logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Jacek Święcki
Francja - postchrześcijańskie społeczeństwo ateistyczne: Jak do tego doszło?
Apologetyka


I to właśnie zaczęło się dziać we Francji, poczynając od końca XVII wieku. Kościół przestał się interesować życiem społecznym, król zaś uznał, że może kształtować poddane mu społeczeństwo, jak mu się żywnie podoba, za pomocą racjonalnej ideologii. Tak właśnie powstaje monarchia absolutna. Oddolne inicjatywy są odtąd tłumione i poddawane kontroli, bo ze świata leżącego w gestii diabła nie może przecież wyjść nic dobrego… Maleje rola samorządnych ciał, takich jak cechy i zarządy prowincji, rośnie zaś centralna królewska biurokracja oraz dwór w Wersalu.
 
W XVIII wieku dochodzi do tego wszystkiego naiwna antropologia Jana Jakuba Rousseau, rodem z kalwińskiej Genewy. Jakby w reakcji na pesymistyczną religię głoszącą kompletne zepsucie ludzkiej natury Rousseau głosi naturalną dobroć człowieka i jego pierwotnych emocji. Zło widzi nie w pierworodnym skażeniu natury, ale w zasadach życia społecznego, które są wynikiem złego kontraktu zawartego z wolnej i nieprzymuszonej woli pomiędzy równymi sobie ludźmi. Aby kontrakt był dobry i gwarantował zachowanie wolności indywidualnych, musi być racjonalny i musi wyrażać wolę większości. W ten sposób nasz myśliciel dochodzi do pewnej specyficznej koncepcji demokracji, upatrując w niej panaceum na wszystkie dotychczasowe bolączki ludzkości i zupełnie nie dostrzegając, że w ten sposób czyni prawo państwowe arbitralnym przymusem chwilowo pozyskanej większości stosowanym przeciw chwilowej mniejszości.
 
Od chwili gdy idee nawróconego na oświecony humanizm byłego kalwina zyskują na popularności, sama instytucja monarchii jest śmiertelnie zagrożona. Powstają też coraz to nowe stowarzyszenia mające na celu przeprowadzenie radykalnych zmian społecznych zgodnie z postulatami „racjonalnego kontraktu społecznego”. Najbardziej znana z nich jest masoneria, której nazwa pochodzi od średniowiecznego cechu budowniczych katedr (fr. maçon – „murarz”). Jej twórcom chodzi niewątpliwie o zburzenie średniowiecznej katedry „państwa Bożego” i zastąpienie jej nową katedrą społeczeństwa budującego swoje szczęście nie na Objawieniu nadprzyrodzonym, ale na podstawie światła własnego przyrodzonego rozumu i tzw. zdrowego rozsądku.
 
Ten okres jest dla Francji przełomowy. Gdy w średniowieczu pojawiały się zagrożenia ze strony neopogańskich filozofii i różnego rodzaju herezji, znajdowali się zawsze święci, którzy potrafili je odeprzeć i umocnić chrześcijańskie pozycje. Tym razem też się znaleźli gorliwi obrońcy wiary, niestety ich wpływ i skuteczność działań nie były, z różnych powodów, równie widoczne.
 
Za przeciwwagę dla jansenizmu może być przede wszystkim uważany św. Franciszek Salezy, zwany doktorem miłości Bożej. Mianowany biskupem Genewy, doprowadził w krótkim czasie do rekatolicyzacji całej południowej części swojej diecezji w brawurowych akcjach ewangelizacyjnych, wykorzystując jedynie perswazję, nigdy siłę. Z tego właśnie powodu jego pisma są zaprzeczeniem ponurej duchowości jansenistycznej, zapożyczonej z teologii Kalwina. Z jego polecenia św. Joanna de Chantal założyła nowe zgromadzenie sióstr wizytek (fr. soeurs de la Visitation – „siostry Nawiedzenia”), do którego wstąpi wkrótce św. Małgorzata Maria Alacocque. Do niej to właśnie w Paray-le-Monial sam Pan Jezus skieruje orędzie swojego Najświętszego Serca, które będzie swoistą odpowiedzią Nieba na stopniową jansenizację wiary katolickiej. W czasie gdy janseniści zabraniają częstego przyjmowania Komunii św., Chrystus prosi wiernych o dziewięć pierwszych piątków miesiąca, z czym wiąże obietnicę swojej szczególnej obecności w godzinie śmierci. Dziewięć miesięcy to nawiązanie do okresu ciąży i przypomnienie, że nowy człowiek rodzi się w nas mocą Eucharystii. Tymczasem francuscy katolicy, rzadko żywiący się Manną z nieba, umierali z wycieńczenia!
 
Za przeciwwagę do kartezjańskiego racjonalizmu można uważać Błażeja Pascala i jego Myśli. Pascal z pewnością nie był gorszym matematykiem i fizykiem od Kartezjusza i doskonale rozumiał ducha rodzącej się nauki opartej na precyzyjnych modelach. Niemniej był on człowiekiem, który osobiście poznał Boga żywego i dał się Mu nawrócić. Dlatego nie upatrywał zbawienia w ludzkim rozumie, ale w żywej relacji z Chrystusem. Jego niedokończone dzieło apologetyczne, które dotarło do nas w postaci około tysiąca ponumerowanych przemyśleń, rozróżnia od samego początku kartezjańskiego „ducha geometrii” od „ducha finezji” (fr. esprit de finesse), a jego argumenty za wiarą i za Chrystusem są potężne. Nie pragną przy tym bynajmniej wykazywać, że Bóg istnieje, ale zwracają uwagę na to, że człowiek bez Boga jest tylko ruiną człowieka, i starają się wyprowadzić konieczność Boga z samych tylko dylematów ludzkiej egzystencji. Uznają, że zawierzenie jest ryzykiem, ale jest to ryzyko w pełni uzasadnione racjonalnie. Tym samym nieracjonalny okazuje się być właśnie kartezjański racjonalizm z jego „duchem geometrii”!
 
Przeciwwagą dla naiwnej antropologii Rousseau wydaje się być św. Ludwik Grignon de Monfort i jego teologia maryjna. Takie zestawienie dziwi tylko w pierwszej chwili. Gdy zastanowimy się głębiej nad podstawami obu wizji człowieka, widzimy, że Grignon de Monfort rozwiązanie problemu ludzkiego szczęścia widzi nie w wypracowaniu optymalnego „kontraktu społecznego”, ale w nadejściu królestwa Jezusa Chrystusa. Tego królestwa nie wyobraża sobie w naiwny mesjanistyczny sposób, ale w doskonałym upodobnieniu się do Chrystusa, który jest jedyną prawdziwą Mądrością i jedynym autentycznym szczęściem. To zaś najszybciej możemy osiągnąć, naśladując jego Matkę i oddając się Jej całkowicie do dyspozycji, bo Jezus przychodzi do nas właśnie poprzez Nią. Rozwiązanie św. Ludwika polega na osobistym poddaniu się zbawczej transformacji na wzór i za pośrednictwem Maryi, aby zmienić społeczeństwo, a nie na transformacji społeczeństwa, w którym żyjemy, aby zmienić człowieka . Dla niego kolejność jest odwrotna: człowiek naśladujący postawę Maryi przyjmującej Chrystusa sam radykalnie zmienia społeczeństwo, w którym żyje, na lepsze i nadaje mu nowy kształt.
 
Jacek Święcki
 
       
 
poprzednia  1 2 3 4 5
 



Pełna wersja katolik.pl