Autor: Karina (30 l.) (---.echostar.pl)
Data: 2022-08-17 23:51
Dzień dobry Wam,
jestem przed 30-stką i nie jestem w związku. Od kilku miesięcy mam wrażenie, że jestem zafiksowana w temacie Boga, nakazów i zakazów.
Co dla mnie jest ważne - jestem dziewicą i czasami jest to problem dla innych - patrzą na mnie jak na dziwaka. Czasami lepiej, a czasami gorzej się z tym czuję. Tutaj zaczyna się problem - tracę w tym sens. Mam czekać na męża, żeby współżyć - ma to nas zbliżyć. Wszędzie jest to podkreślane i jestem tym zmęczona. Często bierze się czysty przykład, gdzie dwie osoby są dopiero przed i razem zrobią to pierwszy raz. Ja będąc przed 30 (proszę nie piszcie, że jest to możliwe - prawdopodobieństwo w tym świecie jest bardzo małe) najprawdopodobniej nie znajde takiej osoby. I co teraz? W sumie jak pokazuje kultura - kobieta musi czekać, a facet musi się wyszaleć. Ja daję coś co sprawia mi duże trudności, a ktoś z tego cały czas korzystał. Wszystko da się naprawić, ale to ja byłabym osobą, której "niewinnie" się za to dostaje.
Te tematy bardzo mnie męczą, nie umiem jednoznacznie postawić się po której stronie jestem, chociaż wewnętrznie czuję, że dobrze robię, że chce zaczekąć do ślubu. Z drugiej strony mam obawy czy komuś to się spodoba. Do wszystkiego potrzebuję dużo czasu, a do tej strefy pewnie jeszcze więcej. Może doświadczenie pomogłoby mi się otworzyć. Kwestia antykoncepcji też mnie blokuje. Nie zgadzam się z tym, że nie może być stosowana. To jeszcze bardzej mnie miażdży. Codziennie myslę o Bogu, bardzo dużą część dnia, ale już wiem, że to jak natręctwo, nic zdrowego. Jestem zmęczona. Chciałabym chociać przez jeden dzień nie myśleć o Bogu i Szatanie.
|
|