logo
Piątek, 07 listopada 2025 r.
imieniny:
Antoniego, Kariny, Przemiły, Wilibrorda – wyœlij kartkę


 Modliłam się o różne rzeczy. I nic.
Autor: Ewelina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2024-11-06 23:40

Witam,

W swoim życiu wiele przeszłam i z moją wiarą bywało różnie np po śmierci dziadka, z którym byłam blisko i którego ciężką śmierć bardzo przeżyłam, odsunęłam się od Boga. Po 3 latach wróciłam. I modliłam się o różne ważne dla mnie rzeczy: o pracę, o miłość, zdrowie i spokój.
I nic. Jak było tak jest, wręcz jest nawet gorzej. Straciłam już nadzieję na zmianę, straciłam wiarę w Boga, straciłam wiarę w to, że Bóg mnie kocha, że Bóg jest Sprawiedliwy i Miłosierny.
Bo jak mam rozumieć fakt, że ja się modlę, robię wszystko co w mojej mocy, żeby się udało, ale gdy modlę się o pracę tą, obojętnie na jakim stanowisku dostaje ktoś z mojego otoczenia lub ktoś po znajomości, jak modlę się o miłość - miłość spotyka moje kuzynki i koleżanki, a u mnie nawet brak perspektyw. Modlę się o rozpoczęcie nowego rozdziału, o wyprowadzkę z toksycznego domu, o zmianę otoczenia i zapomnienie o krzywdach jakich doświadczyłam, zakończeniu samotności i ogólnie rozpoczęciu żyć tak jak inni - tą możliwość dostają inni.
Mam wrażenie, że płacę za swoje grzechy, że zrobiłam coś czym Bóg mnie skreślił i że Bóg skazał mnie na cierpienie i samotność.
I choć staram się wytrwać w modlitwie, to tracę nadzieję że trwanie w niej coś zmieni.

 Re: Modliłam się o różne rzeczy. I nic.
Autor: Piotr (---.beskidmedia.pl)
Data:   2024-11-18 22:22

W sumie mam trochę podobnie i chętnie poczytam jakieś rady. Brak mi już momentami nadziei na cokolwiek dobrego, na to że modlitwa da cokolwiek. Przez lata dochodzi człowiek do momentu w którym jest już tak duża pustka w sercu, że brak już sił do czegokolwiek…

 Re: Modliłam się o różne rzeczy. I nic.
Autor: Kate (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2024-11-19 14:12

Witam Cię,
Modlę się dokładnie o to samo co Ty, ale też cisza póki co.
Dokładnie, jak piszesz - jest gorzej.
Wiem jednak, że częściowo muszę się oczyścić z tego, z czym źle sama funkcjonuję.

Moja rada taka typowo psychologiczna w sumie. Bo piszesz, że modlisz się o miłość - to kuzynki ją dostają, że o pracę, to ktoś tam po znajomości. No tylko zauważ, że jakbyś się nie modliła, to ONE też by znalazły kogoś, a praca bardzo często jest po znajomości i świat nie staje w miejscu jak się modlimy. Czyli cały czas ktoś dostaje pracę, bierze ślub itd, Ty po prostu jesteś skupiona na tym i to widzisz. A bym raczej śmielej jeszcze napisała - szatan miesza Ci w głowie.

Otwarcie piszesz, że różnie było z tą wiarą, może masz taki krzywy obraz Boga, że On karze za wszystko, że czyha tylko na ciebie aż się noga powinien itd? Bo też widać, że odwracasz się kiedy On nic nie zrobił. To jak Ty sobie to wyobrażasz? Czym ta wiara jest dla Ciebie? Jak Ty byś się czuła, gdyby ktoś tylko przychodził do Ciebie i nawijał o problemach, pretensje wieczne, prośby tylko, a jak byś ich nie spełniła, to ta osoba się odwraca i tupie nóżką? Jak się modlisz w ogóle?

Czy byłaś u spowiedzi z całego życia? Może warto je prześwietlić? Jak w ogóle wygląda u Ciebie kwestia oddania życia Bogu - ale na Jego zasadach, a nie Twoich?
Korzystasz z Sakramentów? Spowiedź, codzienna Msza Święta? Adoracja Najświętszego Sakramentu?

Nie zrozum mnie źle, bo ja dobrze rozumiem o czym piszesz, szczególnie o toksycznej sytuacji w domu, albo samotności tej ludzkiej. Tylko wiem też, że my mamy wpisany egoizm i że wydaje nam się, że nam się należy wszytko.
Może jesteś jedyną "trzeźwo" patrzącą osobą w tym domu i Bóg chce żebyś naprawiła relacje między Wami, może to jest Twój krzyż?

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: