofiarach, taka osoba będzie trwać przy swojej heroicznej świętości. Jednak wszyscy wiemy, że w przypadku ludzkich rodzin takie postępowanie należy niestety do rzadkości. Coś tu jest nie w porządku - i to na dużą skalę. Tak - jeśli nasze społeczeństwo funkcjonowałoby zupełnie normalnie, głębokie nawrócenie byłoby zjawiskiem powszechnym, a życie stałoby się nieporównywalnie szczęśliwsze dla każdego z nas. Więcej o tym powiemy wraz z posuwaniem się dalej w naszym zadaniu.


 



Pełna wersja katolik.pl