Autor: A ja powiem (---.play-internet.pl)
Data: 2020-07-04 22:30
Nie znam odpowiedzi na pytanie tytulowe. Jak najbardziej rozumiem i samotna, i autora wątku, choć sama nigdy nie miałam takich odczuć, że "inni mają lepiej". Potrafię jednak uznać zasadność tego pytania bo faktem jest nierówność ludzi. Gdyby ludzie byli równi (w potrzebach, dążeniach, możliwościach) komuna celowalaby w dziesiątkę, a cały ten bajzel wokół równości płci, orientacji, religii nie miałby miejsca. Czemu ma? Nie wiem. Wiem tylko, że celem modlitw, nowenn, litanii ostatecznie jest sam Bóg - powinna się wytworzyć relacja, której głębia otworzy człowieka na to, co jest, wyrwie go z jego często ograniczonych dążeń, krótkowzrocznych przewidywań. Dlaczego tak się nie dzieje u samotnej i autora wątku? Czy to ich wina, są zbyt mało pokorni, zbyt mało działają, za bardzo chcą? Czy jest coś złego w pragnieniu bycia kochanym (bo tym w istocie jest potrzeba posiadania rodziny)? Według mnie nie. Ale jedno wiem: że żyjemy tylko w teraz, że tylko ta chwila obecna istnieje naprawdę. Przeszłości już nie ma, a przyszłość to fikcja, abstrakcja. Oczekiwanie na zmianę, nawet dobrą samą w sobie, koncentracja na jutrze, którego nie ma, to okradanie się z teraz, które jest. Nawet jeśli jest takie, że go nie chcemy.
|
|