Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data: 2020-09-20 00:44
Wg mnie to psychologia. Normalny skutek stresu. Pamięć trwa.
- Kiedy mój ciężko wówczas chorujący śp. tato zasłabł na ulicy, osuwał się na ziemię, a ja nie byłam w stanie go utrzymać, nie widziałam, czy może umiera, to potem przez kilka miesięcy spinałam się podświadomie w tym miejscu, na często przemierzanej drodze. Mimo że przetrwał wówczas bez większego szwanku. Przypominało się dotkliwie, nie panowałam nad tym. Minęło z czasem. Samo. To znaczy: czasem mi się przypomni (minęły jakieś 3 lata), ale już mną nie szarpie.
- Przez ile miesięcy śni się niektórym ludziom przeciążające wydarzenie, np. kolokwium habilitacyjne, to wiedzą tylko zainteresowani :) Wielu wychodzi bez pomocy medycznej. Pomaga czas, odpoczynek. Choć wiem, że są tacy, którzy musieli przejść przez leczenie farmakologiczne.
- Reakcja na osoby, które wyrządziły nam poważną krzywdę, też jest naturalna. Bronimy się podświadomie. Sygnał ostrzegawczy. Tu może pomóc wypracowanie przebaczenia, ale to nie oznacza hurraentuzjastycznej bliskości. Dystans może, a czasem powinien zostać.
|
|