logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Ilony, Jerzego, Wojciecha – wyœlij kartkę


 Jak zaufać Bogu?
Autor: Piotr. (---.play-internet.pl)
Data:   2020-06-03 21:45

Cześć.
Mam takie małe pytanie. Jak mam zaufać Bogu, kiedy prawie od urodzenia spotykają mnie same cierpienia? Odkąd pamiętam, zawsze w Niego wierzyłem. Zawsze wiedziałem, że On jest. Od dość długiego czasu pytam się Go, dlaczego mnie powołał do życia? Skoro ja uważam, że nie chciałbym się urodzić jeszcze raz. Skoro On wiedział i znał mnie przed założeniem świata. To był świadom, że po 25 latach mojego życia cały czas twierdzę, że nie chciałem się narodzić. Alkoholizm w rodzinie, ciągłe życie w biedzie,
przemoc w prawie wszystkich latach w szkole przez innych ludzi wobec mnie. Ciągła samotność. Ja samotność i opuszczenie czułem jak byłem już dzieckiem. Rówieśnicy mnie odrzucili, już wtedy w wieku 8 lat, czułem co to jest odrzucenie nie tylko w domu, ale i poza domem. Zamiast się bawić, chodziłem sam, wszędzie sam. Na dodatek, kilka lat temu, miałem operację w celu usunięcia nowotworu z głowy.
Te ostatnie wydarzenie bardzo mnie zmieniło. Jak jeszcze miałem małą radość w sobie, jakąś nadzieję, że będzie lepiej. Spadło na mnie to cierpienie. Jak jeszcze rozumiem, wolną wolę innych ludzi, która nasz Stwórca szanuje. Tak nie mogę wybaczyć tego ostatniego.

Kilka dni temu coś we mnie pękło, przestałem się modlić. Jak uświadomiłem sobie parę spraw. Po co mam rozmawiać z kimś, kto na deser w moim życiu zafundował mi taką małą niespodziankę. To taki mały dodatek. Przez chwilę czułem do niego olbrzymi gniew i to nie raz.

I nie to, że ja prosiłem Go, jakieś bogactwa. Tylko o zwykłą miłość. Zawsze chciałem mieć kochającą dziewczynę. No, ale dla Boga to jest już problem. Skoro woli patrzeć jak idę sam przez życie to niech będzie Jego wola, sam mu o tym powiedziałem. Skoro lubi patrzeć jak się męczę to niech będzie Jego wola. I gdzie on niby pragnie mojego szczęścia? Jak słyszę te słowa to po prostu chce mi się śmiać na te słowa. Po tym co doświadczyłem.

Obecnie czuję do Niego gniew, złość i żal. Jest mi po prostu przykro. Ile razy już mu o tym mówiłem. Nie chce już z nim rozmawiać. Bo zawsze jak się modliłem, wiedziałem, że mówię do Boga żywego. Jest pewne, że Bóg, nie zsyła na ludzi zła. Ale je dopuszcza. Przykład. Księga Hioba. Ot taki zakład między, Bogiem a szatanem. Bardzo często czytałem tą księgę.

Ale apogeum mojego gniewu i złości sięgnęło, kiedy szukałem informacji o cierpieniu. Jak szukałem frazy, gdzie był Bóg w Auschwitz. Przeczytałem, o kilku więźniach, którzy zostali powieszeni, w tym mały chłopiec. Który nie umarł szybko, tylko bardzo się męczył, z powodu małej masy ciała. Ksiądz jak dobrze pamiętam napisał, że Bóg był w tym obozie, był z tym chłopcem.
NO I CO Z TEGO, ŻE BYŁ! Ja nawet jak próbowałem sobie wyobrazić, co te biedne dziecko czuło. Ten ból, to cierpienie, to po prostu nie wytrzymałem. Jeżeli On potrafił dopuścić do czegoś tak okrutnego. I gadać, przy tym, że On był przy tych ludziach. To co ulżyło im wtedy?

Sam dobrze pamiętam, ten strach, tą trwogę. Kiedy dowiedziałem się w nowotworze. Do tej pory pamiętam, pytanie się go. Panie Boże, ale dlaczego? Widocznie Panu Bogu, który tak bardzo zaznaczam pragnie (a nie chce dać) szczęścia było mało. Widocznie. Pamiętam wszystkie, bóle trudności. I niewierzący, przechodzą przez różne cierpienia i jakoś z nich wychodzą. Bez wiary w Boga.

Obecnie dalej od kilku lat trwa wegetacja. Miałem pasję, Bóg mi ją zabrał. To po co ją dał? Obecnie nawet nie marzę, aby do niej wrócić. Próbowałem, zawsze dziwnym zbiegiem okoliczności coś musiało nie wyjść. Przypadek?

Kiedy udało mi się znaleźć pracę, którą lubię. Czuję się w niej zablokowany, jakby została mi zablokowana możliwość rozwoju, żeby móc chociaż więcej pieniędzy zarobić. Po to, żeby kupić sobie np. ubranie czy buty, bo nie mam już w czym chodzić.

Bóg był w tych wszystkich złych chwilach, tylko co z tego? Wiem o tym. Co mi to dało, że on był? Po tylu latach mogę stwierdzić, że to, że on był to mi nic dało.

Więc jak po tym wszystkim zaufać Bogu? I w zadzie po co?
I niech nie mówi, że chce mojego szczęścia. Bo dobitnie mi pokazał, że ja na to nie zasługuje.

ps. Nie mam zamiaru odbierać sobie życia. Skoro Bóg tak bardzo chce, abym całe życie łaził zdołowany, wegetował. Był pełen goryczy, aby nie miał kobiety, bo też mi wiele razy zabrał okazję na poznanie się z dziewczyną. To dobra niech będzie wola Jego.

Tylko jeszcze raz, niech nie mówi do mnie, że pragnie mojego szczęścia. Bo pragnąć, a dawać, to dwa różne słowa.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: Mika (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2020-06-04 09:18

Bo życie to padół łez. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Chociaż niezawinione cierpienie, zwłaszcza dzieci i dla mnie jest zagadką. Słyszałam na jednym kazaniu, że Bóg nie jest ochroniarzem człowieka, żeby go uchronić przed każdą tragedią. Ale zastanawia mnie, że przecież dobrzy rodzice chcą chronić dzieci przed złem, złym wyborem na ile tylko mogą. Tu jest inaczej. Kolejna rzecz to taka, że jeden ma w życiu pasmo porażek, trudności. Innemu się układa dobrze i pomyślnie. Obaj będą jednakowo sądzeni ile dobra zrobili. Ciekawe czy będzie brana pod uwagę sytuacja życiowa każdego z osobna. Bo chyba jednak będą sądzeni według tych samych kryteriów mimo że jednemu było żyć ciężej, a drugiemu łatwiej. Tego nie rozumiem. Czasem myślę, po co się modlić, skoro Bóg wie lepiej co jest dobre. Po co prosić. Skoro dopuścił obozy dla dzieci, to czemu ma mnie uratować od zła czy cierpienia. To trochę zgadywanka, trafię w wolę Boża lub nie. Wiem, że Ci nie pomogłam, chyba chciałam się podzielić własnymi wątpliwościami.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: po prostu (---.centertel.pl)
Data:   2020-06-04 14:55

Jeśli chodzi o obóz, to znam inny przekaz... nie, że Bóg był "z", ale "w".
Bóg nie był "z" dzieckiem ale "w" dziecku. I umieral, dusił się razem z nim. Taki przekaz znam.

Co do nowotworu, to choroba ta jest właśnie dokładnie produktem wolnej woli człowieka... W jaki sposób? W taki, że długotrwała bieda, alkoholizm w rodzinie, przemoc - to przewlekły stres dla dziecka, a potem dorosłego. Przewlekły silny stres, trwający latami, jak pokazują badania naukowe, znacznie osłabia system odpornościowy. Każdy bez wyjątku człowiek posiada w swoim organizmie onkogeny. Tyle, że sprawny system odpornościowy niszczy je od razu (konkretnie robią to m.in. limfocyty T i NK) - tym sposobem chroniąc większość ludzi przed nowotworem. Jednak przewlekły stres (plus być może także niedobor składników odzywczych - ze względu na biedę) osłabia system odpornościowy tak mocno, ze limfocyty nie są już w stanie niszczyć onkogenów. Tym samym onkogeny atakują zdrowe komorki i zamieniają je na komórki nowotworowe. Komórka taka się szybko dzieli i powstaje z niej guz. Twoi bliscy, a nie Bóg zafundowali Ci tego guza. A Bóg cierpi i przezywa strach razem z Tobą - w Tobie.

A dlaczego Bóg wybrał drogę: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią", zamiast: "Ojcze, wymorduj ich, aby nikogo już więcej nie skrzywdzili"? - tego nie wiem.
Wiem, że choroby są skutkiem grzechu pierworodnego, czasem tez skutkiem grzechów osobistych ludzi (np. przemocowych rodziców), czasem wprost "dziełem" szatana. Na pewno nie wolą Bożą. Wyjątek stanowią (niektorzy) święci, którzy wprost proszą Boga o chorobę, cierpienie, aby ponieść czyiś ciężar*. Wtedy Bóg może spełnic taką prośbę. Zarazem cierpi w tym czlowieku tak czy tak.

------

*Trzeba bardzo uważać, zanim się o jakieś cierpienie poprosi. Decyzja taka NIE powinna być podejmowana samodzielnie, a wyłącznie za pozwoleniem kierownika duchowego. Zarazem także te cierpienia, ktore sie dzieją niezależnie od nas i od naszych próśb, zawsze możemy ofiarować: za nawrócenie bliskich i dalekich grzeszników, aby nie poszli do piekła - albo za innych podobnie cierpiących... za tych w obozach... za prześladowanych chrześcijan w krajach muzułmańskich itp. Jednocześnie robić wszystko, co po ludzku możliwe, by ulżyć swojemu cierpieniu i wyeliminować jego przyczynę.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: Hanna szele (---.hfc.comcastbusiness.net)
Data:   2020-06-04 18:26

To nie jest absolutnie wina rodzicow i biedy ze ktos ma raka. To calkowity nonsense wysuwac takie uogolnienia. Gdyby to byla prawda to wiekszosc mieszkancow Afryki, Ameryki Lacinskiej chorowalaby na raka a tak przeciez nie jest.
Stres - moze ma wplyw, ale nalezy zadac sobie pytanie dlaczego ktos go ma? Bo ma problem ktore go wywoluja. A dlaczego ma problemy - bo takie zycie Bog mu przeznaczyl, taka droge dla niego wybral. Mozna sie o cos modlic i prosic latami a i tak jesli jest to niezgodne z wola Boza to i tak sie nie wymodlimy.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: Piotr. (---.play-internet.pl)
Data:   2020-06-04 18:30

/.../

Do dyskusji zapraszam obok: klik.
moderator

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: Hanna szele (---.hfc.comcastbusiness.net)
Data:   2020-06-04 19:19

Moze ktos mi potrafi wytlumaczyc moja watpliwosc. Po co sie modlic, prosic Boga o cokolwiek jak i tak stanie tylko i wylacznie Jego wola. Ja modle sie juz tylko o to abym potrafila sie z Jego wola pogodzic, zebym moje zyciowe krzyze ktore mi przeznaczyl dociagnela do konca, ja juz przestalam blagac, plakac, prosic chce tylko umiec to zaakceptowac, bo na pewno tego nie zrozumiem.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2020-06-05 01:31

" i tak stanie tylko i wyłącznie Jego wola".

Chciałabym. Ale niestety tak nie jest.
Ależ nieprawda, że wszystko, co się dzieje, jest wolą Boża. To jakaś plaga ostatnich dni na forum. Ludzie są wolni i czynią niekiedy najpodlejsze zło, które dotyka innych. Przypisywać to zło Bogu (pod haslem: staje się tylko Jego wola) jest dużą a lekkomyślną odwagą, żeby nie powiedzieć: czasami głupim tupetem i butą.
Nie każde nieszczęście, które się dzieje, jest wolą Boga.

Masz odwagę napisać, że Bóg chciał, aby w ostatnich dniach jakiś amerykański policjant klęczał przez ładnych kilka minut na czyjejś szyi i tym straszliwym sposobem go zabił? Ja bym się nie odważyła napisać, że to Bóg chciał takiego czy innego mordu i teraz ma satysfakcję, że się tak stało.
Wyłoniłby się z tego Bóg, a raczej bóg - potwór. Osobiście w takiego boga nie wierzę i gdyby nie zasady bezpieczeństwa w internecie, to podpisałabym się pod tym aktem niewiary imieniem, nazwiskiem i PESELEM.

A odpowiadając na Twoje pytanie:
1. Nie wszystko muszę rozumieć, działania Boga do samego końca - też nie.
2. Modlimy się nie tylko, ale także po to, aby uznać swoją od Niego zależność, swoją do Niego przynależność, aby wytrącić się ze złudzenia, że jesteśmy panami świata.
Powodów jest więcej, ale może inni napiszą.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: Wątpiąca (---.147.117.229.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2020-06-05 07:15

Nie wiem czy coś pomogę ale mnie się wydaje że Bóg Chce Cie wypróbować i on wie co możesz znieść a po drugie to im bardziej się cierpi tym bardziej upodabniamy się do Jezusa który sam cierpiał katusze za nas. Piotrze myślę że powinieneś ofiarować te cierpienie za rodzinę bądź za duszę w czyśćcu cierpiące a im to bardzo pomoże. Ja staram się teraz ofiarowywać każde cierpienie za rodzinę i duszę w czyśćcu cierpiące. Uwierz mi ją też wielu rzeczy nie rozumiem cierpienia z jakimi się zmagam co dziennie ale w końcu pomyślałam że Bądź wola Twoja i co ma się stać niech się stanie nawet gdybym miała umrzeć to żeby nie na darmo jeśli jest wola Boga a ofiarowanie cierpienia za innych jest wyrazem miłości największym tak mi się zdaje a jeszcze przyjęcie ho dobrowolnie to już w ogóle. Bóg cie bardzo kocha i uwierz mi to wielka łaska to cierpienie bo moja mama też od dzieciństwa cierpiała i to gorzej niż Ty piszesz a teraz dzięki Bogu jest szczęśliwa bo zaufała i przyjęła to wszystko i się zmieniło na lepsze.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: Mika (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2020-06-05 09:33

Skoro mówimy, że Bóg nie wybiera ludziom drogi życiowej. To jak wyjaśnić powołanie do Kapłaństwa lub życia zakonnego. Przecież powoływani słyszą nieraz "głos" , który ich przyciąga, mocno zachęca. Oczywiście, że od nich zależy, czy za nim pójdą, ale zazwyczaj jest to tak silne nawoływanie, że za nim idą. Opierają się nieraz latami, może mają inne plany i wizję swojego życia, ale jednak wybierają kapłaństwo czy zakon. I co, to nie Bóg wybrał?

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: po prostu (---.centertel.pl)
Data:   2020-06-05 11:23

Po co się modlić? Powiem prosto.
Poczytaj w internecie świadectw wysłuchanych modlitw. Jest ich mnóstwo.
Poczytaj choćby o cudach uproszonych za wstawiennictwem świętych (także tych ogłoszonych już świętymi, więc nie potrzebujących już cudu do kanonizacji), np. św. Szarbela. Posłuchaj świadectw uzdrowień fizycznych, psychicznych i duchowych dokonujących się przed wizerunkami, które Pan Bóg i święci sobie wybrali, aby w sposób szczególny przez nie działać. Zobacz ile jest wotów przed wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej.
Posłuchaj choćby mojego świadectwa. Modliłam się za pewną osobę, ktora regularnie, codziennie była wobec innych złośliwa. Moje wieloletnie modlitwy nie pomagały. Szatan działał w tej osobie, być może przez jakąś chorobę (dodatkowe objawy, o ktorych tu nie wspomnę, mogly wskazywać na guza części czolowej mózgu - osoba jednak nie chciała się zdiagnozować). Szatan - i być moze także zła wola tego czlowieka, którą Pan Bóg chciał uszanować - okazały się mocniejsze od mojej słabiutkiej modlitwy, nawet długoletniej. Skoro moje modlitwy wobec ogromu zła (szatana--->choroby oraz złej woli ludzkiej) okazały się za słabe, poprosiłam o modlitwę siostry z jednego zgromadzenia klauzurowego; dodam, że akurat jednego z tych, za ktorym mniej przepadam, bo siostry wydają się tam jakieś chlodne, nie do rozmowy. W międzyczasie poprosiłam tez o wstawiennictwo pewnego świętego; takiego, z ktorym akurat rzadziej rozmawiam. Osoba uspokoiła się. Czasem jeszcze jej sie zdarza coś zlego powiedzieć, ale zaczyna mieć swiadomosc popełnionego zła. Zaczęła chodzić regularnie do spowiedzi. Objawy choroby zniknęły.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: Hanna szele (---.hfc.comcastbusiness.net)
Data:   2020-06-05 16:57

Dziekuje za zainteresowanie i opinie. Nie do konca mnie one przekonuja. Ja dalej wierze ze wszystko jest w dniu naszych urodzin "zaplanowane". George Floyd nie mial zadnego wplywu na to jak umarl. On szedl w kierunku tej smierci nie wiedzac. Mogl zaspac, stac w korku na autostradzie, moglo sie cokolwiek wydarzyc i nie stalo by sie to co sie stalo. Bog chcial inaczej, prowadzil go do tego miejsca i wypelnilo sie jego porzeznaczenie,
Ja zauwazam ze nie mam wplytu na swoje zycie, mam wplyw na to jakiem jestem czlowiekiem w tych warunkach i okolicznosciach ale to jest Boga wola ze one sa takie a nie inne. Mysle ze bylabym innym zupelnie czlowiekiem gdybym sie urodzila w Indiach czy Arabii Saudyjskiej, bylabym innym czlowiekiem gdybym urodzila sie w rodzinie alkoholikow, bylabym innym czlowiekiem gdybym urodzila sie w okresie wojny.
Wierze w modlitwe ale chwalaca Boga, dziekujaca, ale nie proszaca. To tylko nam sie wydaje ze cos sobie wymodlilismy. Ja mysle ze I tak, z modlitwa ta czy bez wypelnila sie wola Boga a nie moja bo ja sie modlilam proszac. Nie wiem czy mnie rozumiecie. Ja sie zastanawiam czy mi nawet wolno prosic o zmiane "planu" jaki Bog ma dla mnie.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2020-06-05 18:28

"I co, to nie Bóg wybrał?"

Owszem, Bóg wybiera człowieka. I go zaprasza do szczególnej drogi, której nie da się dobrze przejść bez tego wybrania. Zaprasza, ale jej nie nakazuje, do niczego nie przymusza. Ten "przymus" pójścia za Miłością zawsze odbywa się w wolności.


"Kolejna rzecz to taka, że jeden ma w życiu pasmo porażek, trudności. Innemu się układa dobrze i pomyślnie. Obaj będą jednakowo sądzeni ile dobra zrobili. Ciekawe czy będzie brana pod uwagę sytuacja życiowa każdego z osobna. Bo chyba jednak będą sądzeni według tych samych kryteriów mimo że jednemu było żyć ciężej, a drugiemu łatwiej. Tego nie rozumiem".

A ja nie rozumiem, dlaczego uparcie trzymasz się swojej tezy, jak będziemy sądzeni :) Chociaż dostrzegasz, że są też inne możliwości. Umiesz to wytłumaczyć?

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2020-06-05 21:17

Hanno szele,
dziwny ten Twój obraz Chrystusa, który sam uczy nas (nie Twój obraz, ale Chrystus), jak się modlić, jak PROSIĆ, ale z góry wie, że i tak nic nie wymodlimy, więc modlitwa prośby jest jałowa.
Zgodnie z Twoją wizją to byłby obłudny, przewrotny bóg, taki mały oszust, który mówi: "proście, a będzie wam dane", ale po cichu sobie przecież drwi.

Ewangelia jest inna. Przeczytaj Mt 7, 7-11.
Człowiek jest wolny, możesz wierzyć w cokolwiek, także w zaprzeczenie Ewangelii, w przeznaczenie do bycia zamordowanym itede. Tylko nie nazywaj tego katolicyzmem.

Jeśli zaś chodzi o powołanie - jest propozycją. Zaproszeniem. Nigdy nie przymusem. Można się oprzeć. Można nie mieć odwagi. Można podjąć i porzucić. Są liczne na to przykłady.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: po prostu (---.centertel.pl)
Data:   2020-06-05 21:51

"Ja sie zastanawiam czy mi nawet wolno prosic o zmiane "planu" jaki Bog ma dla mnie."

Pominąwszy już fakt, że ani ja, ani zresztą nauka Kościoła katolickiego nie podziela koncepcji o przeznaczeniu... pragnę odpowiedzieć Ci na powyższe - możesz. Dlaczego? Bo Bóg jest Miłością. Z kolei miłość jest relacją. Z kolei relacja miłości oznacza serdeczny DIALOG - nie zaś wypełnianie rozkazów, czy spełnianie jakiegoś ślepego przeznaczenia. Wszak "nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z WOLI BOŻEJ" (Ga 4, 7). Bóg tak chciał (!), abyśmy byli wolnymi. Abyśmy byli synami i córkami w Jego Krwi. Nie niewolnikami, którzy nie śmią oczu podnieść na Pana, ale dziećmi, które mówią: "Tato, kocham Cię." A innym razem: "Tato, boli - pomóż mi. Tato, rozbiłem sobie kolano, opatrz mi". Albo: "Tato, jak piękny jest ten świat!"... "Tato, tak boję się tej ciemności - zapal mi moją nocną lampkę i posiedź ze mną." Możemy tę wolę Bożą przyjąć, albo ją odrzucić. Możemy chcieć czuć się ciągle niewolnikami. Tylko po co?

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: Hanna szele (---.hsd1.ct.comcast.net)
Data:   2020-06-07 02:23

Haniu, nic nie nazwywam katolicyzmem. Jestem prosta kobieta, matematyk ktora nie rozumie Pisma Sw., Ten dar nie byl mi dany. Mam pytanie i szukam od dawna odpowiedzi.

Po Prosu. Prosze napisz tak wprost czy jak to dziecko wola "Tato, boli - pomoz mi" to jak ta pomoc przyjdzie czy jest to dlatego ze to dziecko prosilo czy tylko dlatego ze taka byla wola Boga.
Bo dam przyklad ktory sie w moim umysle zrodzil. Wielu ludzi ktorzy teraz umarli w wyniku pandemii prosilo gorliwie Boga o zdrowie, moze blagalo i dzisiaj juz ich nie ma na ziemi. Bog mial inne plany. Ja sie nie modlilam i zyje.

Tylko po co? - moje przemyslenie - Niewolnik wole pana przyjmuje i idzie za nim, a wiec mozna wole Boza przyjac, i czuc sie niewolnikiem, i tak jak niewolnik o nic nie pytac czy prosic tylko isc za Panem. Powiedziec "badz wola Twoja' i zyc.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: po prostu (---.centertel.pl)
Data:   2020-06-07 11:02

Pandemia, jak i wszystkie choroby, są wynikiem grzechu pierworodnego i/lub grzechów osobistych ludzi (skadś ten wirus przecież się znalazł) - i jako takie są dziełem szatana, nie wolą Bożą. A szatan tu na ziemi niestety jest mocny. Spójrz na morderstwa i inne okrutne zbrodnie, a także niektóre choroby, na które nie pomoże lekarz, a pomoże tylko egzorcyzm (tak - są świadectwa księży egzorcystów, że są takie nowotwory, że ktoś komuś życzył: "obyś zgniła od środka" i ktoś choruje na raka narządów wewnętrznych, na którego pomaga tylko egzorcyzm). Egzorcyzmy niestety trwają długo. To walka z demonem. Nie wystarczy powiedzieć: "Panie Boże uwolnij mnie". Czasem latami się egzorcyzmuje. Potrzeba modlitwy, postu - bo niektore demony wyrzuca się tylko modlitwą i postem (Mt. 17, 21) - i to nie jednego człowieka, ale modlitwy i postu wielu ludzi (ksiądz egzorcysta ma zwykle cały sztab modlących się ludzi, ktorzy sami obrywają od demona, mają różne wypadki np. samochodowe - bo ten przecież walczy i miota się - nie chce, żeby się ktoś modlił). Ale w końcu osoba zostaje uwolniona. Podałam wcześniej przykład osoby z mojego otoczenia, wobec ktorej moja pojedyńcza modlitwa okazała się za słaba, gdyż zło było zbyt potężne. Ponieważ tak było, zadzwoniłam do sióstr, które dołączyły do mojej modlitwy i zło zostało pokonane. Szatan, jako oskarżyciel i ojciec kłamstwa uwielbia oskarżać Boga o wszystkie nieszczęścia na ziemi, by tym sposobem doprowadzić ludzi do rozpaczy, do wiary wisielczej lub - gdy już nie wytrzymają - do ostatecznego odrzucenia Boga i wlasnego zycia (np. przez samobojstwo).

A ci, którzy zmarli? Oni dziś już poznali prawdę, jaki jest Bóg. Ta prawda, ta Milość, przerasta najśmielsze oczekiwania kazdego z nas i nie sądzę, by z tamtej perspektywy tego żalowali. Choć oczywiście samo umieranie w samotnosci i bez możliwosci złapania oddechu jest potwornym złem, autorskim owocem demona i demon z pewnością z takiego ludzkiego cierpienia się cieszy. Niestety, jak powiedziałam, jest mocny. I czasem trzeba wielu modlitw - i po prostu walki. Tu jest ziemia, nie niebo. Tutaj szatan niestety - także dzięki ludziom, którzy w swojej wolnej woli grzeszą i go zapraszają - ciągle ma bardzo dużo do powiedzenia.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: po prostu (---.centertel.pl)
Data:   2020-06-07 11:43

I tu nie chodzi o to, że ktoś grzeszy - i zaraz w odpowiedzi zło go spotyka - nie! Póki żyjemy na ziemi, często będzie wręcz odwrotnie - ktoś zgrzeszy, a kto inny oberwie. Szatan, jako przeciwnik Sprawiedliwego, uwielbia taką niesprawiedliwość. Dlatego grzech indywidualny nigdy nie jest sprawą osobistą. Konsekwencje mojego grzechu, choćby najbardziej ukrytego, ponosi w tajemniczy sposób cała ludzkość. Podobnie dobro - z owoców dobrych czynów jednego człowieka w jakiś sposób korzysta cały świat. Dlatego ważne, by być uważnym na to, jak sie żyje. By wrogowi odciąc drogę, a zapraszać Boga do naszego świata - coraz więcej osób i miejsc oddawać pod panowanie Boga - Miłości.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: ta gorsza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2020-06-07 12:19

"Prosze napisz tak wprost czy jak to dziecko wola "Tato, boli - pomoz mi" to jak ta pomoc przyjdzie czy jest to dlatego ze to dziecko prosilo czy tylko dlatego ze taka byla wola Boga."

Przyjdzie pomoc? Szkoda, że do mnie nigdy nie przyszła. Kilka razy prosiłam Boga, żeby przestało boleć. Chodzi mi o ból fizyczny. Nigdy mi nie pomógł! Miałam niecałe 12 lat. Dentystka zatruła mi zęba. W domu nie było ani jednej tabletki przeciwbólowej. W aptekach środki przeciwbólowe były tylko na receptę (tak, były takie czasy!). Ból rozrywał mi szczękę. Tak strasznie płakałam z bólu, że mój płacz słyszał dziadek przechodzący pod naszym domem. Błagałam Boga o ulgę w cierpieniu. Kamień by się zlitował, Bóg nie. Nie ulitował się przy porodzie, przy kolce wątrobowej, nerwobólach w klatce piersiowej. Nigdy. Kiedyś błagałam, żeby mnie przestało boleć na 10 minut. Jechałam samochodem i prosiłam o 10 minut bez bólu, żebym mogła dojechać do lekarza. Niestety, Wola Boża była inna.
Czy te wszystkie świadectwa o cudownych uzdrowieniach, uchronieniach od wypadku itd to są opowieści wyssane z palca,czy takie cuda trafiają się tylko mocno wyselekcjonowanej grupce ludzi? Tylko jakie są kryteria tego wybrania?

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2020-06-07 15:37

""Prosze napisz tak wprost czy jak to dziecko wola "Tato, boli - pomoz mi" to jak ta pomoc przyjdzie czy jest to dlatego ze to dziecko prosilo czy tylko dlatego ze taka byla wola Boga."

To było do mnie, więc czuję się zobowiązana napisać, co myślę, a zastrzegam, nie jestem Urzędem Nauczycielskim Kościoła, co trzeba jasno odróżniać :). To, co napiszę, nie jest wiążące.
Dodam też, że nie jestem przedstawicielką nauk ścisłych i kto wie, może dlatego bywa mi nieco łatwiej przyjąć, że w myśleniu o Panu Bogu nie wszystko jest z matematyką zgodne. Dopuszczam nierozwiązywalne, choć dobrze zbudowane zadania, z przekraczającą mnie niewiadomą.
Dopuszczam, że nie wszystko opiera się na klasycznej alternatywie, albo-albo.
Dopuszczam wreszcie - i mnie to pomaga - że nie muszę zrozumieć. Wystarczy uwierzyć.
Gdzieś już pisałam, że ktoś mi uświadomił: gdybyś zrozumiała Pana Boga do konca, to znaczy, że byłby mniejszy od twojego umysłu, czyli nie byłby Bogiem.

Wracając do pytania: wola Boża czy efekt ludzkiej modlitwy.
Myślę, że taka pomoc przychodzi zazwyczaj dlatego, że była to wola Boża, ALE nie wyklucza to możliwości, że Pan Bóg włączył w to czyjąś modlitwę. W jaki sposób i na jakich warunkach modlący się człowiek przyczynia się do zmian w rzeczywistości - nie wiem. Jakoś pomnaża pulę dobra. Nie wiem, jak to działa (być może czegoś nie doczytałam, nie wykluczam banalnych luk). Wiem, że Kościół uczy nas modlitwy prośby, że prośby ku Bogu uczył już Stary Testament. Wierzę, że to ma sens. Że mogę prosić, że to nie jest bez znaczenia. Ale czy, jak i kiedy pojawi się efekt - nie wiem.

Nie wiemy też nigdy, dlaczego taką a nie inną okoliczność Pan Bóg wybiera jako przestrzeń cudu.

Jest w tym jeszcze jedna zagwozdka, ale to wyższa szkoła jazdy. Oczekiwana pomoc, gdy przyjdzie, może być złudna, może pochodzić od Złego, który przebiera się w pozory dobra.

"Wielu ludzi ktorzy teraz umarli w wyniku pandemii prosilo gorliwie Boga o zdrowie, moze blagalo i dzisiaj juz ich nie ma na ziemi. Bog mial inne plany. Ja sie nie modlilam i zyje". Nie wiem dokładnie, dlaczego.

Jestem Ci bardzo wdzięczna za to, że dzięki takim pytaniom coraz mocniej zdaję sobie sprawę z tego, że wiedzieć nie muszę. I mogę z tym żyć, nie jako niewolnik, zostawiając to Bogu.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: po prostu (---.centertel.pl)
Data:   2020-06-07 16:04

Dlaczego ciągle jeszcze podpisujesz się: "ta gorsza"? Przeczytaj to, co napisałam teraz - na pytanie Hanny szele - o szatanie, o walce... (dwa wpisy, jeden po drugim - tuz przed Twoim wpisem).

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: ta gorsza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2020-06-07 16:59

po prostu - nie widzę tam odpowiedzi na moje pytanie, dlaczego Pan Bóg w swojej nieskończonej dobroci i wszechmocy nie chciał (bo przecież mógł) sprawić, bym przez 10 minut przestała odczuwać ból, albo żeby on choć trochę osłabł. Przeklął mnie ktoś? Dwunastoletnie dziecko? Czy dorosłą kobietę, która przez całe życie stara się nikomu nie czynić nic złego? Za co?
Piszesz o egzorcyzmach. Wiem z doświadczenia, ile czasu potrzeba na skontaktowanie się z egzorcystą (brak czasu, wykręcanie się od rozmowy itp). Trzeba mieć ogromne szczęście w nieszczęściu (chorobie - skutku przekleństwa), żeby do egzorcysty trafić. Myślę, że niewielu osobom jest to dane.
A jaka jestem, jak nie "gorsza"?

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: po prostu (---.centertel.pl)
Data:   2020-06-07 21:23

Kapłani egzorcyści mówią, że już samo odrzucenie przez rodziców jest przekleństwem. U Ciebie to odrzucenie przez rodzicow było potężne. Popatrz, rodzice wiele razy mowili: "jesteś ta gorsza". To jest przekleństwo. Dlaczego bezwiednie, w ramach kontynuacji, przeklinasz teraz samą siebie, podpisując się w ten sposob = zapraszasz szatana do swojego zycia?

Może oburzysz się na to, że tak napisałam. No więc popatrz na jedno ze zdarzeń swojego zycia, o którym pisałaś wcześniej - wracam do tego, bo temat do mnie czasem wraca - i zawsze, jak tylko to sobie przypomnę, łapię się przerażona za głowę. Czemu, jak rozległo się wtedy pukanie do drzwi, gdy bylaś u kierownika duchowego na rekolekcjach, Ty szybko podziękowałaś i wyszłaś, choć Twoj czas jeszcze nie minął? NIKT tak nie robi! To, że ktoś puka, nie znaczy, ze trzeba się podnieść i wyjsc. No chyba, że ktoś żyje w myśl przekleństwa. Czyli: ten kto puka, to jest "ten lepszy" i ma prawo już wejsc, a Ty jesteś "ta gorsza" i nie przysługuje Ci więcej jak 5 minut. Otóż nie. Jak ktoś puka przed czasem, to należy siedzieć na pupie - a on niech sobie spokojnie czeka. A nie - szybko sie podnosić i jeszcze przepraszać nie wiadomo za co. Czy dobrze mnie rozumiesz? Nie zrywa się w takim momencie z krzesła, tylko się spokojnie siedzi. Takie są zasady. I to jest Twoje prawo, z ktorego Ty nie korzystasz. I nie dlatego, ze Bóg Cie opuścił, ale dlatego, że Ty pozwalasz na krzywdzenie siebie... tutaj - nawet przez samą siebie. Twoim zadaniem będzie teraz wziecie krzyża (terapii, a moze i egzorcyzmow) i zaparcie się siebie, rozumianej jako "ta gorsza". To bedzie trudne :( I ta droga krzyżowa będzie trwać. Ale Jezus będzie z Tobą. I zwyciezy. Zmartwychwstaniesz, a szatan zostanie pokonany. Tylko wytrwaj do końca.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2020-06-08 01:02

"Kilka razy prosiłam Boga, żeby przestało boleć. Chodzi mi o ból fizyczny. Nigdy mi nie pomógł!"

@ta gorsza

Nie wiem, czy słyszałaś o pewnym schemacie. Otóż skrzywdzone osoby dość często nie mają największych pretensji do krzywdzicieli, ale do tych, którzy - w ich mniemaniu - o krzywdzie wiedzieli, ale nie interweniowali. Wydaje mi się, że Ty wpisujesz się w ten schemat (Piotr, autor wątku, też). Masz żal do samego Boga. A krzywdzili Cię ludzie. (Ja pamiętam, że środki przeciwbólowe były zawsze dostępne bez recepty - potrzebowałam ich co miesiąc. A nawet gdyby faktycznie było jak napisałaś, to z 12- letnim dzieckiem wyjącym z bólu można było pojechać na pogotowie).

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2020-06-08 13:17

Czytam tu (i nie tylko tu) takie założenie, że Bóg pragnie naszego szczęścia. Jak to rozumieją ci, którzy to piszą? Gdy słyszę takie wypowiedzi, przypomina mi się zdanie z książki, słowa pastora o tym, że Bogu bardziej zależy na naszej świętości niż szczęściu.

Przypomniały mi się też rozważania Koheleta:

10 Ponadto widziałem, jak złoczyńców ze czcią składano w grobie, a ludzie przychodzili i odchodzili z miejsca świętego, i zapomniano w mieście o tym, co tamci czynili. To również jest marność. 11 Ponieważ wyroku nad czynem złym nie wykonuje się zaraz, dlatego serce synów ludzkich bardzo jest skore do czynów złych; 12 zwłaszcza że grzesznik czyni źle stokrotnie, a jednak długo żyje. Chociaż ja również i to poznałem, że szczęści się tym, którzy Boga się boją, dlatego że się Go boją. 13 Nie szczęści się zaś złoczyńcy, i podobny do cienia, nie przedłuża on swych dni, dlatego że nie ma w nim bojaźni wobec Boga.

14 Jest marność, która się dzieje na ziemi: są sprawiedliwi, którym się zdarza to, na co zasługują grzesznicy, a są grzesznicy, którym się zdarza to, na co zasługują sprawiedliwi. Rzekłem: I to jest marność.
15 Sławiłem więc radość, bo nic dla człowieka lepszego pod słońcem, niż żeby jadł, pił i doznawał radości, i by to go cieszyło przy jego trudzie za dni jego życia, które pod słońcem daje mu Bóg. 16 Gdy swoją uwagę na to zwróciłem, by poznać mądrość i przyjrzeć się dziełu, jakie się dokonuje na ziemi - bo ani w dzień, ani w nocy snu nie zaznają oczy człowieka - 17 widziałem wszystkie dzieła Boże: Człowiek nie może zbadać dzieła, jakie się dokonuje pod słońcem; jakkolwiek się trudzi, by szukać - nie zbada. A nawet mędrzec, chociażby twierdził, że je zna - nie może go zbadać.

(Koh 8,10-17)

Zasada, która ma mobilizować do czynienia dobra, jest taka, że jest za to nagroda. Ale Kohelet widzi, że wcale się to nie sprawdza w tym życiu i od razu (wyroku nie wykonuje się od razu w. 11). Obecnie "są sprawiedliwi, którym się zdarza to, na co zasługują grzesznicy, a są grzesznicy, którym się zdarza to, na co zasługują sprawiedliwi." (w. 14). Są to ostatecznie sprawy niepojęte nawet dla mędrca (w. 17).

Lepiej zamiast narzekać, że się czegoś nie ma, dziękować za to, co się ma. To prowadzi do zadowolenia. Mogę mieć pretensje do przyjaciółki, że ma dla mnie za mało czasu, bo potrzebuję więcej. A mogę - i to jest ta lepsza opcja - cieszyć się z tego, że w ogóle mam przyjaciółkę i przyjmować tyle, ile ona mi daje swojego czasu. Na tej ziemi zawsze będą jakieś niespełnienia i braki, straty i żałoba. Jeśli na tych nieszczęściach się skoncentrujemy, to jakim cudem możemy być szczęśliwi? Życie jest trudne dla każdego. Zadowoleni z niego mogą być ci, którzy zauważają na pierwszym miejscu aspekty pozytywne.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: Hanna szele (---.hfc.comcastbusiness.net)
Data:   2020-06-08 15:01

Haniu, wielkie dzieki za to co napisalas. Odetchnelam, zrozumialam. Mysle ze idziemy w tym samym kierunku tylko inna droga.
"Po Prostu" - nic nie dotarlo do mnie z tego "pukania" prosze sprobuj jeszcze raz. Piszesz bardzo madre rzeczy ale takim jezykiem "duchownego" - ktore dla zwyklych ludzi sa niezrozumiale. Mam wrazenie ze na tym forum sa albo sami przedstawiciele duchowienstwa albo osoby bardzo, ale to bardzo madre, bo pisza takim "madrym jezykiem" ze takie przecietniaki jak ja nie rozumieja choc bardzo by chcialy.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2020-06-08 18:00

"nic nie dotarlo do mnie z tego "pukania" prosze sprobuj jeszcze raz"

Wpis o pukaniu adresowany był do użytkowniczki podpisującej się "ta gorsza" i nawiązywał do jej wcześniejszych wpisów w innym wątku. Możesz skorzystać z wyszukiwarki (klik) i się z nimi zapoznać.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2020-06-08 21:11

Do tej, której proponowałam zmianę nicka.
Napisałaś: "Czy dorosłą kobietę, która przez całe życie stara się nikomu nie czynić nic złego? Za co?"
Że coś się źle dzieje to kara? Kiedyś przyszło mi do głowy pytanie: czemu nie mam takiej i siakiej choroby? I tak próbuję patrzeć na rzeczywistość. Na religii ksiądz powiedział nam, ile było aborcji w roku naszego urodzenia. Pytam się więc: dlaczego moja mama zdecydowała się mnie urodzić? Albo dlaczego nie urodziłam się niewidoma? Albo nie mam schizofrenii? Nie jestem lepsza od innych, więc czemu tak mam? Czym sobie zasłużyłam na to, że mam dom, skoro tylu bezdomnych?
Głowa boli mnie często odkąd pamiętam (czytaj: od końca podstawówki). Czasem niezłe migreny. Przez te wszystkie lata jeden cud mnie spotkał - ból (niezbyt mocny) przeszedł mi po krótkiej modlitwie księdza. Zawoziłam samą siebie na badania z kolką nerkową, wciskanie pedałów to było zwiększenie bólu. Koniec przykładów, bo to nie poczekalnia w przychodni, żeby o dolegliwościach opowiadać. Nie mam do Boga o nic pretensji w tych kwestiach. Naprawdę.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: ta gorsza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2020-06-09 20:47

@J
"(Ja pamiętam, że środki przeciwbólowe były zawsze dostępne bez recepty - potrzebowałam ich co miesiąc. A nawet gdyby faktycznie było jak napisałaś, to z 12- letnim dzieckiem wyjącym z bólu można było pojechać na pogotowie)."
Pod koniec lat 70. na receptę były środki przeciwbólowe, spirytus salicylowy, syropy na kaszel i inne podstawowe leki. Nikt ze mną nie pojechał na pogotowie, bo rodzice byli w pracy. Ząb zatruła mi rano szkolna dentystka, a nauczycielka widząc, że mnie boli, zwolniła mnie z lekcji i poszłam do domu, odwiedzając po drodze aptekę, z której wyszłam z pustymi rękami

@ Margaret
"Przez te wszystkie lata jeden cud mnie spotkał - ból (niezbyt mocny) przeszedł mi po krótkiej modlitwie księdza."
Ja też prosiłam o cud. O 10 minut ulgi w bólu. Na próżno.

@ po prostu
"Czemu, jak rozległo się wtedy pukanie do drzwi, gdy bylaś u kierownika duchowego na rekolekcjach, Ty szybko podziękowałaś i wyszłaś, choć Twoj czas jeszcze nie minął?"
Bo ktoś, kto miał rozmowę z kierownikiem duchowym przede mną, zabierał mi codziennie po kilka minut mojego czasu. A tego dnia zabrał prawie cały. Czy ja miałam tak samo postąpić z osobą, która przychodziła po mnie? Na tych rekolekcjach pukało się wtedy, gdy zaczynał się czas dla kolejnej osoby. Więc uznałam, że skoro ten ktoś już przyszedł, a ja jeszcze nie zdążyłam ust otworzyć, to nie będę go okradać z jego czasu. Chciałam dobrze dla tej osoby, nie dla siebie.
"Popatrz, rodzice wiele razy mowili: "jesteś ta gorsza". To jest przekleństwo."
To co ja mam z tym zrobić? Psycholog mi powiedział, że jak ktoś słyszy, że jest gorszy, to tak o sobie myśli. Taki jest mechanizm.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: po prostu (---.centertel.pl)
Data:   2020-06-09 23:55

Kochana moja... miałaś DOKŁADNIE TAKIE SAMO prawo do określonego czasu z kierownikiem, jak tamte osoby, które stały za Tobą. A jednak im przyznałaś to prawo, a sobie je odebrałaś (dosłownie! Doczytałam jeszcze - nie spędziłaś u kierownika nawet minuty!). Nie wolno, po prostu nie wolno tak robić... tak się krzywdzić. W tego typu okolicznościach należy powiedzieć kierownikowi duchowemu, jaka jest sytuacja - że tamte osoby pewnie niechcący przedłużyły, ale Ty zdecydowanie chcesz mieć pełną pulę czasu, a jednocześnie nie chciałabyś, aby to się odbyło kosztem kolejnych osób. Zatem chciałabyś zapytać, co kierownik proponuje? I dostosować się do tej propozycji - niczym się już potem nie przejmować. To kierownik bierze odpowiedzialność. Jeśli rekolekcje są właściwie prowadzone, z szacunkiem dla drugiego człowieka, kierownik w odpowiedzi na informację od Ciebie coś po drodze wymyśli, przeorganizuje czas tak, aby dla każdego był sprawiedliwie długi. Jeśli tak się nie stanie, jeśli by Cię poganiał - to zwyczajnie nie świadczy to dobrze o organizatorach i lepiej wtedy zrezygnować z rekolekcji akurat w tym konkretnym domu, bo może być z nich więcej szkody niż pożytku. Rekolekcje ignacjańskie to nie są rekolekcje, gdzie można sobie wśród organizatorów lekceważyć kwestię kierownictwa i uzależniać ją od przypadku - np. że ktoś sie zasiedzi. To jest niepoważne. I przede wszystkim bardzo szkodliwe duchowo. Pomijając już fakt, że w ogóle w żadnym miejscu i w żadnych okolicznościach nikt nie ma prawa Ciebie lekceważyć. Masz prawo zrezygnować z udziału w danym wydarzeniu, jeśli takie lekceważenie Ciebie spotyka.

Tak więc wszystko - naprawdę wszystko - trzeba komunikować. Zawsze. Nie uciekać w milczeniu, odbierając sobie wszelkie prawa, ale mówić o swoich potrzebach, dopytywać o możliwości. Owszem - narazi Cię to w jakimś procencie na odmowę - na zlekceważenie Twoich potrzeb... Ale takie zlekceważenie też Ci coś ważnego pokaże. Co takiego? To, że nie warto kontynuować czegoś w danym miejscu, z danymi osobami. To nie jest bowiem Twój problem, jeśli jakieś osoby Cię zlekceważą. To jest problem tych osób. Ty masz natomiast zrobić wszystko, co możliwe, aby inni mieli szansę poznac Twoje potrzeby i je z miłością zaspokoić. Tak jak i Ty dbasz o potrzeby innych, tak i inni powinni dbać o Twoje. Na tym polega miłość wzajemna, której pragnie Bóg.

Tak, owszem, jest taki mechanizm, o którym wspominasz. I dlatego czeka Cię co najmniej terapia, aby odciąć Złemu możliwości mieszania w Twoim życiu. Ty ze swej strony zrób już teraz, co będziesz w stanie, by tego mechanizmu nie podtrzymywać. Ten mechanizm będzie wracał. Ale co możesz, to rób, aby z nim walczyć. I wiesz, co jeszcze? Postaraj się nie myśleć na co dzień o przeszłości, naznaczonej tak bardzo boleśnie poczuciem opuszczenia przez Boga i ludzi. Staraj się skupiać na tu i teraz z perspektywy pozytywnej - i na najbliższej przyszłości. Tu i teraz - co mogę dla siebie zrobić? Jak zadbać o kolejny malutki kroczek w kierunku pomocy sobie. Zobaczyć mimochodem na drzewa, na kwiaty jak rosną. Jutro to już nie będą te same kwiaty. To "dziś" jest Twoje - jest darem...

I jeszcze jedno. Jeśli jakaś droga duchowa sprawia Ci ból - i zamiast rozwijać Ciebie, przywołuje stare mechanizmy - zostaw to. Nie wszystko buduje każdego. Bądź sobą przed Bogiem. Nie musisz też naśladować żadnego świętego. Możesz - jeśli chcesz - wziąć od różnych świętych różne rzeczy. Z każdego świętego coś. Poczujesz, że coś jest Ci bliskie - weź to, jeśli chcesz. Np. św. Tereska od Dzieciątka Jezus, kiedyś, będąc zmęczona, zasnęła ufnie podczas Adoracji Najświętszego Sakramentu - i cieszyła się potem z tego, że sobie ładnie zasnęła przy Panu Jezusie. I tylko to możesz z niej wziąć. Tylko to. Jeśli chcesz.

---
Naprawdę "naprawdę" piszemy łącznie :)

z-ca moderatora

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: ta gorsza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2020-06-11 11:49

Po prostu - dziękuję bardzo. Mój psycholog mówił mi, że musimy popracować nad moimi potrzebami, które dla mnie były zawsze na ostatnim miejscu. Tak sobie własnie uzmysłowiłam, że jak jest coś do wyboru, to ja zawsze dla siebie wybieram to gorsze. Żeby dla innych było to lepsze, ładniejsze, wygodniejsze, smaczniejsze. Może to kwestia wychowania mnie - jedynaczki, żebym nie była zapatrzoną w siebie i swoje potrzeby egoistką. Na tych rekolekcjach też wolałam zrezygnować ze swojego czasu, żeby inna osoba nie była pokrzywdzona. Zawsze tak było. To ja powinnam była ustąpić, być grzeczniejsza, nie upominać się i nie walczyć o swoje. Tak było w domu, w szkole, na podwórku, w pracy, we wspólnotach.

"I dlatego czeka Cię co najmniej terapia, aby odciąć Złemu możliwości mieszania w Twoim życiu." Co mogę zrobić? Jestem bezradna. Czy terapia psychologiczna może tu pomóc? Może modlitwa? Jaka?

Piszesz, żeby nie myśleć o przeszłości. Na razie nie jest to możliwe, właśnie ze względu na terapię. Opowiadam psychologowi całe moje życie. Dużo jeszcze pracy przed nami.

"Yesterday is history, tomorrow is a mystery, today is a gift of God." - zdanie z Fundamentu rekolekcji ignacjańskich. O ile dobrze pamiętam, to Jezus mówił też o tym św. Faustynie. Że tej łaski, która jest nam dana w tej chwili, nie otrzymamy w późniejszym czasie, będzie inna, ale nie ta sama. Drugiego "teraz" może już nie być.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: po prostu (---.centertel.pl)
Data:   2020-06-11 15:28

Mówiąc o tym, żeby "nie myśleć" chodziło mi o to, aby na co dzień nie utożsamiać się z "tą gorszą". Płakać można - i trzeba wypłakać ból. Ważne tylko, by wokół tych łez nie budować fałszywej niszczącej tożsamości ("ta gorsza"). W terapii jak najbardziej mówić i przeżywać - wszystko tak, jak było i jak jest - niczego nie pomniejszać, nie pomijać, nie lekceważyć. To wszystko jest bowiem ważne. Ważne właśnie dlatego, że Ty jesteś ważna, wartościowa. To są Twoje przeżycia.

To są przeżycia związane z przysypaniem Cię jakby przez gruz - gruz ludzkich ocen i ludzkich potępień. Ten gruz jest niedobry i trzeba go wyrzucić. Ale, aby go odrzucić od siebie, trzeba go najpierw z pomocą terapeuty z siebie odgarnąć i wziąć "do ręki"; uchwycić rozumem - nie udawać, że go nie ma. Trzeba go mocno uchwycić, przyjrzeć mu się. On jest ostatecznie do wyrzucenia, ale Twoje cierpienie związane z przysypaniem NIE jest do wyrzucenia. Ono jest do opatrzenia i przytulenia.

Wszystko w swoim czasie...

Jaka modlitwa najlepsza? Własnymi słowami. Jeśli będzie Cię mocno przygniatać i wyniszczać poczucie bycia gorszą, możesz też pomodlić się do św. Michała Archanioła i Matki Bożej Królowej Aniołów, aby oddalili od Ciebie kłamcę i oskarżyciela (tak złego ducha nazywa Pismo Święte - Słowo Boże).

Teraz zbliża się święto Najświętszego Serca Pana Jezusa. Jest takie wezwanie w litanii czerwcowej: "Serce Jezusa - cierpliwe i wielkiego Miłosierdzia". Bądź w tym czasie terapii cierpliwa i miłosierna dla siebie. Będą różne momenty; będą chwile, kiedy ogarnie Cię zniechęcenie, będziesz miała poczucie braku efektów, ale będą też dobre - umacniające. Ważne, aby wytrwać.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: ta gorsza (już nie) (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2020-06-11 17:24

Po prostu - Dziękuję.
Do św. Michała Archanioła modlę się codziennie, noszę też Jego szkaplerz. Oddałam się 4 lata tamu w niewolę Jezusowi przez Maryję. Odmawiam "Dostojna Królowo Niebios". Dołączyłam do Wielkiej Nowenny Pompejańskiej od 13 maja do 5 lipca. Może to przyniesie jakiś efekt.
Wiem, że psychoterapia to długotrwały proces, a ja do osób zbyt cierpliwych nie należę. Czasem przed sesją odczuwam lęk, ale on na szczęście mija. Muszę dać radę, dla siebie, bo nikt za mnie tego nie zrobi.
Dziękuję Ci za dobre słowa. Niech Cię Bóg błogosławi.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: po prostu (---.centertel.pl)
Data:   2020-06-11 21:17

Wzajemnie błogosławieństwa Bożego Ci życzę; z całego serca! Może zastanawiasz się jeszcze, dlaczego akurat terapia może być pomocna - i to nie tylko w poprawieniu w perspektywie jakości życia, ale nawet i w uwolnieniu od ewentualnego dręczenia ze strony złego... Kiedyś nie widziałam tutaj związku - wszak to dwa różne porządki - świat duchowy i świat psychiki ludzkiej. Człowiek jest jednak jednością... Sam Bóg stał się człowiekiem i zbawił w ten sposób całą ludzką naturę - wraz z całością ludzkiego życia wewnętrznego. Nawet ciało ma dostąpić zbawienia. To wysłużył nam Jezus. Analogicznie, jak Bóg zbawia całego człowieka; szatan nienawidzi całego człowieka (zwłaszcza po Wcieleniu Syna Bożego) i ma satysfakcję w dręczeniu go na różnych poziomach. Egzorcyści wyraźnie mówią o zjawisku dręczeń, jako potęgowaniu przez złego naturalnych psychicznych zranień. Otóż właśnie kiedyś jeden ksiądz egzorcysta, duszpasterz mojej dawnej wspólnoty, wyjaśnił mi, że leczenie psychiki odbiera po prostu złemu punkt oparcia. Zły bardzo chętnie żeruje na naszych ranach (jak gangrena). Uleczenie naszych ran odbiera mu punkt zaczepienia. Na tym właśnie polega pomocna w uwolnieniu rola psychoterapii :)

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2020-06-11 23:23

Wreszcie nie ta gorsza! Alleluja!
Chciałam Ci w poprzednim wpisie powiedzieć, że mdlałam z bólu przy kolce nerkowej i cudu nie było. Takich bólów głowy jak wtedy, co mi przeszło, to miałam setki. Ostatni dzisiaj wieczorem, poprzedni dziś nad ranem.
Modlitwa o uzdrowienie wewnętrzne i psychoterapia. Cierpliwości życzę, bo to praca na lata. Ale z Bożą pomocą możliwa. Niech Cię Pan wspomaga.

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: ta gorsza (już nie) (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2020-06-12 21:13

Po prostu, Margaret - bardzo Wam dziękuję.
Margaret, a może Twoje bóle głowy spowodowane są nietolerancją pokarmową?

 Re: Jak zaufać Bogu?
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2020-06-12 21:55

Droga Nie gorsza - nie wiem; lekarze orzekli, że taka moja "uroda" te moje różne dolegliwości. Trochę taka rodzinna przypadłość. Da się żyć. Pracować czasem ciężko. pozdrawiam Cię serdecznie:) Naprawdę się cieszę, że jakieś światełko widzisz i w Tobie je widać.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: