Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data: 2024-11-07 00:50
Widzę tu sprzeczność między tym, co chcesz, żeby było, a tym, co robisz. Zobacz: Twój układ nerwowy jest w ciągłym pobudzeniu, a jednocześnie ciągle działasz tak, ze go jeszcze bardziej pobudzasz, ciągle jesteś w działaniu, w nowych pomysłach, ciągle coś się dzieje, Ty czy ktoś się modlicie, adorujecie, ciągle szukasz sposobów na to, co bardziej, więcej, mocniej, a że nie działa, to się jeszcze bardziej frustrujesz... Niby to wszystko jest dobre, ale kiedy masz się wyciszyć? Mam wrażenie, że nie ma w Tobie miejsca na odpoczynek, na pobycie z lękiem, na ciszę, na nic-nie-robienie czy na takie bycie z Bogiem, kiedy po prostu z Nim jesteś, dajesz Mu się przytulać, nie zagadujesz Go. Ja wiem, że to typowe dla rodzin przemocowych, gdzie ciągle musisz coś udowadniać, pokazywać, działać, ale czas, kiedy byłaś w takiej rodzinie, minął. Teraz jest czas odpoczynku, spokoju... Teraz jest Twój czas, czas miłości (por. Ez 16, 8). Jesteś Różą - a róża nie potrzebuje działać. Ma rosnąć, kwitnąć, pachnieć, być piękna, ma dawać radość - i nie osiąga tego sama. Ten, kto stworzył różę - kwiat, stworzył też Ciebie. I On jest w stanie sprawić, że będziesz jak róża. Pozwól Mu na to - na Jego zasadach i w Jego tempie. Ucz się tego.
Daj dojść też do głosu lękowi, przestań go zagłuszać. To przyjaciel, który chce coś powiedzieć. Trudny, ale przyjaciel. Po tylu latach terapii wiesz zapewne, że na ogół nie dotyczy sytuacji realnych, tylko powodują go rozbujane emocje. On chce Cię chronić, czasem nadmiernie, ale nikt inny Cię chyba nie bronił. Nauczcie się chodzić razem. Masz agorafobię? Idźcie razem z nią na spacer, choćby na 5 minut, możesz wziąć też koleżankę na wypadek złego samopoczucia. Popatrzcie razem na coś ładnego, interesującego, na zachód słońca, powąchajcie deszcz itd. Potem zobacz, czy coś złego się stało, jak się czułaś itd. Boisz się, że się przewrócisz idąc do Komunii? Jeśli tak będzie, to wstaniesz, a prawdopodobnie kilka osób pospieszy Ci z pomocą. Boisz się, ze nie wyzdrowiejesz? No może nie, może tak... A może tak się nauczysz funkcjonować z depresją i lękami, że mimo, że będą, to przestaną być uciążliwe, oswoisz je. A może Twoje doświadczenia pomogą innym. A może to właśnie Twój stan sprawia, że zbliżasz się do Boga. A może jednak wyzdrowiejesz i będziesz mogła głosić innym, że też mogą.
Wiesz, ja depresję miałam zdiagnozowaną 16 lat temu. Ataki lękowe, reakcję na najmniejszy hałas, zmęczenie z powodu najmniejszego wysiłku, niemożność spania znam. Dlatego teraz mogę pisać do Ciebie. Mimo, że być może do końca życia będę na lekach, bo niestety traumy dziecięce i nastolatkowe powodują zmiany w mózgu, które mogą być nieodwracalne. Czasem jest mi z tym bardzo źle i też mam czarne myśli. Ale Jezus Zmartwychwstał. Uczę się tej prawdy. Skoro On pokonał śmierć, to mnie choroba nie może pokonać, nawet jeśli będziemy razem do końca życia. Bo to byłoby wbrew Ewangelii. A może się ona stać dla mnie i dla innych drogą do zbawienia, jeśli ją dobrze przeżyję.
Trochę mnie niepokoi, kiedy piszesz, że działają na Ciebie tylko doraźne, uzależniające leki przeciwlękowe. Nie znam historii Twego leczenia, ale może trzeba pomyśleć o zmianie lekarza, jeśli już długo jesteś u tego samego.
Lęki z powodu hałasów mogą mieć realne podłoże - może nauczyłaś się np. kojarzyć hałas z tym, że po nim działo się coś złego i już podświadomie na to czekasz. Tu akurat terapia to dobry pomysł.
A jako że wiem też, że z nadmiernego działania ciężko może być się przestawić na odpoczynek, to parę mam nadzieję pomocnych sposobów na konstruktywne i wyciszające działania, przy czym nie musisz z nich korzystać jeśli nie chcesz. I niech to będzie zamiast czegoś, a nie dodatkowo:
- pierwsze: oczywiście hobby - te, które lubisz, ale też próbowanie nowych rzeczy, bez presji - nie muszą Ci się podobać, możesz spróbować raz i rzucić;
- praca z ciałem, może być w ramach terapii, ale też w necie można znaleźć np. ćwiczenia relaksacyjne czy ćwiczenia TRE związane z bioenergetyką (nie mylić z bioenergoterapią), terapią przez ciało. Sporo lęków wychodzi przez ruch;
- ogólnie działania przywracające sprawczość - te, które już wymieniłam i te, które Ci przychodzą do głowy, nawet najdrobniejsze;
- sprawdzanie co lubisz, a czego nie lubisz, w miarę możliwośći rezygnacja albo zmiana tych spraw, czynności, które nie lubisz (bo np. ciężko i niedobrze jest nie sprzątać, nawet kiedy się nie lubi, ale już np.zupy ogórkowej można nie lubić i nie jeść - wiem, banalny przykład);
- może spanie z przytulanką - miękkie i przytulne wycisza;
- i w ogóle robienie tych dziecinnych i pozornie głupich rzeczy, na które nie mogłaś sobie nigdy pozwolić dorastając w rodzinie dysfunkcyjnej. My, DDA/DDD za szybko dorastamy i potrzebujemy niejako nadrobić bycie dziećmi. Ja mam taką niby - listę do spełniania marzeń, które są we mnie od dzieciństwa i tych późniejszych, i po trochu je spełniam. Ale radocha, nawet jeśli to drobiazgi.
|
|