logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Eugene Peter Koshenina i O. Robert DeGrandis SSJ
Droga Krzyżowa
Wydawnictwo Mateusza


Wydawca: Wydawnictwo Mateusza
rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-924003-0-1
format: 145x205
stron: 200
oprawa: miękka


 

Kup tą książkę

 

Kobiety kłaniają się Jezusowi

Obelgi trwają dalej. Stają cię coraz bardziej ohydne, ponieważ jeden łotr próbuje przewyższyć drugiego. Zostaje wydany rozkaz wznowienia marszu. Z pomocą Szymona i żołnierza, Jezus z wielką trudnością podnosi swój ciężki krzyż. Idzie teraz naprzód bardzo powoli, krok za krokiem. Jednak wkrótce znowu upada. Kasjusz widzi, że Jezus naprawdę potrzebuje odpoczynku. W tym stanie może umrzeć, zanim osiągną szczyt! Obserwuje dyszącego Jezusa, ledwo zdolnego poruszać się nawet w pochylonej pozycji. Tłum również lęka się, aby nie został pozbawiony swojej wielkiej przyjemności – oglądania Jezusa zupełnie poniżonego przez zbliżające się ukrzyżowanie. To jest ich cel, ich ostateczny tryumf, ich zemsta. Zemsta za co? Za miłość do nich, leczenie ich i nauczanie? Zgubny tłum wykrzykuje nowe groźby wobec rzymskich żołnierzy.

Krzyczą: Musicie utrzymać Jezusa przy życiu! To wasz obowiązek!

Zatroskany Kasjusz również wie, że Jezus nie może umrzeć przed ukrzyżowaniem. Kasjusz podejmuje działanie! Daje sygnał do zatrzymania. Każe im skręcić w prawo, w drogę trochę dłuższą, ale nie tak stromą i kamienistą. W tym punkcie znajdują się dopiero w połowie drogi na szczyt i Kasjusz zdaje sobie sprawę, że Jezus, umierający człowiek, jest prawie wykończony. Jezus wygląda już jak martwy, jak duch. Tylko boskość Jezusa pozwala Mu pozostać przy życiu, zanim nie umrze na krzyżu. Każdy normalny człowiek umarłby dużo wcześniej od biczowania – tak było długie i brutalne.

Motłoch jest rozjuszony tą zmianą trasy. Radował ich widok Chrystusa upadającego na twarde kamienie, patrzenie, jak palce Jego stóp, kolana, łokcie i barki krwawią jeszcze obficiej. Nie chcą pozwolić na łatwiejszy szlak, który jest stosunkowo gładki w porównaniu z wyboistą drogą, na której byli wcześniej. Ale Kasjusz ma wszystko pod kontrolą i żołnierze zmieniają trasę na łagodnie wijącą się drogę, która biegnie wzdłuż góry.

Do pochodu dołącza kilka kobiet z Jerozolimy, jest też kilka cudzoziemek. Jedna z nich, piękna, młoda kobieta, która zdaje się szlachetnie urodzona, strzeżona jest przez potężnie zbudowanego mężczyznę z zakrytą twarzą, płacze na widok upiornego wyglądu Jezusa. Pochód zatrzymuje się i tłum natychmiast wyje z niezadowolenia, zwłaszcza że kobiety kłaniają się Jezusowi, gdy zatrzymuje się przed nimi. Kobiety są zszokowane i dotknięte smutkiem, widząc swojego przyjaciela tak bardzo poranionego, tak brutalnie sponiewieranego. Z odległości nie zdawały sobie sprawy, że jest aż tak źle...

Kasjusz widzi zamieszanie, ale kiedy jego oficer dostrzega i rozpoznaje arystokratkę, szybko spełnia jej polecenie. Oficer zatrzymuje Jezusa i natychmiast bierze krzyż z Szymonem. Arystokratka daje Jezusowi pić, a Jemu udaje się uśmiechnąć lekko, z bólem. Zimna woda tylko kapie z Jego twarzy, ponieważ nie jest w stanie dostatecznie otworzyć ust, ani właściwie używać warg. Najodważniejsza z kobiet imieniem Serapia, która później przyjęła chrześcijańskie imię Weronika, podsuwa Jezusowi zimne, białe płótno i wyciera Jego krew i pot, zanim zaskoczeni strażnicy zdołają zareagować. Motłoch wrze na widok jawnej manifestacji odwagi i współczucia ze strony Serapii. Jezus ignoruje tłum. Dziękuje wszystkim kobietom, słabym głosem nazywając każdą z imienia. Mówi – Jesteście szczęśliwe, że nie macie więcej synów, gdyż ta niesprawiedliwość zostanie surowo ukarana. Mówi do nich: Nie płaczcie nade mną, ale nad grzechami waszymi i tego miasta. Błogosławi im i poleca iść do domów i modlić się!

Herold znowu czyta obwieszczenie. Wydany zostaje rozkaz do wymarszu i dwaj żołnierze z Szymonem zakładają krzyż na krwawiący bark Jezusa. Ruszają znowu do przodu, ciężka, drewniana belka obija się o ostre ciernie wokół Jego głowy. Słabość Jezusa przechodzi wszystko, co tłum do tej pory widział. Jezus odbija się od jednego żołnierza do drugiego praktycznie bez przerwy. Złości to żołnierzy, wpychają go więc brutalnie z powrotem na trakt. Wełniany strój, jakby zrobiony był z szorstkiego włosia, ociera ranne ciało Jezusa, paląc skórę i zadając niewypowiedziany ból. Jego nogi są zdrętwiałe, prawie nie funkcjonują i trudno nawet Mu stać prosto, a co dopiero iść naprzód. Krzyż służy trochę jako stabilizator, ale wydaje się, jakby ważył z tysiąc kilogramów, nawet z pomocą Szymona. Jezus zatacza się z jednej strony na drugą.


 



Pełna wersja katolik.pl