Autor: Jadwiga (---.net.autocom.pl)
Data: 2022-08-19 11:30
Witajcie, jestem z chłopakiem od roku w związku. Znamy się od lat, daliśmy sobie szansę po długiej przerwie jako już dorośli ludzie i była to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Jednak w naszej relacji regularnie pojawia się problem z nieczystością między nami.
Dzielimy podobne wartości, oboje jesteśmy wierzący, i czuję gigantyczną frustrację z tego powodu: sama przed wejściem w związek przepracowałam różne problemy (również chwilowy kryzys czystości z jakim się mierzyłam, gdy byłam sama), właśnie żeby wytrwać w czystości do ślubu.
Mój chłopak jest cudowny - tworzymy silną, wartościową relację, on o mnie dba, szanuje, wspiera, myślimy o wspólnej przyszłości i uwzględniamy się w niej nawzajem jednak... mam wątpliwości, czy nieczystość tego nie przekreśla?
Wspólnie się modlimy, szukamy rozwiązań, jednak czuję, że jestem bezradna; w sytuacji podbramkowej próbuję nas postawić do pionu, podkreślam, że nie powinniśmy, proponuję, żebyśmy gdzieś się przeszli itp, jednak po czasie ulegam.
Waham się nad rozstaniem... Z jednej strony to on wyciągnął mnie w wielomiesięcznego kryzysu wiary - modliliśmy się nawet nowenną pompejańską o czystość, wspólnie; z drugiej czuję, że gdy chodzę co spowiedzi co chwilę i próbuję jednocześnie budować relację z Bogiem, to tworzę jakąś fałszywą fasadę, bo choć moje postanowienie poprawy i chęć wytrwania w łasce jest szczerza, to czuję własną bezradność.
Jeszcze z innej strony... takie problemy to rzecz ludzka i czy warto zostawiać naprawdę piękną relację w takiej sytuacji? Czy walczyć i wierzyć że to przepracujemy, a trwając dalej na modlitwie, wyznaczając kolejne, bardziej rygorystyczne granice, z czasem będzie lepiej?
Może ktoś był w podobnej sytuacji i walczył o wyjście z grzechu w takiej relacji lub przeciwnie - rozstał się z tego powodu?
Dziękuję za uwagę, jeśli dotrwaliście do końca.
|
|