logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Jolanta Anna Hernik RMI
Formować się dziś, by nie zaniedbywać jutra
Magazyn Salwator


Każda osoba ma swój czas przyswajania. Składa się na to doświadczenie wydarzeń życiowych, z którymi podejmuje formację zakonną. Taki plan/ projekt jest bardzo dobrym narzędziem w formacji nie tylko dla formatorów, lecz również dla formujących się. Ma on sens, kiedy jest poddawany ewaluacji poprzedzonej autoewaluacją pod kierunkiem formatora.
 
Analiza poszczególnych etapów formacji w różnych zgromadzeniach zakonnych pozwoliła na wysnucie wniosku, by w planie formacji generalnej zaznaczyć między innymi takie aspekty, jak:
 
a. Towarzyszenie w procesie osiągania dojrzałości ludzkiej na płaszczyźnie: seksualno-uczuciowo-relacyjnej, poznawczej, moralnej, na płaszczyźnie wiary, by była to wiara relacji osobowej. Tym samym, by osoba towarzysząca potrafiła wskazać narzędzia, jak "wychodzić z siebie" ku innym, by nie izolować się i nie zamykać tylko na siebie, na swoje potrzeby, na autorealizację (osoba, która towarzyszy, by była towarzyszona).
 
b. Promowanie postawy słuchania, dialogu, empatii i odpowiedzialności, które przyczyniają się do brania współodpowiedzialności za życie wspólnoty w pojęciu bliższym (moja wspólnota) i szerszym (wspólnota parafialna, kościelna).
 
c. Przewidzieć nie tylko formację specjalistyczną (tego wymaga od nas świat), ale także teologiczną, misyjną. Teologia jest wiarą przemyślaną: wiarą osoby, która myśli; refleksją osoby wierzącej na temat swojej wiary.
 
d. Stawianie na wysiłek samopoznania, szacunku do siebie, nabywania tożsamości i przynależności do danego zgromadzenia.
 
e. Promowanie umiejętności dokonywania krytyki (nie krytykanctwa), która jest osadzona w konkretnej wiedzy, posiada jasne argumenty, pozwala myśleć globalnie, ale działać lokalnie.
 
Troska o formację formatorów
 
Ogromnym dobrem na ziemi polskiej jest to, że posiadamy centra formacji, które przygotowują przyszłych formatorów do ich misji. Myślę tutaj o Szkole Formatorów przy Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej "Ignatianum" w Krakowie oraz Szkole Formatorek Zakonnych w Centrum Formacji Duchowej w Trzebini. Oba centra cieszą się bardzo dobrą opinią i ogromnym uznaniem; są odpowiedzią na potrzeby życia konsekrowanego w świecie współczesnym.
 
To nie znaczy, że osoby po ukończeniu szkoły dla formatorów są gotowe do podjęcia pracy formacyjnej w zgromadzeniu. Niewątpliwie poznają konkretne narzędzia do formacji i dzięki zajęciom warsztatowym bardziej poznają samych siebie. Zdarzają się sytuacje, kiedy osoby uznają, że był to dla nich bardzo dobry czas autoformacji, jednak po rozeznaniu dochodzą do wniosku, że nie mogą podjąć tej misji z przyczyn obiektywnych. Dobrze jest uszanować tę decyzję po uprzednim dialogu.
 
Ważne jest też to, że osoba po ukończeniu takiej szkoły musi mieć jasność, że choć otrzymała pewne narzędzia psychologiczne, to jeśli nie jest z wykształcenia psychologiem, nie powinna podejmować "miniterapii" z osobami, którym towarzyszy.
 
Trzeba mieć jasność, że psychoterapią nie zajmują się mistrzynie nowicjatów/junioratów czy odpowiedzialne za postulat. Psychoterapią zajmują się przygotowani do tego specjaliści, których w Polsce nie brakuje.
 
O jakich formatorów prosi dzisiaj Kościół? O takich, którzy nade wszystko są ludźmi modlitwy, ale chodzi też o to, by byli dojrzali i zrównoważeni. Chodzi o formatorów, którzy żyją duchowością wcieloną, a nie abstrakcyjną; stąpają mocno po ziemi, a nie unoszą się nad nią.
 
Towarzyszenie, które uczy rozeznawać
 
Rozeznawanie byłoby proste, gdybyśmy potrafili określić pięć, dwanaście lub dwadzieścia pięć niezawodnych kroków przy podejmowaniu dobrych decyzji. Jednak wybory nie są jedynie wynikiem posługiwania się rozumem; wybory wypływają zarówno z tego, kim jesteśmy, jak i z tego, co myślimy. Dlatego rozeznawanie nie jest systemem postępowania, ale procesem, którego musimy się nauczyć, następnie zastosować, a później uczyć się go w dalszym ciągu.
 
Każda decyzja niesie ze sobą tak wiele zmiennych, że szablonowa metoda byłaby nieadekwatna i naciągana. Ludzie są najzwyczajniej istotami zbyt złożonymi, aby dla wszystkich można było stworzyć jeden podręcznik rozeznawania.
 
Rozeznawanie zaczynamy od postawienia sobie elementarnego pytania: czego poszukuję na tym etapie swojego życia? Chodzi tutaj o dotarcie do największych pragnień swego serca, zaczynając od pragnienia wielbienia, czczenia i służenia Bogu, naszemu Panu, i przyjęcia Jezusa jako bliskiego przyjaciela. Czas modlitwy powinien się opierać na pragnieniu bycia z Chrystusem.
 
Zbyt wiele decyzyjności w zgromadzeniach ze strony odpowiedzialnych prowadzi do infantylizmu kroczących tą samą drogą i wycofywania się ze współodpowiedzialności.
 
Towarzyszenie w formacji zakonnej już od pierwszego momentu powinno się charakteryzować tym, że:
 
a. Ja, jako towarzysząca innym, mam świadomość, że przede mną staje osoba dorosła, zdolna do podejmowania decyzji.
 
b. Moje doświadczenie życia na tej drodze ma być dla mnie światłem, jak uczyć rozeznawać osobę, która rozpoczyna tę drogę, by to rozeznawanie było poddane Bożemu prowadzeniu; jak rozeznawać nie tylko sytuacje szczególne, ale również te w codzienności.
 
c. Świadomość tego, że nie znam planu Boga wobec tej konkretnej osoby (pokora). Wiem, że Bóg ją kocha i na pewno pragnie jej szczęścia, ale to, jak być człowiekiem szczęśliwym, jest zadaniem dla osoby rozeznającej.
 
d. Świadomość tego, że formacja, by była prawdziwa, już od pierwszego etapu nie może być odseparowana od życia i misji zgromadzenia. Dlatego na poszczególnych etapach formacji – począwszy­ od postulatu – podejmuje się choć kilka godzin apostolatu właściwego danemu zgromadzeniu, by się nie odrealnić. ROZEZNAWAĆ w rzeczywistości dnia: modlitwa, życie we wspólnocie, apostolat.
 
Zakończenie
 
Nieustanna formacja ma służyć temu, by człowiek był bardziej człowiekiem. Jeśli dla osoby konsekrowanej najbardziej człowieczym człowiekiem jest Jezus Chrystus, to utożsamiając się z Nim, ta osoba będzie człowiecza. Mądrość Kościoła polega na tym, że na tej drodze nie kroczymy w pojedynkę, że mamy mistrzów duchowości i towarzyszy drogi. Każda osoba jest inna i droga każdej osoby jest inna. Postawa otwartości na drugiego człowieka uczy nas szacunku i cierpliwości. Idziemy razem do celu, choć każdy ma swój własny krok.
 
Jolanta Anna Hernik RMI
Salwator 3/2015
 
fot. Pexels Hands 
Pixabay (cc)  
 
 



Pełna wersja katolik.pl